Polska tenisistka “nie pojawiła się” na korcie. Niespotykane sceny w Paryżu. “Mama z córką” dały świadectwo
Z jednej strony czuć było wielki smutek, bo próba podboju przez Magdę Linette i Alicję Rosolską debla w turnieju olimpijskim w Paryżu zakończyła się na pierwszej rundzie pokonane przez parę Marta Kostiuk/Dajana Jastremska. Równocześnie jednak cudownie było słuchać, w jaki sposób “mama” i “córka” mówiły o swojej serdecznej relacji. To koronny przykład, że również w zawodowym sporcie jest przestrzeń na wypracowanie zażyłości silniejszej od indywidualnych interesów.
Magda Linette: – Dzisiaj Ala była dla mnie, dzisiaj ja potrzebowałam Ali.Alicja Rosolska: – A Ala się nie pojawiła (śmiech).”Córka” Linette: “Zachowywałam się niesfornie, jak zawsze”. Reakcja “mamy” Rosolskiej bezbłędna
Wtedy Linette wtrąciła: – Pojawiła się – jakby od razu chciała podnieść na duchu swoją serdeczną… No właśnie, kogo? Od razu starałem się precyzyjnie ustalić, jak silna relacja łączy obie tenisistki.Pamiętam bowiem doskonale naszą rozmowę z poznanianką podczas minionego Wimbledonu, na początku lipca, gdy opowiadała, jak wiele jest w stanie poświęcić, by nie zostawić Rosolskiej bez deblowej partnerki. Swoją decyzję, by wystąpić w Paryżu razem z weteranką, motywowała tak: – Nie miałam takiego założenia, ale po jej propozycji odparłam, że dla niej zawsze będę dostępna. I to się wydarzyło. Ala była taką osobą, że gdy wchodziłam do touru i grałam pierwsze Fed Cupy, to ona się mną zajmowała. Była pierwszą osobą, która zawsze mi pomagała. Więc kiedy teraz ja mogę jej pomóc, chciałabym to zrobić – tłumaczyła 32-latka.
A zatem, wracając do pytania, jak określić ten stopień zażyłości?- Ala od zawsze się mną opiekuje, więc myślę, że to ja przygotowałam ją do bycia mamą. I się sprawdza – po tych słowach obie serdecznie się roześmiały.
Ala Rosolska odparła: – Przyzwyczajam się do tego, bo już Kasia Piter mówiła do mnie “mama”, tu z kolei Magda “mama” lub “starsza siostra”. To miłe, bardzo miłe – rozchmurzyła się warszawianka. A skoro już zeszliśmy na taką nomenklaturę, dopytałem, jak w takim razie ta przybrana córka zachowywała się pod opieką drugiej mamy.
- Niesfornie – wtrąciła Linette, na co Rosolska przytaknęła. – Jak zawsze – wtórowała Magda, świetnie “bawiąc się” tym tematem. – Mówiłam Magdzie, żeby wczoraj szła spać, bo już robiło się późno – po tych słowach Alicji parsknęły śmiechem. Okazało się, że Linette, nazywająca sama siebie “najwolniejszym człowiekiem świata”, jeszcze biegała przed prysznicem, w efekcie czego poszła spać dopiero około 1 w nocy.
Poznanianka zapewniła, że na kort, po trudach singlowej rozgrywki, którą stoczyła i przegrała tego samego dnia z Jasmine Paolini, w ciągu kilku godzin fizycznie zdążyła się nieco zregenerować. – Miałam też świadomość tego, że będę na połowie kortu. Faktycznie byłam dość wolna, miałam wrażenie, że wystarczająco szybko nie zbierałam się do uderzeń. Popełniłam jak na siebie dość dużo błędów i nie dawałam Ali szans, bo zazwyczaj jestem w stanie dużo więcej wypracować. Było to frustrujące, z drugiej strony, dziewczyny z Ukrainy dość wysoko zawiesiły poprzeczkę, bo grały całkiem szybko. Za mną trudny dzień – odparła nasza druga najlepsza tenisistka.
Z jednej strony czuć było wielki smutek, bo próba podboju przez Magdę Linette i Alicję Rosolską debla w turnieju olimpijskim w Paryżu zakończyła się na pierwszej rundzie pokonane przez parę Marta Kostiuk/Dajana Jastremska. Równocześnie jednak cudownie było słuchać, w jaki sposób “mama” i “córka” mówiły o swojej serdecznej relacji. To koronny przykład, że również w zawodowym sporcie jest przestrzeń na wypracowanie zażyłości silniejszej od indywidualnych interesów.
Magda Linette: – Dzisiaj Ala była dla mnie, dzisiaj ja potrzebowałam Ali.Alicja Rosolska: – A Ala się nie pojawiła (śmiech).”Córka” Linette: “Zachowywałam się niesfornie, jak zawsze”. Reakcja “mamy” Rosolskiej bezbłędna
Wtedy Linette wtrąciła: – Pojawiła się – jakby od razu chciała podnieść na duchu swoją serdeczną… No właśnie, kogo? Od razu starałem się precyzyjnie ustalić, jak silna relacja łączy obie tenisistki.Pamiętam bowiem doskonale naszą rozmowę z poznanianką podczas minionego Wimbledonu, na początku lipca, gdy opowiadała, jak wiele jest w stanie poświęcić, by nie zostawić Rosolskiej bez deblowej partnerki. Swoją decyzję, by wystąpić w Paryżu razem z weteranką, motywowała tak: – Nie miałam takiego założenia, ale po jej propozycji odparłam, że dla niej zawsze będę dostępna. I to się wydarzyło. Ala była taką osobą, że gdy wchodziłam do touru i grałam pierwsze Fed Cupy, to ona się mną zajmowała. Była pierwszą osobą, która zawsze mi pomagała. Więc kiedy teraz ja mogę jej pomóc, chciałabym to zrobić – tłumaczyła 32-latka.
A zatem, wracając do pytania, jak określić ten stopień zażyłości?- Ala od zawsze się mną opiekuje, więc myślę, że to ja przygotowałam ją do bycia mamą. I się sprawdza – po tych słowach obie serdecznie się roześmiały.
Ala Rosolska odparła: – Przyzwyczajam się do tego, bo już Kasia Piter mówiła do mnie “mama”, tu z kolei Magda “mama” lub “starsza siostra”. To miłe, bardzo miłe – rozchmurzyła się warszawianka. A skoro już zeszliśmy na taką nomenklaturę, dopytałem, jak w takim razie ta przybrana córka zachowywała się pod opieką drugiej mamy.
- Niesfornie – wtrąciła Linette, na co Rosolska przytaknęła. – Jak zawsze – wtórowała Magda, świetnie “bawiąc się” tym tematem. – Mówiłam Magdzie, żeby wczoraj szła spać, bo już robiło się późno – po tych słowach Alicji parsknęły śmiechem. Okazało się, że Linette, nazywająca sama siebie “najwolniejszym człowiekiem świata”, jeszcze biegała przed prysznicem, w efekcie czego poszła spać dopiero około 1 w nocy.
Poznanianka zapewniła, że na kort, po trudach singlowej rozgrywki, którą stoczyła i przegrała tego samego dnia z Jasmine Paolini, w ciągu kilku godzin fizycznie zdążyła się nieco zregenerować. – Miałam też świadomość tego, że będę na połowie kortu. Faktycznie byłam dość wolna, miałam wrażenie, że wystarczająco szybko nie zbierałam się do uderzeń. Popełniłam jak na siebie dość dużo błędów i nie dawałam Ali szans, bo zazwyczaj jestem w stanie dużo więcej wypracować. Było to frustrujące, z drugiej strony, dziewczyny z Ukrainy dość wysoko zawiesiły poprzeczkę, bo grały całkiem szybko. Za mną trudny dzień – odparła nasza druga najlepsza tenisistka.