Właśnie straciliśmy szansę na dobre igrzyska. W oczy zagląda największa klęska od 68 lat
Polskie kajakarki w K-2 straciły szanse na awans do finału, a wraz z nimi straciliśmy nadzieję na udane igrzyska. Pozostaje walka o “plan minimum”. W innym wypadku czeka nas największa klęska od 68 lat. A i o wypełnienie go nie będzie łatwo, patrząc na tempo, z jakim odpadają nam kolejne medalowe nadzieje.
Karolina Naja i Anna Puławska, oraz Martyna Klatt i Helena Wiśniewska w wyścigu K-2 nie dały rady zakwalifikować się nawet do finału. Polki zajęły dopiero odpowiednio siódme i szóste miejsce, sensacyjnie żegnając z marzeniami o medalu. To pierwsze igrzyska od 1996 r., kiedy Polska nie zdobędzie medalu w kobiecym wyścigu K-2. Przy wszystkich paryskich rozczarowaniach, jak mantra powracał argument: poczekajmy na kajaki. Do końca igrzysk pozostają dwa dni i trudno patrzeć na nie z optymizmem
momencie publikacji tego tekstu mamy bowiem sześć zdobytych olimpijskich medali. Znakomicie zaczęła Klaudia Zwolińska, potem brąz dorzuciła szermiercza drużyna kobiet i męska wioślarska czwórka. W tenisie brąz wywalczyła Iga Świątek, a najbardziej udaną dyscypliną igrzysk w Paryżu dla Polski jest wspinaczka sportowa, w której Aleksandra Mirosław zdobyła złoto, a Aleksandra Kałucka brąz. Do tego należy doliczyć gwarantowane krążki siatkarzy oraz Julii Szeremety w boksie. Na dwa dni przed końcem igrzysk mamy zatem osiem krążków. Jak wypadamy na tle poprzednich lat?
Bardzo źle. Możemy już zapomnieć o powtórzeniu wyniku z igrzysk olimpijskich w Tokio. Zdobyliśmy wtedy 14 medali (cztery złote), z czego dziewięć było z lekkiej atletyki. Póki co w Paryżu “królowa sportu” nie dostarczyła nam ani jednego krążka. Wiedzieliśmy, że wyskoku z Japonii nie uda się powtórzyć, ale aż tak słabych wyników mało kto się spodziewał. Zawiedli zwłaszcza młociarze Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki.