Polsko, ja was kocham! — mówi Paulina Paszek, która na igrzyskach olimpijskich w Paryżu zdobyła już dwa medale dla Niemiec. Z naszego kraju wyprowadziła się kilka lat temu. — Nigdy bym nie pomyślała, że przyjdzie mi kiedyś zmieniać barwy — wyznaje.
Kajakarka Paulina Paszek wywalczyła na igrzyskach w Paryżu srebro i brąz
W 2019 r. przeprowadziła się do Niemiec, niedługo później otrzymała tamtejszy paszport
— Dzisiaj, jak na trybunach zobaczyłam polskich i niemieckich kibiców, rozkleiłam się na maksa — wyznała
Korespondencja z Paryża
Przechodząc przez strefę mieszaną tuż po starcie, Paulina Paszek bardzo się spieszyła. Biegła odebrać swój brązowy medal w kajakarstwie. Już drugi na tych igrzyskach, bo dzień wcześniej z niemiecką osadą wywalczyła srebro. — Wrócę tu — obiecała i tak zrobiła.
W 2019 r. wyprowadziła się do Hanoweru. Początkowo pracowała w bistro i branży fitness, ale nie porzuciła marzeń o dalszych sukcesach w kajakarstwie. Dzięki trenerowi Janowi Francikowi, na którego trafiła w Niemczech, te wkrótce stały się rzeczywistością.
Tak? Nawet nie wiedziałam. Pomiędzy startem w czwórce a tym tutaj usunęłam social media, bo grafik był bardzo napięty, a chciałam jeszcze pozostać w tym tunelu i trochę powstrzymać emocje. Dzisiaj, jak na trybunach zobaczyłam polskich i niemieckich kibiców, rozkleiłam się na maksa. Jak to się stało? Nie wiem… Teraz nawet nie umiem poskładać słów. To była długa droga, czasami trudna, z różnymi wyborami. Ale jak spojrzę na nią dzisiaj, to na pewno przyznam, że też piękna i niepowtarzalna.
Wyjeżdżając z Niemiec, zakładałaś, że to koniec z kajakarstwem?
Zakładałam, że jeśli byłaby taka możliwość, chciałabym dalej trenować. Zresztą trenowałam też przez ten rok, gdy byłam poza kadrą narodową. Pomogło mi bardzo dużo ludzi. Podczas rehabilitacji Dorian Łomża był ze mną cały czas. Bardzo dużo mu zawdzięczam i chciałabym, żeby te słowa do niego dotarły. Nie sposób wymienić wszystkich, którzy mi pomagali. Popłynęłam na fali wydarzeń i moja historia pokazuje, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło