Wzbudza zachwyty i kontrowersje. Trener Sułek-Schubert odpowiada wszystkim niedowiarkom

Postawiła wszystko na jedną kartę. Niewiele znalazłoby się takich kobiet jak Ada, które mając małe dziecko zdecydowałyby się wyjechać na 2–3 tygodniowe zgrupowanie — mówi nam trener Marek Rzepka. Wspierał Adriannę Sułek-Schubert w jej szalonym planie, by pół roku po porodzie przez cesarskie cięcie włączyć się do walki o olimpijski medal w siedmioboju. Planie, który budzi sprzeczne reakcje internautów. Wiele kobiet traktuje ją jako inspirację, ma rzeszę oddanych kibiców, podczas gdy inni pisali, że nie wie co robi. — Ada jest nieobliczalna — twierdzi trener Rzepka i odpowiada wszystkim niedowiarkom.

Sułek-Schubert wzbudzała kontrowersje treningami w zaawansowanej ciąży, potem kwestionowano jej decyzję o powrocie do sportu krótko po porodzie i wyjazdach na zgrupowanie bez malutkiego synka. Wreszcie po pierwszych startach w zawodach nie brakuje głosów, że na igrzyskach nie odegra znaczącej roli. W rozmowie z nami trener Rzepka ocenia, na co stać jego zawodniczkę w Paryżu
Mówi, jak się odnajdują w tej nietypowej sytuacji.— Chciałbym, żeby Ada czuła się spełniona jako kobieta i matka. Jako trener nie bałem się zaproponować, by Ada przyjechała na obóz z dzieckiem, żeby nie traciła poczucia macierzyństwa. Jednak Ada uznała, że musi się skoszarować. Postawiła wszystko na jedną kartę. Kacper Schubert pełni rolę ojca, ale przejął też sporo obowiązków, które z reguły wykonują matki — opowiada trener Rzepka
Patrzy też dalej niż na igrzyska. Sugeruje, że Sułek-Schubert może poprawić dwa ważne rekordy. — Lata świetności są jeszcze przed Adą — przekonuje

r.

PRZEMYSŁAW OSIAK: W ubiegłym roku Adrianna Sułek-Schubert – wówczas jeszcze tylko pod panieńskim nazwiskiem – startowała w sezonie letnim, szykując się do mistrzostw świata w Budapeszcie. Po udanym majowym starcie w austriackim Götzis (6480 pkt), miesiąc później w Warszawie poszło jej słabiej (6152 pkt), a w lipcu w Bydgoszczy nie ukończyła siedmioboju. Okazało się, że jest w ciąży.

MAREK RZEPKA: Treningi pokazywały, że są pewne zaburzenia, także związane z hormonami. Nie wiedzieliśmy, o co tak naprawdę chodzi. Organizm miał coraz większe zachwiania. W pewnym momencie stało się jasne, że coś się dzieje, trzeba było zrobić badania. W końcu Ada przyszła i mówi: “Trenerze, jestem w ciąży”.

Similar Posts

Leave a Reply