Świątek odpowiadała na pytanie. Nagle wtrąciła się Abramowicz

Iga Świątek przeżywa kapitalny okres. W ciągu zaledwie dwóch tygodni dwa razy ograła Arynę Sabalenkę w finałach WTA 1000 – najpierw w Madrycie, a potem w Rzymie. Czasu na świętowanie znów nie było zbyt wiele. Tuż po wygranej we Włoszech Polka w drodze na sesję zdjęciową przy Schodach Hiszpańskich odpowiadała na pytania dziennikarki WTA. Nagle głos zabrała jej psycholog – Daria Abramowicz.

Wielu kibiców i ekspertów spodziewało się, że Iga Świątek w finale WTA 1000 w Rzymie stoczy kolejny trzysetowy bój z Aryną Sabalenką. Tak się jednak nie stało. Tym razem liderka światowego rankingu dużo szybciej rozprawiła się z Białorusinką, wygrywając 6:2, 6:3. – Bez dwóch zdań, mniej było tego stresu, który czasami spowalnia ruch albo sprawia, że człowiek zawaha się. Czułam się pewna siebie i że mogę realizować swój założony plan – mówiła Polka tuż po zakończeniu sobotniego finału.

Daria Abramowicz wtrąciła swoje “trzy grosze”. Natychmiastowa reakcja Świątek
Po kolejnym triumfie Świątek znów musiała wywiązać się z obowiązków medialnych. Zaledwie trzy godziny po meczu udała się na sesję zdjęciową, którą przeprowadzono przy słynnych Schodach Hiszpańskich w stolicy Włoch. – Pizza już wystygła. Po finale nie miałam nawet czasu, żeby coś zjeść. Dzień jest bardzo intensywny. Ale zawsze jest tak, gdy się wygrywa, więc dobrze jest mieć takie problemy – opowiadała. W drodze na miejsce 22-latka siedząca w limuzynie udzieliła wywiadu WTA. Towarzyszyła jej psycholog Daria Abramowicz.

W pewnym momencie tenisistka zaczęła opowiadać o formie, którą z hiszpańskich kortów przeniosła do Rzymu. – To naprawdę wielka sprawa. Czułabym się źle, gdybym tu przegrała. Myślę jednak, że liczy się doświadczenie i ta pewność, że moja gra wystarczy. Nawet jeśli nie jest ona w 100 proc. doskonała. To czasami może wystarczyć na pierwsze mecze. Oczywiście to nadal tenis, niczego nie można przewidzieć – mówiła Iga Świątek w podcascie WTA Insider.

Wtedy do jej wypowiedzi wtrąciła się Abramowicz, która pozwoliła sobie na mały żart, aby nieco wkurzyć swoją podopieczną. – Przyznanie tego to jedno, a wykonanie to już inna sprawa – skwitowała z uśmiechem na twarzy. Na jej słowa obojętna nie pozostała sama zawodniczka. Od razu żartobliwie odpowiedziała na tę “zaczepkę” ze strony psycholog.

Dobrze mi się to udało! Właśnie to powiedziałam, że teraz jedziemy do innego miejsca i będę bardziej zrelaksowana. Pamiętasz, rozmawiałyśmy o tym pierwszego dnia, kiedy tu przyjechaliśmy. O tym, że muszę się uspokoić przed turniejem i pogodzić z faktem, że nie będę grała idealnie od samego początku – mówiła Świątek. I faktycznie tak było, ponieważ 22-latka w drugim meczu z Julią Putincewą przez moment przegrywała już 0:3. Ostatecznie zwyciężyła 6:3, 6:4, a kilka dni później cieszyła się z kolejnego tytułu w Rzymie.

Iga Świątek przeżywa fantastyczny okres swojej kariery. W ciągu zaledwie dwóch tygodni, dwukrotnie pokonała Arynę Sabalenkę w finałach turniejów WTA 1000 – najpierw w Madrycie, a potem w Rzymie. Po triumfie we Włoszech, Polka nie miała zbyt wiele czasu na świętowanie, ponieważ tuż po wygranej, w drodze na sesję zdjęciową przy Schodach Hiszpańskich, odpowiadała na pytania dziennikarki WTA. W trakcie tej rozmowy niespodziewanie dołączyła do niej jej psycholog, Daria Abramowicz.

Kibice i eksperci spodziewali się, że finał WTA 1000 w Rzymie między Igą Świątek a Aryną Sabalenką będzie zaciętym, trzysetowym pojedynkiem. Tymczasem liderka światowego rankingu, Świątek, wygrała z Białorusinką znacznie szybciej, pokonując ją 6:2, 6:3. “Bez dwóch zdań, mniej było tego stresu, który czasami spowalnia ruch albo sprawia, że człowiek zawaha się. Czułam się pewna siebie i że mogę realizować swój założony plan” – mówiła Świątek tuż po zakończeniu finału.

Po kolejnej wygranej, Świątek ponownie musiała spełnić swoje medialne obowiązki. Zaledwie trzy godziny po meczu udała się na sesję zdjęciową przy Schodach Hiszpańskich w Rzymie. “Pizza już wystygła. Po finale nie miałam nawet czasu, żeby coś zjeść. Dzień jest bardzo intensywny. Ale zawsze jest tak, gdy się wygrywa, więc dobrze jest mieć takie problemy” – opowiadała Świątek. W drodze na sesję zdjęciową, siedząc w limuzynie, udzieliła wywiadu dla WTA. Towarzyszyła jej psycholog Daria Abramowicz.

Podczas wywiadu, Świątek opowiadała o swojej formie, którą przeniosła z kortów hiszpańskich do Rzymu. “To naprawdę wielka sprawa. Czułabym się źle, gdybym tu przegrała. Myślę jednak, że liczy się doświadczenie i ta pewność, że moja gra wystarczy. Nawet jeśli nie jest ona w 100 proc. doskonała. To czasami może wystarczyć na pierwsze mecze. Oczywiście to nadal tenis, niczego nie można przewidzieć” – mówiła Świątek w podcascie WTA Insider.

W pewnym momencie do wypowiedzi Świątek wtrąciła się Abramowicz, która pozwoliła sobie na mały żart, aby nieco wkurzyć swoją podopieczną. “Przyznanie tego to jedno, a wykonanie to już inna sprawa” – skwitowała z uśmiechem na twarzy. Na jej słowa żartobliwie odpowiedziała sama zawodniczka. “Dobrze mi się to udało! Właśnie to powiedziałam, że teraz jedziemy do innego miejsca i będę bardziej zrelaksowana. Pamiętasz, rozmawiałyśmy o tym pierwszego dnia, kiedy tu przyjechaliśmy. O tym, że muszę się uspokoić przed turniejem i pogodzić z faktem, że nie będę grała idealnie od samego początku” – mówiła Świątek.

I faktycznie, Świątek miała rację. W swoim drugim meczu z Julią Putincewą przez moment przegrywała 0:3, ale ostatecznie zwyciężyła 6:3, 6:4, a kilka dni później cieszyła się z kolejnego tytułu w Rzymie. Wygrane te pokazują, jak ważna jest pewność siebie i mentalne przygotowanie do każdego meczu, co jest zasługą zarówno talentu Świątek, jak i wsparcia jej zespołu, w tym Darii Abramowicz.

N

Similar Posts

Leave a Reply