De Minaur: to miał być mój główny mecz, ale nie muszę leczyć kontuzji uda
Alex de Minaur w tym roku po raz pierwszy w karierze zameldował się w najlepszej ósemce Wimbledonu. O miejsce w półfinale miał zagrać z Novakiem Dżokoviciem. Niestety kontuzja, której nabawił się pod koniec poprzedniego meczu, zmusiła go do rezygnacji z gry.
Muszę się wycofać z powodu kontuzji biodra – powiedział na konferencji prasowej załamany Australijczyk. – Mam lekkie naderwanie chrząstki włóknistej, która łączy się z przywodzicielem. Poczułem, że coś mi strzeliło trzy punkty przed końcem meczu z Filsem. Wczoraj miałem prześwietlenie, które potwierdziło, że doznałem urazu, który mógłby znacząco się pogorszyć, jeśli wyszedłbym na kort.
Wciąż niewiadomo ile będzie trwała przerwa 25-latka z Sydney. Udział w Igrzyskach Olimpijskich jest jednak poważnie zagrożony.
– Lekarze nie byli jeszcze w stanie przedstawić mi szczegółowego planu rehabilitacji, bo to bardzo unikalna kontuzja. Wszystko zależy od bólu, który będę odczuwać. To może trwać od trzech do sześciu tygodni. W zależności od tego jak szybko moje ciało będzie zdrowieć. To nie sekret, że to byłby jeden z ważniejszych, jeśli nie najważniejszy, mecz w mojej dotychczasowej karierze. Chciałem zrobić wszystko, żeby móc zagrać. Dostałem wyniki poprzedniego dnia, ale liczyłem, że nastąpi jeszcze jakiś cud. Jednak jeden wykrok, nieszczęśliwy poślizg, cokolwiek innego mogło sprawić, że przerwa będzie trwała trzy albo sześć miesięcy. To zbyt duże ryzyko – uzasadnił swoją decyzję zawodnik z Antypodów. – Przez ostatnie dwa dni bardzo się martwiłem. Jednak w ogólnym rozrachunku mogło być zdecydowanie gorzej i tego będę próbować się trzymać.
Alex de Minaur w tym roku po raz pierwszy w karierze zameldował się w najlepszej ósemce Wimbledonu. O miejsce w półfinale miał zagrać z Novakiem Dżokoviciem. Niestety kontuzja, której nabawił się pod koniec poprzedniego meczu, zmusiła go do rezygnacji z gry.
Muszę się wycofać z powodu kontuzji biodra – powiedział na konferencji prasowej załamany Australijczyk. – Mam lekkie naderwanie chrząstki włóknistej, która łączy się z przywodzicielem. Poczułem, że coś mi strzeliło trzy punkty przed końcem meczu z Filsem. Wczoraj miałem prześwietlenie, które potwierdziło, że doznałem urazu, który mógłby znacząco się pogorszyć, jeśli wyszedłbym na kort.
Wciąż niewiadomo ile będzie trwała przerwa 25-latka z Sydney. Udział w Igrzyskach Olimpijskich jest jednak poważnie zagrożony.
– Lekarze nie byli jeszcze w stanie przedstawić mi szczegółowego planu rehabilitacji, bo to bardzo unikalna kontuzja. Wszystko zależy od bólu, który będę odczuwać. To może trwać od trzech do sześciu tygodni. W zależności od tego jak szybko moje ciało będzie zdrowieć. To nie sekret, że to byłby jeden z ważniejszych, jeśli nie najważniejszy, mecz w mojej dotychczasowej karierze. Chciałem zrobić wszystko, żeby móc zagrać. Dostałem wyniki poprzedniego dnia, ale liczyłem, że nastąpi jeszcze jakiś cud. Jednak jeden wykrok, nieszczęśliwy poślizg, cokolwiek innego mogło sprawić, że przerwa będzie trwała trzy albo sześć miesięcy. To zbyt duże ryzyko – uzasadnił swoją decyzję zawodnik z Antypodów. – Przez ostatnie dwa dni bardzo się martwiłem. Jednak w ogólnym rozrachunku mogło być zdecydowanie gorzej i tego będę próbować się trzymać.
Alex de Minaur w tym roku po raz pierwszy w karierze zameldował się w najlepszej ósemce Wimbledonu. O miejsce w półfinale miał zagrać z Novakiem Dżokoviciem. Niestety kontuzja, której nabawił się pod koniec poprzedniego meczu, zmusiła go do rezygnacji z gry.
Muszę się wycofać z powodu kontuzji biodra – powiedział na konferencji prasowej załamany Australijczyk. – Mam lekkie naderwanie chrząstki włóknistej, która łączy się z przywodzicielem. Poczułem, że coś mi strzeliło trzy punkty przed końcem meczu z Filsem. Wczoraj miałem prześwietlenie, które potwierdziło, że doznałem urazu, który mógłby znacząco się pogorszyć, jeśli wyszedłbym na kort.
Wciąż niewiadomo ile będzie trwała przerwa 25-latka z Sydney. Udział w Igrzyskach Olimpijskich jest jednak poważnie zagrożony.
– Lekarze nie byli jeszcze w stanie przedstawić mi szczegółowego planu rehabilitacji, bo to bardzo unikalna kontuzja. Wszystko zależy od bólu, który będę odczuwać. To może trwać od trzech do sześciu tygodni. W zależności od tego jak szybko moje ciało będzie zdrowieć. To nie sekret, że to byłby jeden z ważniejszych, jeśli nie najważniejszy, mecz w mojej dotychczasowej karierze. Chciałem zrobić wszystko, żeby móc zagrać. Dostałem wyniki poprzedniego dnia, ale liczyłem, że nastąpi jeszcze jakiś cud. Jednak jeden wykrok, nieszczęśliwy poślizg, cokolwiek innego mogło sprawić, że przerwa będzie trwała trzy albo sześć miesięcy. To zbyt duże ryzyko – uzasadnił swoją decyzję zawodnik z Antypodów. – Przez ostatnie dwa dni bardzo się martwiłem. Jednak w ogólnym rozrachunku mogło być zdecydowanie gorzej i tego będę próbować się trzymać.
Alex de Minaur w tym roku po raz pierwszy w karierze zameldował się w najlepszej ósemce Wimbledonu. O miejsce w półfinale miał zagrać z Novakiem Dżokoviciem. Niestety kontuzja, której nabawił się pod koniec poprzedniego meczu, zmusiła go do rezygnacji z gry.
Muszę się wycofać z powodu kontuzji biodra – powiedział na konferencji prasowej załamany Australijczyk. – Mam lekkie naderwanie chrząstki włóknistej, która łączy się z przywodzicielem. Poczułem, że coś mi strzeliło trzy punkty przed końcem meczu z Filsem. Wczoraj miałem prześwietlenie, które potwierdziło, że doznałem urazu, który mógłby znacząco się pogorszyć, jeśli wyszedłbym na kort.
Wciąż niewiadomo ile będzie trwała przerwa 25-latka z Sydney. Udział w Igrzyskach Olimpijskich jest jednak poważnie zagrożony.
– Lekarze nie byli jeszcze w stanie przedstawić mi szczegółowego planu rehabilitacji, bo to bardzo unikalna kontuzja. Wszystko zależy od bólu, który będę odczuwać. To może trwać od trzech do sześciu tygodni. W zależności od tego jak szybko moje ciało będzie zdrowieć. To nie sekret, że to byłby jeden z ważniejszych, jeśli nie najważniejszy, mecz w mojej dotychczasowej karierze. Chciałem zrobić wszystko, żeby móc zagrać. Dostałem wyniki poprzedniego dnia, ale liczyłem, że nastąpi jeszcze jakiś cud. Jednak jeden wykrok, nieszczęśliwy poślizg, cokolwiek innego mogło sprawić, że przerwa będzie trwała trzy albo sześć miesięcy. To zbyt duże ryzyko – uzasadnił swoją decyzję zawodnik z Antypodów. – Przez ostatnie dwa dni bardzo się martwiłem. Jednak w ogólnym rozrachunku mogło być zdecydowanie gorzej i tego będę próbować się trzymać.
Alex de Minaur w tym roku po raz pierwszy w karierze zameldował się w najlepszej ósemce Wimbledonu. O miejsce w półfinale miał zagrać z Novakiem Dżokoviciem. Niestety kontuzja, której nabawił się pod koniec poprzedniego meczu, zmusiła go do rezygnacji z gry.
Muszę się wycofać z powodu kontuzji biodra – powiedział na konferencji prasowej załamany Australijczyk. – Mam lekkie naderwanie chrząstki włóknistej, która łączy się z przywodzicielem. Poczułem, że coś mi strzeliło trzy punkty przed końcem meczu z Filsem. Wczoraj miałem prześwietlenie, które potwierdziło, że doznałem urazu, który mógłby znacząco się pogorszyć, jeśli wyszedłbym na kort.
Wciąż niewiadomo ile będzie trwała przerwa 25-latka z Sydney. Udział w Igrzyskach Olimpijskich jest jednak poważnie zagrożony.
– Lekarze nie byli jeszcze w stanie przedstawić mi szczegółowego planu rehabilitacji, bo to bardzo unikalna kontuzja. Wszystko zależy od bólu, który będę odczuwać. To może trwać od trzech do sześciu tygodni. W zależności od tego jak szybko moje ciało będzie zdrowieć. To nie sekret, że to byłby jeden z ważniejszych, jeśli nie najważniejszy, mecz w mojej dotychczasowej karierze. Chciałem zrobić wszystko, żeby móc zagrać. Dostałem wyniki poprzedniego dnia, ale liczyłem, że nastąpi jeszcze jakiś cud. Jednak jeden wykrok, nieszczęśliwy poślizg, cokolwiek innego mogło sprawić, że przerwa będzie trwała trzy albo sześć miesięcy. To zbyt duże ryzyko – uzasadnił swoją decyzję zawodnik z Antypodów. – Przez ostatnie dwa dni bardzo się martwiłem. Jednak w ogólnym rozrachunku mogło być zdecydowanie gorzej i tego będę próbować się trzymać.