Jak tu jej nie kochać?! Iga Świątek pojawiła się na konferencji prasowej i natychmiast rozbawiła dziennikarzy. Z jej ust nie padło nawet słowo
Iga Świątek w finale Rolanda Garrosa i w dwóch setach uporała się z młodą Amerykanką, Coco Gauff (6:1, 6:3). Gładko jej poszło, zważywszy, że to jej 35 zwycięstwo z rzędu i szósty wygrany turniej. Młoda Polka nie przegrała od 16 lutego 2022. To naprawdę robi wrażenie. Poza tym zawodniczka już zjednała sobie miłość fanów tenisa na całym świecie swoją naturalnością.
Po wielkim triumfie na kolejnym wielkoszlemowym turnieju pojawiła się na konferencji prasowej, na której nie mówiąc ani słowa, rozbawiła zebranych dziennikarzy.
Co zrobiła Iga Świątek na konferencji prasowej?
Iga Świątek ma za soba drugi w karierze triumf w Roland Garros, to także szósty z rzędu wygrany turniej w tym sezonie. 21-letnia Polka najpierw wygrała zawody w Katarze, a następnie zwyciężyła w imprezach rangi WTA w Indian Wells, Miami, Stuttgarcie, Rzymie i teraz w Paryżu. Tym samym wyrównała wyczyn, którego w przeszłości dokonała belgijska tenisistka Justine Henin. To jednak nie wszystkie rekordy. Seria zawodniczki z Warszawy jest najlepsza wśród tenisistek w XXI wieku, bo poprzednia w wykonaniu Sereny Williams wynosiła 34 mecze. W sobotę Iga wyrównała także osiągnięcie starszej z sióstr Williams – Venus – z 2000 roku. Do tych liczb nawiązała na konferencji prasowej po meczu.
Zanim jednak zaczęła mówić, zdążyła rozbawić zebranych na spotkaniu dziennikarzy. Świątek, kiedy już przybyła na miejsce, usiadła, spojrzała na tłum ludzi, uśmiechnęła się i westchnęła głośno: Uff. Reakcja przedstawicieli mediów? Głośny śmiech. Iga znowu rozbroiła swoją naturalnością, a potem, spoglądając na puchar, który stał obok niej, powiedziała:
Szczerze mówiąc, może to się wydać dosyć dziwne, ale wygranie 35. spotkań z rzędu i dokonanie czegoś większego niż Serena to coś niesamowitego. Zawsze chciałam mieć jakiś rekord. W tenisie to dosyć trudne po tym, czego dokonała Serena. Więc to naprawdę zrobiło na mnie wrażenie. Oczywiście wygranie turnieju wielkoszlemowego również, ale ta seria to rzecz, której nikt inny wcześniej nie osiągnął.
To jednak nie koniec wyzwań:
Jednej wygranej brakuje jej, by zrównać się z Monicą Seles, która 36 kolejnych meczów wygrała w 1990 roku. W przypadku dwóch kolejnych zwycięstw znajdzie się obok Martiny Hingis – Szwajcarka serię tę zanotowała w 1997 roku. Rekord Martiny Navratilovej, która triumfowała w 74 pojedynkach z rzędu w 1984 roku, wydaje się w obecnych czasach niezagrożony. Przynajmniej na razie – napisała Agnieszka Niedziałek ze Sport.pl.