IGA ŚWIĄTEK PO POKONANIU BELINDY BENCIC I AWANSIE DO ĆWIERĆFINAŁU WIMBLEDONU
Za Igą Świątek najtrudniejszy bój na tegorocznym Wimbledonie, ale też, jak wszystkie pozostałe, bój wygrany. Polka pokonała 6:7 (4-7), 7:6 (7-2), 6:3 Belindę Bencic i zameldowała się w ćwierćfinale na londyńskiej trawie. A tę, jak sama przyznała, zaczyna lubić coraz bardziej.
Nasza zawodniczka jak dotąd, głównie ze względu na krótki staż i małą liczbę treningów na tej właśnie nawierzchni, nie czuła się najlepiej na trawie. Jak widać, z wiekiem i stażem zmienia się także i to.
Lecz w niedzielę przeciwko mistrzyni olimpijskiej z Tokio nie było łatwo. Iga w dosyć dziwnych okolicznościach przegrała pierwszego seta, w drugim, przy stanie 6:5 dla Bencic, wybroniła dwie piłki meczowe, by finalnie powrócić do gry i triumfować.
Liderka rankingu wspominała o kluczowej być może sytuacji starcia w pomeczowym wywiadzie, jeszcze na korcie. – Nie było łatwo. Belinda miała meczbole, a ja nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej wróciłam z piłki meczowej do rywalizacji – mówiła otwarcie.
– Czuję, że potrzebowałam zwycięstwa, aby uwierzyć w siebie na tej nawierzchni. Miałam swoje szanse w pierwszym secie, nie było łatwo wygrać. Chciałam wykazać się solidnością i cieszę się, że udało mi się pozostać zdyscyplinowaną.
“NIE MASZ NIC DO STRACENIA”
Świątek analizowała, co dokładnie czuła w newralgicznym momencie spotkania i, kto wie, czy nie turnieju.
- W takim momencie czujesz, że dajesz z siebie wszystko, ale nadal masz piłkę meczową do wybronienia. Gra się trochę łatwiej. Rywalka i tak prowadzi, więc nie masz nic do stracenia. Byłam już w dość złej sytuacji, więc po prostu chciałam grać. Chyba zadziałało – zauważyła.
Na koniec opowiedziała też o swojej trudnej relacji z nawierzchnią trawiastą, która jednak zaczyna nabierać rumieńców. - Moja miłość trawy staje się coraz większa z każdym dniem. Mam więc nadzieję, że będę miała okazję spędzić jak najwięcej czasu na tej nawierzchni. To mój najlepszy rok na trawie i, jak widać, ciężka praca popłaca – przyznała ze szczerym i szerokim uśmiechem.
W ćwierćfinale rywalką Polki będzie Elina Switolina z Ukrainy. Mecz we wtorek.
Iga Świątek pokazała prawdziwą klasę w najtrudniejszym dotąd meczu tegorocznego Wimbledonu, pokonując Belindę Bencic 6:7 (4-7), 7:6 (7-2), 6:3. Tenisistka z Raszyna udowodniła, że potrafi walczyć do końca, a jej wygrana umocniła ją w przekonaniu, że trawiasta nawierzchnia może stać się jej sprzymierzeńcem.
Trudne początki na trawie
Iga Świątek, choć od lat zachwyca na kortach ziemnych i twardych, nie miała do tej pory zbyt wiele okazji do gry na trawie. Krótszy staż i mniejsza liczba treningów na tej nawierzchni sprawiały, że nie czuła się na niej najlepiej. Jednak z biegiem czasu, wraz ze wzrostem doświadczenia, zaczyna dostrzegać uroki gry na trawie. Sama przyznaje, że jej relacja z tą nawierzchnią nabiera coraz bardziej pozytywnego charakteru.
Walka z mistrzynią olimpijską
Mecz z Belindą Bencic był prawdziwym testem dla Igi. Szwajcarka, mistrzyni olimpijska z Tokio, okazała się wymagającą rywalką. Świątek przegrała pierwszego seta w dosyć niespodziewanych okolicznościach, a w drugim secie, przy stanie 6:5 dla Bencic, musiała obronić dwie piłki meczowe. Te dramatyczne momenty nie złamały jednak naszej zawodniczki, która zdołała powrócić do gry i finalnie triumfować.
Kluczowe momenty spotkania
W pomeczowym wywiadzie Świątek wspominała o kluczowych chwilach starcia z Bencic. – „Nie było łatwo. Belinda miała meczbole, a ja nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej wróciłam z piłki meczowej do rywalizacji” – mówiła otwarcie. – „Czuję, że potrzebowałam zwycięstwa, aby uwierzyć w siebie na tej nawierzchni. Miałam swoje szanse w pierwszym secie, nie było łatwo wygrać. Chciałam wykazać się solidnością i cieszę się, że udało mi się pozostać zdyscyplinowaną”.
Psychika mistrza
W trudnych momentach meczu Świątek pokazała nie tylko umiejętności, ale także mentalność mistrza. Analizując swoje odczucia w newralgicznym momencie spotkania, mówiła: – „W takim momencie czujesz, że dajesz z siebie wszystko, ale nadal masz piłkę meczową do wybronienia. Gra się trochę łatwiej. Rywalka i tak prowadzi, więc nie masz nic do stracenia. Byłam już w dość złej sytuacji, więc po prostu chciałam grać. Chyba zadziałało”.
Rosnąca miłość do trawy
Na koniec meczu Iga Świątek opowiedziała o swojej rosnącej sympatii do trawiastej nawierzchni. – „Moja miłość trawy staje się coraz większa z każdym dniem. Mam więc nadzieję, że będę miała okazję spędzić jak najwięcej czasu na tej nawierzchni. To mój najlepszy rok na trawie i, jak widać, ciężka praca popłaca” – przyznała ze szczerym i szerokim uśmiechem.
Ćwierćfinał z Eliną Switoliną
W ćwierćfinale przeciwniczką Igi Świątek będzie Elina Switolina z Ukrainy. Mecz zaplanowano na wtorek, co daje naszej zawodniczce czas na odpoczynek i przygotowanie się do kolejnego wyzwania. Switolina to również doświadczona i utalentowana zawodniczka, co zapowiada kolejne emocjonujące starcie.
Droga do ćwierćfinału
Droga Igi Świątek do ćwierćfinału była pełna wyzwań. W pierwszej rundzie pokonała Lin Zhu 2:0 (6:3, 6:1), a w drugiej rundzie rozprawiła się z Sarą Sorribes Tormo, również bez straty seta (6:2, 6:0). W trzeciej rundzie, czyli w 1/16 finału, również dominowała na korcie. Jej pewne zwycięstwa w tych meczach świadczyły o jej wysokiej formie i gotowości do rywalizacji na najwyższym poziomie.
Znaczenie zwycięstwa
Zwycięstwo nad Belindą Bencic ma ogromne znaczenie dla Igi Świątek. Pokazuje ono nie tylko jej umiejętności techniczne, ale również odporność psychiczną i zdolność do radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Obrona dwóch piłek meczowych i ostateczny triumf nad doświadczoną rywalką to dowód na to, że Świątek jest gotowa na największe wyzwania.
Przyszłość na trawie
Świątek wielokrotnie podkreślała, że chce poprawiać swoje umiejętności na trawie. Jej rosnąca pewność siebie na tej nawierzchni oraz tegoroczne sukcesy na Wimbledonie pokazują, że jest na dobrej drodze. Każdy mecz to dla niej okazja do nauki i doskonalenia swoich umiejętności, co z pewnością przyniesie owoce w przyszłości.
Polacy na Wimbledonie
Oprócz Igi Świątek, w tegorocznym Wimbledonie Polacy mają jeszcze jednego reprezentanta, który nadal ma szansę na triumf – Huberta Hurkacza. Jego obecność w dalszych rundach turnieju podkreśla rosnącą siłę polskiego tenisa na arenie międzynarodowej. Kibice z Polski mają więc podwójne powody do radości i emocji, śledząc poczynania swoich ulubieńców.
Podsumowanie
Mecz Igi Świątek z Belindą Bencic był prawdziwym testem umiejętności i determinacji naszej zawodniczki. Pomimo trudnych momentów, Świątek zdołała wyjść z opresji i wygrać, co umocniło jej pozycję na Wimbledonie i pokazało, że jest gotowa na największe wyzwania. Jej rosnąca pewność siebie na trawie i tegoroczne sukcesy na Wimbledonie to dowód na to, że ciężka praca popłaca. Teraz przed nią kolejne wyzwanie – ćwierćfinał z Eliną Switoliną, który zapowiada się na kolejne emocjonujące starcie. Kibice z niecierpliwością czekają na ten mecz, mając nadzieję na kolejny sukces Igi Świątek.