Piękne słowa Francuza po finale igrzysk z Polską. A zna nas jak nikt inny
Przed kamerą francuskiej telewizji popłakał się ze wzruszenia, mając na szyi drugie olimpijskie złoto w karierze. Benjamin Toniutti, bo o nim mowa, za kilka dni wróci do Polski, by rozpocząć swój czwarty sezon w Jastrzębskim Węglu, ale w sobotę świętował z Trójkolorowymi kolejny wielki sukces w swojej karierze. Jego zmiana w drugim secie dała bodziec drużynie, by zniwelować przewagę, jaką mieli Biało-Czerwoni. A nam potem powiedział: – Polska to największa drużyna na świecie i mam w niej wielu przyjaciół.
Benjamin Toniutti zdobył drugie olimpijskie złoto z reprezentacją Francji. Po finale z Polską nie krył łez
Rozgrywający francuskiej kadry i Jastrzębskiego Węgla podkreśla, że wie, jak ważne było dla Polaków przejście olimpijskiego ćwierćfinału
Biało-Czerwoni ulegli Francuzom w walce o olimpijskie złoto 0:3
Tak jak Polacy w ubiegłym roku zdominowali wszystkie rozgrywki, zdobywając złoto Ligi Narodów i mistrzostw Europy, a na koniec jeszcze wygrywając turniej kwalifikacyjny do igrzysk, tak obecny sezon Francuzi zakończyli z dwoma wielkimi triumfami. Pod koniec czerwca w Łodzi wygrali Ligę Narodów, a w sobotę powtórzyli wyczyn, jaki do tej pory osiągnęły tylko dwa kraje w historii. Wcześniej tylko ZSRR w latach 60. oraz Amerykanie dwie dekady później zdobywały dwa tytuły mistrzów olimpijskich z rzędu. Francuzi to pierwsza drużyna od 36 lat, która obroniła złoto igrzysk. Dla Trójkolorowych jest to tym cenniejsze, że zrobili to przed własną publicznością
Aż trudno w to uwierzyć — mówił w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet wciąż wzruszony rozgrywający reprezentacji Francji Benjamin Toniutti. — Ogromnym marzeniem było obronić tytuł, ale gdy dokonujesz tego w domu, przed własną publicznością, aż trudno opisać emocje. Po wygranej w Lidze Narodów poczuliśmy, że nasza misja jeszcze się nie skończyła. My lubimy świętować zwycięstwa, ale wtedy nie było tak hucznie, jak zawsze. Wiedzieliśmy, że do wykonania mamy w tym sezonie jeszcze jeden ważny krok — zdradził Toniutti, jak wyglądał ich czas po triumfie w turnieju finałowym w Łodzi.
Czytaj także: Wielkie statystyki Wilfredo Leona! Najlepszy na całych igrzyskach
Kiedy pięć dni po tamtym złocie rozpoczęli ostatnią część przygotowań do igrzysk, wiedzieli, że nie mogą spocząć na laurach. — Powiedzieliśmy sobie, że wygrana w Lidze Narodów jest niezwykłym osiągnięciem, ale mamy możliwość dokonania czegoś jeszcze większego w swoim kraju — podkreśla Toniutti.
Dostał konkretne zadanie. Dał impuls drużynie
On w decydujących meczach nie wychodził w podstawowym składzie, ale w finale trener Andrea Giani wpuścił go na boisko przy niewielkiej przewadze Polaków. To był moment, w którym Biało-Czerwoni mogli się odrodzić i przedłużyć mecz.
Toniutti pojawił się po tym, jak Earvin N’Gapeth został zablokowany przez Tomasza Fornala, a później Polacy zdobyli kolejne oczko i było już 16:15 dla ekipy Grbicia. Toniutti dał kolegom dodatkowy impuls, ale zszedł z boiska przy stanie 19:19.
— Moje zadanie było takie, żeby zdobyć punkt przy zagrywce rywali i wrócić do gry. Pomagałem tak drużynie przez cały turniej. Jestem szczęśliwy, że mogę być jej częścią — mówi Toniutti.
Biało-Czerwoni nie mieli w sobotę żadnych szans z tak grającymi Francuzami, a po swojej stronie wiele problemów na czele z zawodnikami, którzy nie byli w pełni zdrowi, trudno było nawiązać walkę. Po kłopotach z kręgosłupem w półfinale z USA, gdy nie dokończył spotkania, Marcin Janusz wyszedł jednak na boisko w finale. Tak samo do gry zdolny był już libero Paweł Zatorski, który po zderzeniu z Januszem w meczu z USA doznał urazu barku.
— Polska to największa drużyna na świecie i mam w niej wielu przyjaciół, będących świetnymi zawodnikami. Grając przez tyle lat w polskiej lidze, wiem, jak zależało im na przejściu ćwierćfinału i jak ogromne emocje musiały towarzyszyć im w wejściu do walki o złoto. Tutaj doświadczenie było po naszej stronie, bo my wiedzieliśmy, jak walczy się o olimpijskie złoto. Być może to była nasza przewaga. Jednak przyszłość polskiej siatkówki będzie niezwykła, bo ma niesamowitych zawodników. Zasłużyli na kolejne sukcesy, bo ten kraj to piękne miejsce dla siatkówki — kończy Toniutti, który od 9 lat gra w PlusLidze (najpierw w ZAKSIE 2015-21, obecnie w Jastrzębskim Węglu).
Przed kamerą francuskiej telewizji popłakał się ze wzruszenia, mając na szyi drugie olimpijskie złoto w karierze. Benjamin Toniutti, bo o nim mowa, za kilka dni wróci do Polski, by rozpocząć swój czwarty sezon w Jastrzębskim Węglu, ale w sobotę świętował z Trójkolorowymi kolejny wielki sukces w swojej karierze. Jego zmiana w drugim secie dała bodziec drużynie, by zniwelować przewagę, jaką mieli Biało-Czerwoni. A nam potem powiedział: – Polska to największa drużyna na świecie i mam w niej wielu przyjaciół.
Benjamin Toniutti zdobył drugie olimpijskie złoto z reprezentacją Francji. Po finale z Polską nie krył łez
Rozgrywający francuskiej kadry i Jastrzębskiego Węgla podkreśla, że wie, jak ważne było dla Polaków przejście olimpijskiego ćwierćfinału
Biało-Czerwoni ulegli Francuzom w walce o olimpijskie złoto 0:3
Tak jak Polacy w ubiegłym roku zdominowali wszystkie rozgrywki, zdobywając złoto Ligi Narodów i mistrzostw Europy, a na koniec jeszcze wygrywając turniej kwalifikacyjny do igrzysk, tak obecny sezon Francuzi zakończyli z dwoma wielkimi triumfami. Pod koniec czerwca w Łodzi wygrali Ligę Narodów, a w sobotę powtórzyli wyczyn, jaki do tej pory osiągnęły tylko dwa kraje w historii. Wcześniej tylko ZSRR w latach 60. oraz Amerykanie dwie dekady później zdobywały dwa tytuły mistrzów olimpijskich z rzędu. Francuzi to pierwsza drużyna od 36 lat, która obroniła złoto igrzysk. Dla Trójkolorowych jest to tym cenniejsze, że zrobili to przed własną publicznością
Aż trudno w to uwierzyć — mówił w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet wciąż wzruszony rozgrywający reprezentacji Francji Benjamin Toniutti. — Ogromnym marzeniem było obronić tytuł, ale gdy dokonujesz tego w domu, przed własną publicznością, aż trudno opisać emocje. Po wygranej w Lidze Narodów poczuliśmy, że nasza misja jeszcze się nie skończyła. My lubimy świętować zwycięstwa, ale wtedy nie było tak hucznie, jak zawsze. Wiedzieliśmy, że do wykonania mamy w tym sezonie jeszcze jeden ważny krok — zdradził Toniutti, jak wyglądał ich czas po triumfie w turnieju finałowym w Łodzi.
Czytaj także: Wielkie statystyki Wilfredo Leona! Najlepszy na całych igrzyskach
Kiedy pięć dni po tamtym złocie rozpoczęli ostatnią część przygotowań do igrzysk, wiedzieli, że nie mogą spocząć na laurach. — Powiedzieliśmy sobie, że wygrana w Lidze Narodów jest niezwykłym osiągnięciem, ale mamy możliwość dokonania czegoś jeszcze większego w swoim kraju — podkreśla Toniutti.
Dostał konkretne zadanie. Dał impuls drużynie
On w decydujących meczach nie wychodził w podstawowym składzie, ale w finale trener Andrea Giani wpuścił go na boisko przy niewielkiej przewadze Polaków. To był moment, w którym Biało-Czerwoni mogli się odrodzić i przedłużyć mecz.
Toniutti pojawił się po tym, jak Earvin N’Gapeth został zablokowany przez Tomasza Fornala, a później Polacy zdobyli kolejne oczko i było już 16:15 dla ekipy Grbicia. Toniutti dał kolegom dodatkowy impuls, ale zszedł z boiska przy stanie 19:19.
— Moje zadanie było takie, żeby zdobyć punkt przy zagrywce rywali i wrócić do gry. Pomagałem tak drużynie przez cały turniej. Jestem szczęśliwy, że mogę być jej częścią — mówi Toniutti.
Biało-Czerwoni nie mieli w sobotę żadnych szans z tak grającymi Francuzami, a po swojej stronie wiele problemów na czele z zawodnikami, którzy nie byli w pełni zdrowi, trudno było nawiązać walkę. Po kłopotach z kręgosłupem w półfinale z USA, gdy nie dokończył spotkania, Marcin Janusz wyszedł jednak na boisko w finale. Tak samo do gry zdolny był już libero Paweł Zatorski, który po zderzeniu z Januszem w meczu z USA doznał urazu barku.
— Polska to największa drużyna na świecie i mam w niej wielu przyjaciół, będących świetnymi zawodnikami. Grając przez tyle lat w polskiej lidze, wiem, jak zależało im na przejściu ćwierćfinału i jak ogromne emocje musiały towarzyszyć im w wejściu do walki o złoto. Tutaj doświadczenie było po naszej stronie, bo my wiedzieliśmy, jak walczy się o olimpijskie złoto. Być może to była nasza przewaga. Jednak przyszłość polskiej siatkówki będzie niezwykła, bo ma niesamowitych zawodników. Zasłużyli na kolejne sukcesy, bo ten kraj to piękne miejsce dla siatkówki — kończy Toniutti, który od 9 lat gra w PlusLidze (najpierw w ZAKSIE 2015-21, obecnie w Jastrzębskim Węglu).