Pogrom w meczu Świątek, koniec po 60 minutach. Polka z brązowym medalem igrzysk
Ostatnie godziny z pewnością nie były łatwe dla Igi Świątek. Polkę mocno dotknęła półfinałowa porażka z Qinwen Zheng. Nasza tenisistka była wyraźną faworytką starcia, ale emocje spowodowały, że nie była w stanie zagrać swojego najlepszego tenisa. Popełniała wiele niewymuszonych błędów, które na co dzień rzadko jej się przydarzają. W drugim secie nastąpiła niespotykana sytuacja. Raszynianka prowadziła 4:0, ale dała się dogonić rywalce. Nerwowa końcówka skończyła się po myśli Chinki. Liderka rankingu WTA nie kryła łez w wywiadzie po zakończeniu batalii.
Niewiele ponad 24 godziny po niespodziewanej porażce w półfinale, Iga Świątek stanęła do walki o brązowy medal igrzysk olimpijskich. Rywalką Polki okazała się sensacja całych zmagań – Anna Karolina Schmiedlova. Reprezentantka naszego kraju stanęła na wysokości zadania i świetnie zareagowała na czwartkowe wydarzenia. Liderka rankingu WTA pokonała zawodniczkę ze Słowacji 6:2, 6:1, czym zagwarantowała sobie miejsce na najniższym stopniu podium. Mecz potrwał 60 minut.
Olimpijska rywalizacja ma jednak to do siebie, że nawet w przypadku półfinałowej porażki, wciąż pozostaje szansa na wywalczenie nagrody. W tym przypadku jest nią brązowy medal igrzysk. W trakcie turniejów w cyklu WTA czy podczas imprez wielkoszlemowych nie ma pojedynku o trzecie miejsce. W przypadku olimpijskich zmagań jest inaczej.Reprezentantka Polski dostała dzisiaj okazję, by mimo niepowodzenia w czwartkowej batalii wciąż wrócić z Paryża z krążkiem. Wydawało się, że kluczem w meczu z rewelacyjną Anną Karoliną Schmiedlovą będzie przede wszystkim to, w jakim stopniu Iga dojdzie do siebie po spotkaniu z Qinwen Zheng. Miała nad Słowaczką tę przewagę, że półfinałowe starcie z udziałem Polki zakończyło się około 9-10 godzin wcześniej. Dostała zatem więcej czasu na odpoczynek i złapanie pewnych przemyśleń przed walką o brąz.
Świątek rozpoczęła spotkanie od wygranego gema przy własnym podaniu, ale kolejne minuty należały do Słowaczki. Po stronie naszej tenisistki znów pojawiło się trochę niewymuszonych błędów. W efekcie to Schmiedlova jako pierwsza wywalczyła przełamanie i wyszła na prowadzenie 2:1. Na szczęście nastąpiła szybka reakcja ze strony raszynianki. Szybki break powrotny i gra Świątek wyraźnie się uspokoiła. W następnych gemach 67. rakieta świata została zdominowana przez Igę. Liderka kobiecego zestawienia wygrała łącznie pięć gemów z rzędu i zamknęła partię wynikiem 6:2.
W drugim gemie kolejnego seta Anna Karolina zdołała przerwać serię 23-latki, utrzymując własne podanie, ale później Polka znów przejęła kontrolę nad wydarzeniami. To była zupełnie inna wersja Świątek od tej, którą mieliśmy okazję wczoraj oglądać. Raszynianka grała na własnych warunkach, tak jakby to był jej normalny dzień w biurze na kortach znanych z wielkoszlemowego Roland Garros. Ostatecznie mecz, który potrwał tylko 60 minut, zakończył się wynikiem 6:2, 6:1. Iga stała się pierwszą Polką w historii, która wywalczyła olimpijski medal w tenisie.