Polak gorzko po walce o brąz. Nie gryzł się w język! Uderzył wprost w działaczy
Oddałem całe serce, poświęciłem pod ten start całą rodzinę. Nie wiem, co będzie dalej — powiedział Arkadiusz Kułynycz po przegranej walce o brązowy medal. Polak zupełnie nie gryzł się w język i uderzył w związek. Nasz zapaśnik twierdzi, że działacze nie pozwolili pojechać jego sparingpartnerowi, bo woleli… zabrać osoby towarzyszące. — Dyskryminowano mnie — stwierdził.
Korespondencja z Paryża
Niestety Arkadiusz Kułynycz przegrał walkę o brązowy medal igrzysk olimpijskich. — Ciężko jest na gorąco o tym wszystkim mówić. Oddałem całe serce, poświęciłem pod ten start całą rodzinę. Nie wiem, co będzie dalej. Teraz muszę przede wszystkim odpocząć i spędzić z nimi czas, bo ostatnio było tego mało — mówił z goryczą.
Początkowo wydawało się, że Polak ma szanse na pokonanie faworyzowanego Zhana Beleniuka. Z biegiem czasu to jednak Ukrainiec prezentował się coraz lepiej. W pewnym momencie nasz zapaśnik potrzebował pomocy medycznej.
— I zdrowie, i serce zostało na macie. Tak jak mówiłem, przyjechałem tu zdobyć medal, choćby miało to być okropione krwią. Wydaje mi się, że dostałem łokciem w tym drugim ataku w parterze. Miałem rozciętą głowę i chyba jakąś minutę trwało jej owijanie, bo krew dosyć mocno leciała. Chyba trochę wybiło mnie to z rytmu, ale to żadne wytłumaczenie, to przecież sport kontaktowy — tłumaczył.Kułynycz podkreślał, jak wiele kosztowały przygotowania do igrzysk nie tylko jego samego, ale i całą rodzinę. — Przez ostatnie trzy miesiące byłem w domu pięć albo sześć dni. Ciągłe wyjazdy, poświęcenie, zgrupowania… Rodzina na tym cierpi i szkoda — mówił.
Niesamowity początek Polaka
Nasz zapaśnik zaskoczył wszystkich już w pierwszej walce, pokonując mistrza świata Alego Cengizę. — To są igrzyska olimpijskie, tu tytuły nie walczą. Każdy jest tutaj wybitnym zawodnikiem i podporządkował wszystko pod ten start. Pierwsza walka z aktualnym mistrzem świata wygrana, szkoda, że później tak to się potoczyło. Jest mi przykro, bo byłem gotowy na medal. Byłem przygotowany taktycznie, fizycznie i mentalnie. Jest mi po prostu przykro — powtarzał,
— Jestem w czubie kategorii 87 kg. Myślę, że to najmocniejsza kategoria na świecie, bo poziom jest bardzo wyrównany. W pierwszej dziesiątce każdy może z każdym wygrać, decyduje po prostu dyspozycja dnia — dodawał.