Iga Świątek musiała walczyć nie tylko z rywalką. I pokazała wielką klasę
To nie była reklama tenisa na najwyższym poziomie. Iga Świątek musiała bowiem walczyć nie tylko z Ons Jabeur, ale również z silnymi podmuchami wiatru szalejącego na korcie w Cancun. Polka ostatecznie wygrała 6:1, 6:2 i tym samym wygrała swoją grupę bez straty seta. A to oznacza, że w sobotnim półfinale czeka nas prawdziwy hit. Na drodze Światek stanie liderka rankingu WTA Aryna Sabalenka. 22-latka powalczy o to, by mieć szansę na powrót na szczyt klasyfikacji! Spotkanie odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę nie przed północą.
Iga Świątek wygrała swój trzeci mecz w fazie grupowej WTA Finals. Tym samym obroniła cały dorobek punktowy wywalczony przed rokiem w Fort Worth
Teraz na jej drodze stanie dokładnie ta sama rywalka, z którą w USA Polka przegrała. Świątek zagra z Aryną Sabalenką
Mecz będzie miał ogromną stawkę. Jeżeli bowiem to 22-latka zejdzie z kortu jako zwyciężczyni, to stanie przed szansą na odzyskanie pierwszego miejsca w rankingu WTA
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Wiele rozstrzygnęło się już w meczu Coco Gauff z Marketą Vondrousovą. Pierwszy set wygrany przez Czeszkę oznaczał, że Iga Świątek jest już pewna gry w półfinale. Niewiadomą pozostawało jej ostateczne miejsce w grupie. Do osiągnięcia celu wystarczał jej pojedynczy wygrany set przeciwko Tunezyjce, która wciąż była w grze o awans do najlepszej czwórki turnieju.
Po długim czasie oczekiwania na zakończenie spotkania Gauff – Vondrousova Świątek i Jabeur w końcu pojawiły się na korcie w Cancun. Doszło do ceremonii losowania, po której… nawet nie udało się przeprowadzić rozgrzewki. Nad kortem zaczął padać deszcz, na szczęście jednak tylko przez chwilę. Ons Jabeur była wyraźnie rozbawiona niefortunną sytuacją.
W końcu, po kilku minutach oczekiwania panie mogły rozpocząć mecz. Iga Świątek wygrała pierwszego gema, po którym… konieczna była przerwa. A po niej następna. A po niej… jeszcze jedna. Udało się rozegrać zaledwie dwa gemy, w których obie panie utrzymały swój serwis.
Ta mała część spotkania pozwoliła już stwierdzić, że nawet podczas gry warunki były bardzo dalekie od optymalnych. Nawet kiedy nie padało, na korcie wiał bardzo silny wiatr, który miał ogromny wpływ na pojedyncze odbicia w trakcie wymian. Panie nie mogły pokazać tego, co potrafią najlepiej. A to nie mogło wpłynąć dobrze na prestiż spotkania. Już wydawało się, że końcówka meczu Gauff z Vondrousovą pozwoli na optymizm w kwestii pogody, ale niestety wrażenie okazało się mylne
Tuż po powrocie na kort Ons Jabeur rozczytała ruchy Igi Świątek i wypracowała sobie pierwszą szansę na przełamanie. Polka wybroniła się w wielkim stylu, wymuszając słabszy return Tunezyjki i kończąc akcję pięknym forhendem. A potem… wygrała siedem punktów z rzędu, przełamując rywalkę bez straty punktu! Chwilę później znów musiała bronić dwóch break pointów, ale na szczęście wygrała nierówną walkę z wiatrem.
Zobacz także: Zapytali Arynę Sabalenkę o Igę Świątek. Zdecydowana reakcja. “Mam nadzieję”
Uśmiech szybko zszedł z twarzy Tunezyjki, gdy przy swoim serwisie nie zmniejszyła, a powiększyła stratę do Igi Świątek. Polka prowadziła już 5:1 i do wygrania seta (i tym samym zapewnienia sobie wygrania grupy) brakowało jej już tylko jednego gema. Rywalizacja w końcówce pierwszej partii nie miała wiele wspólnego z grą na najwyższym poziomie, i to nie z winy tenisistek. Wiatr tym razem pomógł Świątek, która wywalczyła dwie piłki setowe i nie wypuściła szansy z rąk
Nerwy na początku drugiego seta
Polka rozpoczęła drugiego seta w najlepszy możliwy sposób, błyskawicznie przełamując serwis Ons Jabeur i wychodząc na prowadzenie. Tunezyjka zdołała błyskawicznie odrobić straty, ale już chwilę później została przełamana po raz drugi. Ogromne znaczenie miał ponownie wiatr, przez który zawodniczki nie mogły w pełni korzystać ze swoich atutów. W tym momencie Świątek miała jednak mniej powodów do narzekań.
To przecież właśnie ona niezmiennie pozostawała w ofensywie, starając się prowadzić grę. W trudnych warunkach pogodowych nie zawsze jej się to udawało, ale to wciąż ona była na dobrej drodze do wygrania meczu i zdobycia bezcennych 125 pkt do rankingu WTA. Taka premia jest bowiem przewidziana za każde zwycięstwo w Cancun
W pewnym momencie obie panie postawiły na pełną ofensywę i dały kibicom choć przez chwilę zapomnieć o tym, w jak trudnych warunkach przebiega WTA Finals w 2023 r. Po emocjonującym gemie przy stanie 4:2 Iga Świątek w końcu przełamała Ons Jabeur i mogła serwować po wygranie całego spotkania.
Rezultat doskonale oddawał przebieg meczu. Bo choć Tunezyjka w wielu momentach szukała efektownych zakończeń akcji, to mimo wszystko była wyraźnie gorsza od swojej oponentki. Wiceliderka rankingu była do bólu skuteczna i z zimną krwią wykorzystywała potknięcia Ons Jabeur
Teraz wielki hit
Iga Świątek zakończyła mecz efektownym drop shotem z wynikiem 6:1, 6:2 i w pełni zasłużyła na odpoczynek przed być może najważniejszym meczem sezonu. Już w nocy z piątku na sobotę Polkę czeka starcie z Aryną Sabalenką. Jeżeli obecna liderka okaże się lepsza, to na pewno utrzyma swoją pozycję w rankingu na koniec roku. Jeżeli jednak Świątek zagra w finale, to jego stawką będzie odzyskanie pierwszej pozycji.
Kibice mogą zacierać ręce, bo choć warunki w Cancun niezmiennie nie dopisują, to możemy spodziewać się fantastycznego widowiska. Jeśli Polka utrzyma dyspozycję z meczu z Ons Jabeur, możemy być o to zupełnie spokojni.