Szaleństwo przed finałem Wimbledonu. Włosi jednomyślni, wspominają o Polsce
Jasmine Paolini nie zamierza się zatrzymywać. Zaledwie kilka tygodni po udziale w finałowym meczu Rolanda Garrosa, 28-letnia tenisistka ponownie zagra o tytuł, tyle że tym razem na prestiżowym Wimbledonie. Z wypiekami na twarzy jej poczynania śledzą we Włoszech. Od sobotniego poranka rozpisują się o niej niemal wszystkie portale. W jednym z artykułów pojawił się polski wątek. Sama zawodniczka nie kryje zresztą przywiązania do kraju nad Wisłą.
Chyba nawet w najpiękniejszych snach Jasmine Paolini nie spodziewała się, że tak będzie wyglądał w jej wykonaniu sezon 2024 na kortach całego świata. Włoszka od jakiegoś czasu gra na poziomie nieosiągalnym dla większości rywalek. Kibicom z dobrej strony pokazała się już w lutym, kiedy triumfowała w turnieju WTA 1000 w Dubaju. Kilka miesięcy później 28-latka zrobiła furorę w Rolandzie Garrosie. W Paryżu zatrzymała ją dopiero Iga Świątek i to dopiero w wielkim finale.
Podczas zmagań nad Sekwaną głośno o Paolini zrobiło się również w kraju nad Wisłą. Sportsmenka znów otwarcie zaczęła mówić o swoim przywiązaniu do Polski. Ba, zawodniczka porozmawiała w naszym języku z wysłannikiem Interia Sport, Arturem Gacem. “Identyfikuję się z Polską, pewnie. Jak byłam mała, to co roku jeździłam do babci. Pamiętam dużo rzeczy z tamtego okresu. (…) To bardzo ważna część mojego życia, zwłaszcza gdy byłam dziewczynką. Oglądałam wówczas w języku polskim kreskówki w telewizji i byłam rozpieszczana przez babcię polskim jedzeniem” – mówiła.Zachwyciła w Paryżu i poszła za ciosem. Paolini z “życiówką” na WimbledonieOd tych słów minął ponad miesiąc, a o 28-latce wciąż jest w Polsce głośno. Fani dopingują ją tym razem na Wimbledonie, w którym już wykręciła życiowy wynik, lecz nie zamierza na tym poprzestać. Jasmine Paolini w Londynie idzie przez kolejne rundy niczym burza. 13 lipca stanie przed kolejną szansą na pierwszy wielkoszlemowy triumf, po tym gdy w półfinale odprawiła z kwitkiem Donnę Vekić. Po drugiej stronie siatki stanie Barbora Krejcikova.
Z tej okazji postanowiliśmy sprawdzić jakie nastroje panują w Italii. Dziennikarze z ojczyzny 28-latki nie wywierają na niej żadnej presji i przede wszystkim podkreślają fakt, że już napisała piękną historię. “Żadna włoska tenisistka przed nią nie dotarła do finału Wielkiego Szlema w Londynie” – napisano na łamach “ilmessaggero.it”.Portal “ubitennis.com” skupia się z kolei na rekordach pobitych przez zawodniczkę. “Trzeci w historii reprezentant Włoch w czołowej piątce. Pierwszy z dwoma finałami wielkoszlemowymi z rzędu” – zauważono. Najciekawsza z polskiego punktu widzenia jest natomiast publikacja “ilsole24ore.com”. Tam prześwietlone zostało życie prywatne Jasmine Paolini. Już na wstępie autor podkreślił, że w żyłach sportsmenki płynie także polska krew.
W Londynie uśmiech nie znika z twarzy Paolini. Jak będzie po finale?Sama tenisistka bardzo docenia wsparcie płynące z kraju nad Wisłą. Hitem internetu stały się sceny, jakie rozegrały się po półfinale Wimbledonu. “Jaśminko, Jaśmino, z Polski jestem” – poleciało z trybun w kierunku zawodniczki. Ta nawet się nie zastanawiała i z uśmiechem na ustach zrobiła sobie z fanką wspólną fotkę. 28-latka pewnie chciałaby być w podobnym nastroju w sobotnie popołudnie. Oznaczałoby to debiutancki wielkoszlemowy triumf. Początek starcia Paolini – Krejcikova o godzinie 15:00.