Paweł Fajdek omal nie przyprawił trenera o zawał. “Wściekł się”
— Co ja zrobię? To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można — rozkładał ręce przygnębiony Wojciech Nowicki. Nasz mistrz olimpijski nie uzyskał minimum, ale awansował do finału z małym “q”. Eliminacje przebrnął również Paweł Fajdek, choć wcześniej niemal przyprawił trenera Szymona Ziółkowskiego o zawał
— Co ja zrobię? To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można — rozkładał ręce przygnębiony Wojciech Nowicki. Nasz mistrz olimpijski nie uzyskał minimum, ale awansował do finału z małym “q”. Eliminacje przebrnął również Paweł Fajdek, choć wcześniej niemal przyprawił trenera Szymona Ziółkowskiego o zawałKorespondencja z Paryża
Pomimo wczesnej pory i faktu, że na dziś zaplanowano w lekkoatletyce przede wszystkim eliminacje, na trybunach Stade de France pojawiło się tysiące kibiców. Francuzi z pewnością kupowali bilety z myślą o Kevinie Mayerze, który miał rozpoczynać w piątek rywalizację w dziesięcioboju. Dzień wcześniej wycofał się jednak z powodu kontuzjiTak czy inaczej fani lekkoatletyki mieli kogo oglądać. W eliminacjach startowali m.in. polscy młociarze. Rozpoczęła je grupa, w której znajdował się Wojciech Nowicki. Mistrz olimpijski z Tokio był po swoim występie wyraźnie niepocieszony. Nie udało mu się uzyskać minimum.Te rzuty były bardzo wolne i to się przełożyło na takie wyniki. Przyznam, że miałem problem z tym, żeby znaleźć swoją pozycję w kole. Trochę się przesuwałem, to w lewo, to w prawo, więc było trochę nerwowo i nie do końca pewnie – tłumaczył.
— Co ja zrobię? — rozkładał ręce Nowicki. — To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Jeśli będzie mi dane wejść do finału, myślę, że będę już wiedział, co zrobić, żeby dobrze ustawić się w kole i te wyniki będą dużo lepsze. Dzisiaj były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można. Źle do tego trochę podszedłem, ale nie będę się usprawiedliwiał, bo to bez sensu. Sam sobie jestem winien — mówił z goryczą.
Finalnie Nowicki awansował do finału z małym “q” i dziesiątym rezultatem (76.32). Początkowo nie był jednak tego taki pewny.
— Nie denerwuję się. Co ma być, to będzie. Jak nie będzie mi dane wystartować w finale, to trudno. Oczywiście będzie bardzo bolało, ale będę musiał z tym żyć. Wiem, że są oczekiwania ze wszystkich stron, żeby coś rzucił, ale ludzie, ja mam już swoje lata i robię, co mogę. W całej karierze udało mi się zdobyć dwa medale olimpijskie i uważam to za duży sukces. Przychodzi etap, że młodzi są lepsi i taka jest kolej rzeczy — komentował na gorąco.— Co ja zrobię? To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można — rozkładał ręce przygnębiony Wojciech Nowicki. Nasz mistrz olimpijski nie uzyskał minimum, ale awansował do finału z małym “q”. Eliminacje przebrnął również Paweł Fajdek, choć wcześniej niemal przyprawił trenera Szymona Ziółkowskiego o zawał
— Co ja zrobię? To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można — rozkładał ręce przygnębiony Wojciech Nowicki. Nasz mistrz olimpijski nie uzyskał minimum, ale awansował do finału z małym “q”. Eliminacje przebrnął również Paweł Fajdek, choć wcześniej niemal przyprawił trenera Szymona Ziółkowskiego o zawałKorespondencja z Paryża
Pomimo wczesnej pory i faktu, że na dziś zaplanowano w lekkoatletyce przede wszystkim eliminacje, na trybunach Stade de France pojawiło się tysiące kibiców. Francuzi z pewnością kupowali bilety z myślą o Kevinie Mayerze, który miał rozpoczynać w piątek rywalizację w dziesięcioboju. Dzień wcześniej wycofał się jednak z powodu kontuzjiTak czy inaczej fani lekkoatletyki mieli kogo oglądać. W eliminacjach startowali m.in. polscy młociarze. Rozpoczęła je grupa, w której znajdował się Wojciech Nowicki. Mistrz olimpijski z Tokio był po swoim występie wyraźnie niepocieszony. Nie udało mu się uzyskać minimum.Te rzuty były bardzo wolne i to się przełożyło na takie wyniki. Przyznam, że miałem problem z tym, żeby znaleźć swoją pozycję w kole. Trochę się przesuwałem, to w lewo, to w prawo, więc było trochę nerwowo i nie do końca pewnie – tłumaczył.
— Co ja zrobię? — rozkładał ręce Nowicki. — To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Jeśli będzie mi dane wejść do finału, myślę, że będę już wiedział, co zrobić, żeby dobrze ustawić się w kole i te wyniki będą dużo lepsze. Dzisiaj były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można. Źle do tego trochę podszedłem, ale nie będę się usprawiedliwiał, bo to bez sensu. Sam sobie jestem winien — mówił z goryczą.
Finalnie Nowicki awansował do finału z małym “q” i dziesiątym rezultatem (76.32). Początkowo nie był jednak tego taki pewny.
— Nie denerwuję się. Co ma być, to będzie. Jak nie będzie mi dane wystartować w finale, to trudno. Oczywiście będzie bardzo bolało, ale będę musiał z tym żyć. Wiem, że są oczekiwania ze wszystkich stron, żeby coś rzucił, ale ludzie, ja mam już swoje lata i robię, co mogę. W całej karierze udało mi się zdobyć dwa medale olimpijskie i uważam to za duży sukces. Przychodzi etap, że młodzi są lepsi i taka jest kolej rzeczy — komentował na gorąco.— Co ja zrobię? To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można — rozkładał ręce przygnębiony Wojciech Nowicki. Nasz mistrz olimpijski nie uzyskał minimum, ale awansował do finału z małym “q”. Eliminacje przebrnął również Paweł Fajdek, choć wcześniej niemal przyprawił trenera Szymona Ziółkowskiego o zawał
— Co ja zrobię? To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można — rozkładał ręce przygnębiony Wojciech Nowicki. Nasz mistrz olimpijski nie uzyskał minimum, ale awansował do finału z małym “q”. Eliminacje przebrnął również Paweł Fajdek, choć wcześniej niemal przyprawił trenera Szymona Ziółkowskiego o zawałKorespondencja z Paryża
Pomimo wczesnej pory i faktu, że na dziś zaplanowano w lekkoatletyce przede wszystkim eliminacje, na trybunach Stade de France pojawiło się tysiące kibiców. Francuzi z pewnością kupowali bilety z myślą o Kevinie Mayerze, który miał rozpoczynać w piątek rywalizację w dziesięcioboju. Dzień wcześniej wycofał się jednak z powodu kontuzjiTak czy inaczej fani lekkoatletyki mieli kogo oglądać. W eliminacjach startowali m.in. polscy młociarze. Rozpoczęła je grupa, w której znajdował się Wojciech Nowicki. Mistrz olimpijski z Tokio był po swoim występie wyraźnie niepocieszony. Nie udało mu się uzyskać minimum.Te rzuty były bardzo wolne i to się przełożyło na takie wyniki. Przyznam, że miałem problem z tym, żeby znaleźć swoją pozycję w kole. Trochę się przesuwałem, to w lewo, to w prawo, więc było trochę nerwowo i nie do końca pewnie – tłumaczył.
— Co ja zrobię? — rozkładał ręce Nowicki. — To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Jeśli będzie mi dane wejść do finału, myślę, że będę już wiedział, co zrobić, żeby dobrze ustawić się w kole i te wyniki będą dużo lepsze. Dzisiaj były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można. Źle do tego trochę podszedłem, ale nie będę się usprawiedliwiał, bo to bez sensu. Sam sobie jestem winien — mówił z goryczą.
Finalnie Nowicki awansował do finału z małym “q” i dziesiątym rezultatem (76.32). Początkowo nie był jednak tego taki pewny.
— Nie denerwuję się. Co ma być, to będzie. Jak nie będzie mi dane wystartować w finale, to trudno. Oczywiście będzie bardzo bolało, ale będę musiał z tym żyć. Wiem, że są oczekiwania ze wszystkich stron, żeby coś rzucił, ale ludzie, ja mam już swoje lata i robię, co mogę. W całej karierze udało mi się zdobyć dwa medale olimpijskie i uważam to za duży sukces. Przychodzi etap, że młodzi są lepsi i taka jest kolej rzeczy — komentował na gorąco.— Co ja zrobię? To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można — rozkładał ręce przygnębiony Wojciech Nowicki. Nasz mistrz olimpijski nie uzyskał minimum, ale awansował do finału z małym “q”. Eliminacje przebrnął również Paweł Fajdek, choć wcześniej niemal przyprawił trenera Szymona Ziółkowskiego o zawał
— Co ja zrobię? To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można — rozkładał ręce przygnębiony Wojciech Nowicki. Nasz mistrz olimpijski nie uzyskał minimum, ale awansował do finału z małym “q”. Eliminacje przebrnął również Paweł Fajdek, choć wcześniej niemal przyprawił trenera Szymona Ziółkowskiego o zawałKorespondencja z Paryża
Pomimo wczesnej pory i faktu, że na dziś zaplanowano w lekkoatletyce przede wszystkim eliminacje, na trybunach Stade de France pojawiło się tysiące kibiców. Francuzi z pewnością kupowali bilety z myślą o Kevinie Mayerze, który miał rozpoczynać w piątek rywalizację w dziesięcioboju. Dzień wcześniej wycofał się jednak z powodu kontuzjiTak czy inaczej fani lekkoatletyki mieli kogo oglądać. W eliminacjach startowali m.in. polscy młociarze. Rozpoczęła je grupa, w której znajdował się Wojciech Nowicki. Mistrz olimpijski z Tokio był po swoim występie wyraźnie niepocieszony. Nie udało mu się uzyskać minimum.Te rzuty były bardzo wolne i to się przełożyło na takie wyniki. Przyznam, że miałem problem z tym, żeby znaleźć swoją pozycję w kole. Trochę się przesuwałem, to w lewo, to w prawo, więc było trochę nerwowo i nie do końca pewnie – tłumaczył.
— Co ja zrobię? — rozkładał ręce Nowicki. — To po prostu mój gorszy dzień i trafił się akurat dzisiaj. Jeśli będzie mi dane wejść do finału, myślę, że będę już wiedział, co zrobić, żeby dobrze ustawić się w kole i te wyniki będą dużo lepsze. Dzisiaj były trochę flaki z olejem. Strasznie wolno, zachowawczo, bez ikry, a tak rzucać nie można. Źle do tego trochę podszedłem, ale nie będę się usprawiedliwiał, bo to bez sensu. Sam sobie jestem winien — mówił z goryczą.
Finalnie Nowicki awansował do finału z małym “q” i dziesiątym rezultatem (76.32). Początkowo nie był jednak tego taki pewny.
— Nie denerwuję się. Co ma być, to będzie. Jak nie będzie mi dane wystartować w finale, to trudno. Oczywiście będzie bardzo bolało, ale będę musiał z tym żyć. Wiem, że są oczekiwania ze wszystkich stron, żeby coś rzucił, ale ludzie, ja mam już swoje lata i robię, co mogę. W całej karierze udało mi się zdobyć dwa medale olimpijskie i uważam to za duży sukces. Przychodzi etap, że młodzi są lepsi i taka jest kolej rzeczy — komentował na gorąco.