Dobitny głos z kadry przed finałem siatkarzy. “Nie będę ściemniał”
takim meczu jak ten z USA, wygranym po horrorze, dającym reprezentacji Polski pierwszy od niemal pół wieku awans do finału igrzysk olimpijskich, powinniśmy się tylko cieszyć. Ale siatkarze nie mogli. Organizatorzy szybko poprosili ich bliskich o opuszczenie hali. Zresztą, radość w drużynie Nikoli Grbicia miesza się z niepokojącymi informacjami. –Nie jest łatwo patrzeć, jak kolejni koledzy opuszczają boisko ze łzami w oczach –powiedział wycieńczony Jakub Kochanowski. O motywację przed finałem dba jednak ktoś wyjątkowy. Do niego po meczu podejść musi każdy, nawet Nikola Grbi
Opisujemy kulisy najbardziej dramatycznego meczu w historii polskiej siatkówki. Na przykład scenę, w której Nikola Grbić odsunął mikrofon, bo miał do przekazania kluczowe słowa. Po tej przerwie Polacy odwrócili losy spotkania z Amerykanami
Po meczu bohaterowie mieli tylko 30 minut, by nacieszyć się bliskimi, którzy przyjechali do Paryża. Wyjątkową wiadomość wysłał nam tata Tomasza Fornala, jednego z tych, którzy odmienili grę reprezentacji Polski
Nikola Grbić sukces fetował w towarzystwie żony, mamy, synów i brata, z którym zdobył już olimpijskie złoto. Zresztą, w równie niezwykłych okolicznościach
Polacy po 48 latach znów zagrają o złoto igrzysk. Finał z Francuzami odbędzie się w sobotę o godzinie 13.00
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Gdyby Alfred Hitchcock żył i potrzebował inspiracji do kolejnych filmów, mógłby spokojnie wziąć na warsztat trzygodzinny horror z udziałem reprezentacji Polski.
Ich olimpijski półfinał ze Stanami Zjednoczonymi także zaczął się od trzęsienia ziemi, a później napięcie stopniowo narastało. Horror momentami przeradzał się w dramat. I nastąpił wielki finał.
Przy stanie 14:13 w tie-breaku Matthew Anderson zaserwował w Wilfredo Leona, a ten – sięgając rękoma tak nisko jak tylko się da – zdołał przyjąć piłkę. Amerykański blok, podobnie jak 10 tys. kibiców w South Paris Arena, doskonale wiedział, do kogo trafi piłka.
Wilfredo Leon nic sobie z tego nie robił. Postanowił nabić piłkę w ręce rywali z taką siłą, by spadła ona później daleko w aut. I gdy szybowała za linię końcową, już było wiadomo, co nastąpi
Zdjęcie turnieju to płaczący Łomacz. Szybko zareagował
Członkowie sztabu szkoleniowego rzucili się sobie w objęcia. Kontuzjowany w trakcie meczu (problem z kręgosłupem – przyp. red.) rozgrywający Marcin Janusz, wchodził powoli na parkiet, ukrywając twarz w dłoniach.
Grzegorz Łomacz, który go zmienił – i rozegrał prawdopodobnie najlepszy, a na pewno najważniejszy mecz w karierze – padł na parkiet we łzach. Jego zapłakana twarz, gdy podnosi się z parkietu, to ujęcie turnieju.
“Nie sugerujcie się zdjęciem, to był wygrany mecz” – żartował później w mediach społecznościowych
Tomasz Fornal też padł na parkiet, jak po ćwierćfinale ze Słowenią. Kapitan Polaków, Bartosz Kurek, krótko po świętowaniu z kolegami, skierował się w stronę trybun, dając komuś znaki. Chodziło o jego żonę Annę, byłą siatkarkę, która przyleciała do Paryża, by od fazy pucharowej wspierać męża na miejscu. Długo trwali później w uścisku. Tak długo, że Kurkowi zostały ślady makijażu na koszulce.
Polacy podjęli decyzję: nie przegramy
Gdy później stanął do rozmowy z Eurosportem, powiedział bardzo ważne słowa.
– Nigdy nie można się poddawać. I to nie jest taki wyświechtany frazes. Naprawdę nie można nigdy się poddawać i to szczególnie, gdy coś nie idzie po twojej myśli, czy to na boisku, czy też w życiu. Nie można bać się tego, że poniesie się porażkę po raz kolejny – mówił Kurek.
Po chwili dodał: – Dzisiaj zrobiliśmy nieprawdopodobną rzecz. To wyglądało tak, jakbyśmy zdecydowali, że nie przegramy – mówi kapitan Polaków
Leon nie był zły na trenera. Rozumiał jego decyzję. Wyjątkowe słowa ojca Fornala
On nie zaczął dobrze tego półfinału, ale im dalej w mecz, tym skuteczniej kończył ważne piłki. Choć nie musiał też brać na siebie całej odpowiedzialności za zdobywanie punktów, bo w odwodzie byli Tomasz Fornal i Wilfredo Leon. Obaj wykonali gigantyczną pracę. Drugi z nich potrzebował zmiany w trzecim secie, ale wrócił ze zdwojoną siłą.
– Nie jestem zły na trenera, że zdjął mnie z boiska. Potrzebowałem ochłodzić głowę – mówił później Leon.
Czytaj także: Wilfredo Leon ma tylko jeden cel! I przepowiada przebieg finału IO
Jego bliscy zostali w Polsce i kibicują przed telewizorem. Z kolei Fornal po meczu tonął w objęciach swojej partnerki, mamy oraz babci. Tata Marek, były reprezentant Polski w siatkówce, został w domu, ale też przeżywał potężne emocje.
“Ten mecz zostanie mi w pamięci do końca życia. W całej karierze synów czegoś takiego nie przeżyłem” – napisał nam w wiadomości Fornal senior, nawiązując także do Jana, starszego brata Tomasza, również siatkarza.
Przyjmujący reprezentacji Polski stał się jednym z jej mentalnych liderów. Motywacyjni coachowie mogliby mieć pewne wątpliwości co do doboru słów, jakich użył w najbardziej newralgicznym momencie meczu, ale zespół one podniosły. Mowa Fornala stała się viralem w mediach społecznościowych – fragment krąży po internecie, powstają memy, można nawet kupić koszulki z cytatem: “Dawać, kua, napiealamy się z nimi
Nikola Grbić odmówił. Nie chciał, by w telewizji to usłyszeli
Było 1:2 w całym meczu i 18-20 w czwartym secie. Polacy zaczynali już wstawać z kolan, po kilkudziesięciu minutach chaosu, w którym byli kompletnie rozbici i bezradni. Kiedy Nikola Grbić poprosił o czas, osoba odpowiedzialna podczas transmisji za dźwięk, podbiega do polskiej ekipy, próbując podłożyć mikrofon selekcjonerowi. Ten jednak nie chciał, by w telewizji było słychać, co przekazuje drużynie. Ale nawet bez mikrofonu słowa Fornala przebiły się wyraźnie.
Myślę, że to był jeden z większych comebacków w historii naszej reprezentacji. A jeśli nie największy, to na pewno w najlepszej trójce – mówił po meczu środkowy Polaków, Jakub Kochanowski. Z obecnej kadry Grbicia to on – w towarzystwie Fornala oraz Hubera – zdobywał siedem lat temu tytuł mistrza świata juniorów. Ma także na koncie seniorskie złoto w mundialu, ale przed nimi rywalizacja trofeum najcenniejsze. Olimpijskie.
W Paryżu są z nimi rodziny. Wyjątkowe obrazki z bliskimi Grbicia
W hali South Paris Arena, gdzie rozgrywany jest olimpijski turniej, odbywa się po kilka meczów dziennie, ale bilety sprzedawane są oddzielnie na każdy z nich. Często zdarza się, że bliscy mają tylko pół godziny po zakończeniu spotkania, by zamienić z zawodnikami choć kilka słów.
Potem ochrona wyprasza ich z hali, żeby wpuścić kolejną grupę na następny mecz. Rodziny i przyjaciele siatkarzy najczęściej zbierają się przy zejściu z trybun, przed wejściem do strefy wywiadów. W środę wieczorem kilka rozmów z mediami opóźniło się ze zrozumiałych względów. Siatkarze chcieli po prostu spędzić chwilę z bliskimi.
liczne wsparcie mógł liczyć także trener Nikola Grbić. On po meczu utonął w objęciach żony, mamy i dwójki synów, którzy trenują siatkówkę. Długo podskakiwali w kółku i rozmawiali uradowani. Na miejscu jest też brat Nikoli, Vladimir, który w Paryżu pełni rolę ambasadora FIVB.
Obaj zdobyli w barwach Jugosławii dwa medale olimpijskie – najpierw brąz w Atlancie, a później złoto w Sydney. Po meczu Polska – USA Vladimir umieścił w mediach społecznościowych wymowne zdjęcie. Razem z bratem mają miny, które mówią: “Nie było źle”. Tak mawiał ich zmarły przed laty ojciec Milos, wielki autorytet i pierwsza siatkarska inspiracja. Zawsze oszczędny w słowach, zwłaszcza w pochwałach, ale ogromnie dumny z synów.
Byłem wtedy zupełnie innym człowiekiem – powiedział selekcjoner Polaków, gdy zapytaliśmy go o wspomnienia z tamtego spotkania.
Zanim Grbić spotkał się z rodziną, na boisku dziękował każdemu z drużyny. Wyjątkowe były sceny, w których obejmował rannych w tej batalii “żołnierzy”. Kontuzji pleców w półfinale doznał Marcin Janusz, z wybitym obojczykiem mecz zakończył prawdopodobnie Paweł Zatorski, na parkiet wkuśtykał także Mateusz Bieniek.
Środkowy kadry po urazie stopy, odniesionym w ćwierćfinale ze Słowenią, nie zagra już do końca igrzysk. Spotkanie półfinałowe obejrzał z trybun, w towarzystwie trenerów od przygotowania fizycznego. Niedaleko siedziała część drużyny polskich siatkarek i ich trener Stefano Lavarini, którzy dzień wcześniej pożegnali się z igrzyskami po porażce, nomen omen z reprezentacją USA.
Czytaj także: Szpital w kadrze, Nikola Grbić wbija szpilę Radosławowi Piesiewiczowi. I chce zdejmować koszulkę
– Gdyby ktoś mnie zapytał, czy dam sobie urwać nogę za medal olimpijski, to powiedziałbym, że poświęcę dwie – mówił nam później Bieniek.