IO: Iga Świątek wygrywa wojnę nerwów!
Większość bukmacherów przewidując pojedynek Igi Świątek przeciwko Irinie-Camelii Begu wystawiła najniższy możliwy kurs (1.01). Liderka rankingu WTA w swoim pierwszym pojedynku igrzysk olimpijskich w Paryżu mierzyła się ze 136. rakietą świata. W ostatnim starciu obu tenisistek (Wimbledon 2021) Polka oddała ledwie jednego gema. Każdy innym wynik niż pewne zwycięstwo Świątek byłby ogromną sensacją, tym bardziej jednak na Idze spoczywała gigantyczna presja. A przecież, polski tenis na igrzyskach to od wielu lat pasmo porażek…
Faworytka dzisiejszego starcia dobrze weszła w mecz. Zaczęła od punktu zdobytego przy własnym podaniu. Przy gemie serwisowym Begu, Świątek potrafiła wyjść na prowadzenie 40:0. Rumunka potrafiła co prawda obronić dwa break pointy, jednak w końcu straciła swoje podanie. 2:0, spokojna kontrola? Nic z tego! Gdy wszystko wskazywało na jednostronnego seta, Begu zdołała odpłacić się Idze przełamaniem powrotnym. Gra się wyrównała, w czym swój udział miały błędy polskiej tenisistki. Uwielbiamy Igę Świątek, ale trzeba uczciwie ocenić — daleka była od swojej optymalnej formy.
To jeszcze nie to, ale spokojnie
Iga Świątek swój ostatni występ zanotowała 6 lipca, przegrywając z Yulią Putintsevą. Trudno nie odnieść wrażenia, że dłuższa przerwa od gry wybiła Polkę z uderzenia. W niedawnym finale French Open popełniła ledwie 13 niewymuszonych błędów. Podczas pierwszego seta przeciwko Begu zanotowała aż 17 błędów. W drugim najpierw zmarnowała dwa break pointy, by następnie, przy stanie 3:3 stracić własne podanie. Rumunka czuła, że jest w stanie nawiązać wyrównaną walkę i serwowała na zwycięstwo w drugim secie. Kluczowy gem przyniósł gigantyczne emocje. Iga Świątek prowadziła już 40:0 i wszystko wskazywało na to, że za chwilę odrobi straty. Po chwili był remis, a Begu wybroniła 3 break pointy. Obie tenisistki czuły gigantyczną presję każdej posłanej piłki, jednak to Polka ostatecznie wygrała wojnę nerwów. To był decydujący moment rywalizacji, bowiem kolejne dwa gemy padły łupem Polki. Pierwszy z sześciu kroków w kierunku olimpijskiego złota został wykonany.
Większość bukmacherów przewidując pojedynek Igi Świątek przeciwko Irinie-Camelii Begu wystawiła najniższy możliwy kurs (1.01). Liderka rankingu WTA w swoim pierwszym pojedynku igrzysk olimpijskich w Paryżu mierzyła się ze 136. rakietą świata. W ostatnim starciu obu tenisistek (Wimbledon 2021) Polka oddała ledwie jednego gema. Każdy innym wynik niż pewne zwycięstwo Świątek byłby ogromną sensacją, tym bardziej jednak na Idze spoczywała gigantyczna presja. A przecież, polski tenis na igrzyskach to od wielu lat pasmo porażek…
Faworytka dzisiejszego starcia dobrze weszła w mecz. Zaczęła od punktu zdobytego przy własnym podaniu. Przy gemie serwisowym Begu, Świątek potrafiła wyjść na prowadzenie 40:0. Rumunka potrafiła co prawda obronić dwa break pointy, jednak w końcu straciła swoje podanie. 2:0, spokojna kontrola? Nic z tego! Gdy wszystko wskazywało na jednostronnego seta, Begu zdołała odpłacić się Idze przełamaniem powrotnym. Gra się wyrównała, w czym swój udział miały błędy polskiej tenisistki. Uwielbiamy Igę Świątek, ale trzeba uczciwie ocenić — daleka była od swojej optymalnej formy.
To jeszcze nie to, ale spokojnie
Iga Świątek swój ostatni występ zanotowała 6 lipca, przegrywając z Yulią Putintsevą. Trudno nie odnieść wrażenia, że dłuższa przerwa od gry wybiła Polkę z uderzenia. W niedawnym finale French Open popełniła ledwie 13 niewymuszonych błędów. Podczas pierwszego seta przeciwko Begu zanotowała aż 17 błędów. W drugim najpierw zmarnowała dwa break pointy, by następnie, przy stanie 3:3 stracić własne podanie. Rumunka czuła, że jest w stanie nawiązać wyrównaną walkę i serwowała na zwycięstwo w drugim secie. Kluczowy gem przyniósł gigantyczne emocje. Iga Świątek prowadziła już 40:0 i wszystko wskazywało na to, że za chwilę odrobi straty. Po chwili był remis, a Begu wybroniła 3 break pointy. Obie tenisistki czuły gigantyczną presję każdej posłanej piłki, jednak to Polka ostatecznie wygrała wojnę nerwów. To był decydujący moment rywalizacji, bowiem kolejne dwa gemy padły łupem Polki. Pierwszy z sześciu kroków w kierunku olimpijskiego złota został wykonany.
Większość bukmacherów przewidując pojedynek Igi Świątek przeciwko Irinie-Camelii Begu wystawiła najniższy możliwy kurs (1.01). Liderka rankingu WTA w swoim pierwszym pojedynku igrzysk olimpijskich w Paryżu mierzyła się ze 136. rakietą świata. W ostatnim starciu obu tenisistek (Wimbledon 2021) Polka oddała ledwie jednego gema. Każdy innym wynik niż pewne zwycięstwo Świątek byłby ogromną sensacją, tym bardziej jednak na Idze spoczywała gigantyczna presja. A przecież, polski tenis na igrzyskach to od wielu lat pasmo porażek…
Faworytka dzisiejszego starcia dobrze weszła w mecz. Zaczęła od punktu zdobytego przy własnym podaniu. Przy gemie serwisowym Begu, Świątek potrafiła wyjść na prowadzenie 40:0. Rumunka potrafiła co prawda obronić dwa break pointy, jednak w końcu straciła swoje podanie. 2:0, spokojna kontrola? Nic z tego! Gdy wszystko wskazywało na jednostronnego seta, Begu zdołała odpłacić się Idze przełamaniem powrotnym. Gra się wyrównała, w czym swój udział miały błędy polskiej tenisistki. Uwielbiamy Igę Świątek, ale trzeba uczciwie ocenić — daleka była od swojej optymalnej formy.
To jeszcze nie to, ale spokojnie
Iga Świątek swój ostatni występ zanotowała 6 lipca, przegrywając z Yulią Putintsevą. Trudno nie odnieść wrażenia, że dłuższa przerwa od gry wybiła Polkę z uderzenia. W niedawnym finale French Open popełniła ledwie 13 niewymuszonych błędów. Podczas pierwszego seta przeciwko Begu zanotowała aż 17 błędów. W drugim najpierw zmarnowała dwa break pointy, by następnie, przy stanie 3:3 stracić własne podanie. Rumunka czuła, że jest w stanie nawiązać wyrównaną walkę i serwowała na zwycięstwo w drugim secie. Kluczowy gem przyniósł gigantyczne emocje. Iga Świątek prowadziła już 40:0 i wszystko wskazywało na to, że za chwilę odrobi straty. Po chwili był remis, a Begu wybroniła 3 break pointy. Obie tenisistki czuły gigantyczną presję każdej posłanej piłki, jednak to Polka ostatecznie wygrała wojnę nerwów. To był decydujący moment rywalizacji, bowiem kolejne dwa gemy padły łupem Polki. Pierwszy z sześciu kroków w kierunku olimpijskiego złota został wykonany.
Większość bukmacherów przewidując pojedynek Igi Świątek przeciwko Irinie-Camelii Begu wystawiła najniższy możliwy kurs (1.01). Liderka rankingu WTA w swoim pierwszym pojedynku igrzysk olimpijskich w Paryżu mierzyła się ze 136. rakietą świata. W ostatnim starciu obu tenisistek (Wimbledon 2021) Polka oddała ledwie jednego gema. Każdy innym wynik niż pewne zwycięstwo Świątek byłby ogromną sensacją, tym bardziej jednak na Idze spoczywała gigantyczna presja. A przecież, polski tenis na igrzyskach to od wielu lat pasmo porażek…
Faworytka dzisiejszego starcia dobrze weszła w mecz. Zaczęła od punktu zdobytego przy własnym podaniu. Przy gemie serwisowym Begu, Świątek potrafiła wyjść na prowadzenie 40:0. Rumunka potrafiła co prawda obronić dwa break pointy, jednak w końcu straciła swoje podanie. 2:0, spokojna kontrola? Nic z tego! Gdy wszystko wskazywało na jednostronnego seta, Begu zdołała odpłacić się Idze przełamaniem powrotnym. Gra się wyrównała, w czym swój udział miały błędy polskiej tenisistki. Uwielbiamy Igę Świątek, ale trzeba uczciwie ocenić — daleka była od swojej optymalnej formy.
To jeszcze nie to, ale spokojnie
Iga Świątek swój ostatni występ zanotowała 6 lipca, przegrywając z Yulią Putintsevą. Trudno nie odnieść wrażenia, że dłuższa przerwa od gry wybiła Polkę z uderzenia. W niedawnym finale French Open popełniła ledwie 13 niewymuszonych błędów. Podczas pierwszego seta przeciwko Begu zanotowała aż 17 błędów. W drugim najpierw zmarnowała dwa break pointy, by następnie, przy stanie 3:3 stracić własne podanie. Rumunka czuła, że jest w stanie nawiązać wyrównaną walkę i serwowała na zwycięstwo w drugim secie. Kluczowy gem przyniósł gigantyczne emocje. Iga Świątek prowadziła już 40:0 i wszystko wskazywało na to, że za chwilę odrobi straty. Po chwili był remis, a Begu wybroniła 3 break pointy. Obie tenisistki czuły gigantyczną presję każdej posłanej piłki, jednak to Polka ostatecznie wygrała wojnę nerwów. To był decydujący moment rywalizacji, bowiem kolejne dwa gemy padły łupem Polki. Pierwszy z sześciu kroków w kierunku olimpijskiego złota został wykonany.