Ten jeden raz Paryż nie kochał Igi Świątek. Na koniec i tak musiał ją oklaskiwać
Iga Świątek miała niespodziewany problem, z którym musiała sobie poradzić. W Paryżu Polka cieszy się szczególnym szacunkiem, podobnie jak Rafael Nadal wśród mężczyzn. A jednak to nie ona mogła dziś liczyć na doping ze strony kilkunastu tysięcy kibiców. Francuzi chcieli sensacji i porażki faworytki, a jednak Świątek przeszła fantastyczną przemianę. Na koniec trybuny w końcu ją doceniły.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Cztery wygrane turnieje Roland Garros robią swoje. Iga Świątek zanotowała w Paryżu najważniejsze zwycięstwa swojej kariery, a stolica Francji niezmiennie kojarzy się kibicom z sukcesami liderki rankingu. Gdy tylko wychodzi na kort, zazwyczaj może liczyć na szczególne wsparcie ze strony kibiców, którzy zdążyli zakochać się w grze 23-letniej tenisistki.
Dziś jednak było inaczej niż zwykle. Pomimo swojego statusu Świątek nie mogła liczyć na wsparcie kibiców. Wszystko przez to, że tym razem na jej drodze stanęła Diane Parry, reprezentantka Francji, która potrzebowała pomocy kibiców, aby móc rzucić wyzwanie faworytce. To jej się nie udało, a Polka przeszła niesamowitą przemianę.
Nagła zmiana u Igi Świątek
Jeszcze w pierwszym meczu z Iriną-Camelią Begu Iga Świątek zagrała jakby nieco bojaźliwie. Wyglądała na przytłoczoną presją związaną z pierwszym meczem na olimpijskich kortach. Nie ma wątpliwości, że wtedy rozpoczął się turniej, który jest dla niej priorytetem w całym 2024 r. To na niej spoczywają największe oczekiwania Polaków, z czego tenisistka doskonale zdawała sobie sprawę.
Wtedy presja nieco tłumiła jej potencjał, nie pozwalała na osiągnięcie pełni swoich umiejętności. A mimo tego udało jej się wygrać i to bez straty seta. Jeśli jednak chce się walczyć o olimpijskie złoto, poziom musi pójść znacznie w górę. Liczyliśmy na to, że Iga Świątek w trybie z Roland Garros wróci już w poniedziałkowym meczu z Diane Parry.
Zobacz także: Wpadka w meczu Igi Świątek! To nie miało prawa się wydarzyć
I tak też się stało. Dziś po nerwach nie było już najmniejszego śladu. Świątek zagrała tak, jakby nie widziała legendarnego symbolu igrzysk olimpijskich na bandach reklamowych, potraktowała mecz tak, jak każdy inny w Paryżu. I to było widać po wyniku. Parry nie potrafiła przejąć inicjatywy, nie była w stanie zaszkodzić czymkolwiek faworytce. Świątek była po prostu wszędzie, docierając do niemal wszystkich piłek.
Dziś popełniła tylko 11 niewymuszonych błędów, co stanowi istotną poprawę w porównaniu do spotkania z Iriną-Camelią Begu. Jeśli Świątek utrzyma ten poziom w kolejnych spotkaniach, trudno będzie o przeciwniczkę, która będzie w stanie realnie zagrozić jej na paryskiej mączce. W porównaniu do meczu z Rumunką dziś oglądaliśmy zupełnie odmienioną 23-latkę.
Na koniec spotkania publiczność, która wiwatowała i celebrowała każdy z błędów popełnianych przez Polkę, doceniła jej występ. Oczywistością było bowiem, że w II rundzie Iga Świątek znacząco poprawiła poziom swojej gry i zbliżyła się do optymalnej dyspozycji. Być może mogłaby zagrać lepiej, ale trzeba uczciwie przyznać, że rywalka absolutnie jej do tego nie zmusiła. Wynik i tak jest bardzo okazały i nie pozostawia wątpliwości.
Po ostatniej wymianie widownia nagrodziła oklaskami nie tylko walczącą Parry, ale też fenomenalny pokaz dominacji Igi Świątek. Paryska publiczność znów będzie mogła wspierać ją w kolejnym meczu z Chinką Xiyu Wang. Teraz to znów nasza reprezentantka będzie mogła liczyć na wsparcie z trybun, które może przydać się zwłaszcza wtedy, gdy pojawią się trudniejsze chwile. Co do tego nie mamy wątpliwości.