Czeka na propozycję z “Tańca z gwiazdami”. Juniorowi zabrał motocykl
To już pewne. Robert Kościecha zostaje w Zooleszcz GKM-ie Grudziądz na sezony 2025 i 2026. Zanim jednak rozpocznie pracę nad sukcesem w przyszłym sezonie ma przed sobą historyczny udział w fazie play-off GKM-u. Wszyscy podkreślają, że największym atutem grudziądzan jest atmosfera. Praca nad nią zaczęła się już wiosną.Robert Kościecha, to trenerskie objawienie bieżącego sezonu. Były zawodnik wnosi do parku maszyn sporo kolorytu, a znakiem rozpoznawczym są… tańce, które odbywa po zwycięskich meczach.Rafał Dobrucki oglądał mój występ na torze po meczu z Włókniarzem i powiedział, że mam już pewny angaż w Polsacie – zażartował Robert Kościecha w rozmowie z “Gazetą Pomorską”, nawiązując do programu “Taniec z gwiazdami”. – Z GKM jestem związany siódmy rok, ci co mnie znają, dobrze wiedzą, ile mnie to kosztuje. Po 13 wyścigu spadł mi wielki kamień z serca i odreagowałem te wszystkie stresy.
Zobacz także: Nie żyje były zawodnik i trener. W swoim kraju był legendą
Wspomniany taniec, to reakcja na osiągnięcie sukcesu, który jeszcze jakiś czas temu wydawał się nierealny. Odkąd bowiem GKM powrócił na najwyższy poziom rozgrywkowy awans do fazy, w której rozdaje się medale, wydawał się marzeniem ściętej głowy. A jednak Kościecha znalazł sposób na znalezienie się w najważniejszej części sezonu i po raz pierwszy od lat grudziądzanie nie kończą sezonu w sierpniu.
Potrafi być surowy
Dobra atmosfera to jedno, natomiast jest jeszcze kwestia dyscypliny. A tę Kościecha też potrafi trzymać. Dobitnie przekonał się o tym jeden z juniorów.
Przeczytaj również: Spełnił marzenie całego miasta. Zapadła decyzja, co z jego przyszłością
– Jeden z chłopaków dostał przed sezonem dwie ramy od sponsora, trzecią miał od klubu. Od razu powiedziałem, że to za dużo i nie będzie o nie dbał. Gdy po kolejnym treningu zostawił motocykl bez mycia, zabrałem sprzęt i schowałem na klucz. Od tego czasu zupełnie inaczej podchodzi do tego tematu. Dziś zwłaszcza juniorzy dostają od razu za dużo, sprzęt, busy, mechanicy. Tymczasem do sukcesów droga wiedzie poprzez skromność i pokorę, tego staram się ich uczyć.
Gdy klub postanowił powierzyć mi pierwszą drużynę, to zbudowanie tzw. team spirit było moim najważniejszym celem. Dlatego po raz pierwszy pojechaliśmy na obóz do Hiszpanii, bez prezesów, tylko we własnym gronie – opowiada. – Potem przed sezonem jeszcze zorganizowałem spotkanie z mechanikami. Te rozmowy bardzo nam pomogły poukładać pewne techniczne sprawy w trakcie sezonu. To działało nawet w najtrudniejszych chwilach, bo wszyscy w teamie przestrzegają najważniejszych zasad. Bardzo ważne było określenie wzajemnych oczekiwań i wymagań, żeby każdy wiedział, jaka jest jego rola w parkingu. Dziś miło mi słuchać słów zawodników, że takiej atmosfery w zespole nigdy jeszcze nie było.
To już pewne. Robert Kościecha zostaje w Zooleszcz GKM-ie Grudziądz na sezony 2025 i 2026. Zanim jednak rozpocznie pracę nad sukcesem w przyszłym sezonie ma przed sobą historyczny udział w fazie play-off GKM-u. Wszyscy podkreślają, że największym atutem grudziądzan jest atmosfera. Praca nad nią zaczęła się już wiosną.Robert Kościecha, to trenerskie objawienie bieżącego sezonu. Były zawodnik wnosi do parku maszyn sporo kolorytu, a znakiem rozpoznawczym są… tańce, które odbywa po zwycięskich meczach.Rafał Dobrucki oglądał mój występ na torze po meczu z Włókniarzem i powiedział, że mam już pewny angaż w Polsacie – zażartował Robert Kościecha w rozmowie z “Gazetą Pomorską”, nawiązując do programu “Taniec z gwiazdami”. – Z GKM jestem związany siódmy rok, ci co mnie znają, dobrze wiedzą, ile mnie to kosztuje. Po 13 wyścigu spadł mi wielki kamień z serca i odreagowałem te wszystkie stresy.
Zobacz także: Nie żyje były zawodnik i trener. W swoim kraju był legendą
Wspomniany taniec, to reakcja na osiągnięcie sukcesu, który jeszcze jakiś czas temu wydawał się nierealny. Odkąd bowiem GKM powrócił na najwyższy poziom rozgrywkowy awans do fazy, w której rozdaje się medale, wydawał się marzeniem ściętej głowy. A jednak Kościecha znalazł sposób na znalezienie się w najważniejszej części sezonu i po raz pierwszy od lat grudziądzanie nie kończą sezonu w sierpniu.
Potrafi być surowy
Dobra atmosfera to jedno, natomiast jest jeszcze kwestia dyscypliny. A tę Kościecha też potrafi trzymać. Dobitnie przekonał się o tym jeden z juniorów.
Przeczytaj również: Spełnił marzenie całego miasta. Zapadła decyzja, co z jego przyszłością
– Jeden z chłopaków dostał przed sezonem dwie ramy od sponsora, trzecią miał od klubu. Od razu powiedziałem, że to za dużo i nie będzie o nie dbał. Gdy po kolejnym treningu zostawił motocykl bez mycia, zabrałem sprzęt i schowałem na klucz. Od tego czasu zupełnie inaczej podchodzi do tego tematu. Dziś zwłaszcza juniorzy dostają od razu za dużo, sprzęt, busy, mechanicy. Tymczasem do sukcesów droga wiedzie poprzez skromność i pokorę, tego staram się ich uczyć.
Gdy klub postanowił powierzyć mi pierwszą drużynę, to zbudowanie tzw. team spirit było moim najważniejszym celem. Dlatego po raz pierwszy pojechaliśmy na obóz do Hiszpanii, bez prezesów, tylko we własnym gronie – opowiada. – Potem przed sezonem jeszcze zorganizowałem spotkanie z mechanikami. Te rozmowy bardzo nam pomogły poukładać pewne techniczne sprawy w trakcie sezonu. To działało nawet w najtrudniejszych chwilach, bo wszyscy w teamie przestrzegają najważniejszych zasad. Bardzo ważne było określenie wzajemnych oczekiwań i wymagań, żeby każdy wiedział, jaka jest jego rola w parkingu. Dziś miło mi słuchać słów zawodników, że takiej atmosfery w zespole nigdy jeszcze nie było.
To już pewne. Robert Kościecha zostaje w Zooleszcz GKM-ie Grudziądz na sezony 2025 i 2026. Zanim jednak rozpocznie pracę nad sukcesem w przyszłym sezonie ma przed sobą historyczny udział w fazie play-off GKM-u. Wszyscy podkreślają, że największym atutem grudziądzan jest atmosfera. Praca nad nią zaczęła się już wiosną.Robert Kościecha, to trenerskie objawienie bieżącego sezonu. Były zawodnik wnosi do parku maszyn sporo kolorytu, a znakiem rozpoznawczym są… tańce, które odbywa po zwycięskich meczach.Rafał Dobrucki oglądał mój występ na torze po meczu z Włókniarzem i powiedział, że mam już pewny angaż w Polsacie – zażartował Robert Kościecha w rozmowie z “Gazetą Pomorską”, nawiązując do programu “Taniec z gwiazdami”. – Z GKM jestem związany siódmy rok, ci co mnie znają, dobrze wiedzą, ile mnie to kosztuje. Po 13 wyścigu spadł mi wielki kamień z serca i odreagowałem te wszystkie stresy.
Zobacz także: Nie żyje były zawodnik i trener. W swoim kraju był legendą
Wspomniany taniec, to reakcja na osiągnięcie sukcesu, który jeszcze jakiś czas temu wydawał się nierealny. Odkąd bowiem GKM powrócił na najwyższy poziom rozgrywkowy awans do fazy, w której rozdaje się medale, wydawał się marzeniem ściętej głowy. A jednak Kościecha znalazł sposób na znalezienie się w najważniejszej części sezonu i po raz pierwszy od lat grudziądzanie nie kończą sezonu w sierpniu.
Potrafi być surowy
Dobra atmosfera to jedno, natomiast jest jeszcze kwestia dyscypliny. A tę Kościecha też potrafi trzymać. Dobitnie przekonał się o tym jeden z juniorów.
Przeczytaj również: Spełnił marzenie całego miasta. Zapadła decyzja, co z jego przyszłością
– Jeden z chłopaków dostał przed sezonem dwie ramy od sponsora, trzecią miał od klubu. Od razu powiedziałem, że to za dużo i nie będzie o nie dbał. Gdy po kolejnym treningu zostawił motocykl bez mycia, zabrałem sprzęt i schowałem na klucz. Od tego czasu zupełnie inaczej podchodzi do tego tematu. Dziś zwłaszcza juniorzy dostają od razu za dużo, sprzęt, busy, mechanicy. Tymczasem do sukcesów droga wiedzie poprzez skromność i pokorę, tego staram się ich uczyć.
Gdy klub postanowił powierzyć mi pierwszą drużynę, to zbudowanie tzw. team spirit było moim najważniejszym celem. Dlatego po raz pierwszy pojechaliśmy na obóz do Hiszpanii, bez prezesów, tylko we własnym gronie – opowiada. – Potem przed sezonem jeszcze zorganizowałem spotkanie z mechanikami. Te rozmowy bardzo nam pomogły poukładać pewne techniczne sprawy w trakcie sezonu. To działało nawet w najtrudniejszych chwilach, bo wszyscy w teamie przestrzegają najważniejszych zasad. Bardzo ważne było określenie wzajemnych oczekiwań i wymagań, żeby każdy wiedział, jaka jest jego rola w parkingu. Dziś miło mi słuchać słów zawodników, że takiej atmosfery w zespole nigdy jeszcze nie było.
To już pewne. Robert Kościecha zostaje w Zooleszcz GKM-ie Grudziądz na sezony 2025 i 2026. Zanim jednak rozpocznie pracę nad sukcesem w przyszłym sezonie ma przed sobą historyczny udział w fazie play-off GKM-u. Wszyscy podkreślają, że największym atutem grudziądzan jest atmosfera. Praca nad nią zaczęła się już wiosną.Robert Kościecha, to trenerskie objawienie bieżącego sezonu. Były zawodnik wnosi do parku maszyn sporo kolorytu, a znakiem rozpoznawczym są… tańce, które odbywa po zwycięskich meczach.Rafał Dobrucki oglądał mój występ na torze po meczu z Włókniarzem i powiedział, że mam już pewny angaż w Polsacie – zażartował Robert Kościecha w rozmowie z “Gazetą Pomorską”, nawiązując do programu “Taniec z gwiazdami”. – Z GKM jestem związany siódmy rok, ci co mnie znają, dobrze wiedzą, ile mnie to kosztuje. Po 13 wyścigu spadł mi wielki kamień z serca i odreagowałem te wszystkie stresy.
Zobacz także: Nie żyje były zawodnik i trener. W swoim kraju był legendą
Wspomniany taniec, to reakcja na osiągnięcie sukcesu, który jeszcze jakiś czas temu wydawał się nierealny. Odkąd bowiem GKM powrócił na najwyższy poziom rozgrywkowy awans do fazy, w której rozdaje się medale, wydawał się marzeniem ściętej głowy. A jednak Kościecha znalazł sposób na znalezienie się w najważniejszej części sezonu i po raz pierwszy od lat grudziądzanie nie kończą sezonu w sierpniu.
Potrafi być surowy
Dobra atmosfera to jedno, natomiast jest jeszcze kwestia dyscypliny. A tę Kościecha też potrafi trzymać. Dobitnie przekonał się o tym jeden z juniorów.
Przeczytaj również: Spełnił marzenie całego miasta. Zapadła decyzja, co z jego przyszłością
– Jeden z chłopaków dostał przed sezonem dwie ramy od sponsora, trzecią miał od klubu. Od razu powiedziałem, że to za dużo i nie będzie o nie dbał. Gdy po kolejnym treningu zostawił motocykl bez mycia, zabrałem sprzęt i schowałem na klucz. Od tego czasu zupełnie inaczej podchodzi do tego tematu. Dziś zwłaszcza juniorzy dostają od razu za dużo, sprzęt, busy, mechanicy. Tymczasem do sukcesów droga wiedzie poprzez skromność i pokorę, tego staram się ich uczyć.
Gdy klub postanowił powierzyć mi pierwszą drużynę, to zbudowanie tzw. team spirit było moim najważniejszym celem. Dlatego po raz pierwszy pojechaliśmy na obóz do Hiszpanii, bez prezesów, tylko we własnym gronie – opowiada. – Potem przed sezonem jeszcze zorganizowałem spotkanie z mechanikami. Te rozmowy bardzo nam pomogły poukładać pewne techniczne sprawy w trakcie sezonu. To działało nawet w najtrudniejszych chwilach, bo wszyscy w teamie przestrzegają najważniejszych zasad. Bardzo ważne było określenie wzajemnych oczekiwań i wymagań, żeby każdy wiedział, jaka jest jego rola w parkingu. Dziś miło mi słuchać słów zawodników, że takiej atmosfery w zespole nigdy jeszcze nie było.
To już pewne. Robert Kościecha zostaje w Zooleszcz GKM-ie Grudziądz na sezony 2025 i 2026. Zanim jednak rozpocznie pracę nad sukcesem w przyszłym sezonie ma przed sobą historyczny udział w fazie play-off GKM-u. Wszyscy podkreślają, że największym atutem grudziądzan jest atmosfera. Praca nad nią zaczęła się już wiosną.Robert Kościecha, to trenerskie objawienie bieżącego sezonu. Były zawodnik wnosi do parku maszyn sporo kolorytu, a znakiem rozpoznawczym są… tańce, które odbywa po zwycięskich meczach.Rafał Dobrucki oglądał mój występ na torze po meczu z Włókniarzem i powiedział, że mam już pewny angaż w Polsacie – zażartował Robert Kościecha w rozmowie z “Gazetą Pomorską”, nawiązując do programu “Taniec z gwiazdami”. – Z GKM jestem związany siódmy rok, ci co mnie znają, dobrze wiedzą, ile mnie to kosztuje. Po 13 wyścigu spadł mi wielki kamień z serca i odreagowałem te wszystkie stresy.
Zobacz także: Nie żyje były zawodnik i trener. W swoim kraju był legendą
Wspomniany taniec, to reakcja na osiągnięcie sukcesu, który jeszcze jakiś czas temu wydawał się nierealny. Odkąd bowiem GKM powrócił na najwyższy poziom rozgrywkowy awans do fazy, w której rozdaje się medale, wydawał się marzeniem ściętej głowy. A jednak Kościecha znalazł sposób na znalezienie się w najważniejszej części sezonu i po raz pierwszy od lat grudziądzanie nie kończą sezonu w sierpniu.
Potrafi być surowy
Dobra atmosfera to jedno, natomiast jest jeszcze kwestia dyscypliny. A tę Kościecha też potrafi trzymać. Dobitnie przekonał się o tym jeden z juniorów.
Przeczytaj również: Spełnił marzenie całego miasta. Zapadła decyzja, co z jego przyszłością
– Jeden z chłopaków dostał przed sezonem dwie ramy od sponsora, trzecią miał od klubu. Od razu powiedziałem, że to za dużo i nie będzie o nie dbał. Gdy po kolejnym treningu zostawił motocykl bez mycia, zabrałem sprzęt i schowałem na klucz. Od tego czasu zupełnie inaczej podchodzi do tego tematu. Dziś zwłaszcza juniorzy dostają od razu za dużo, sprzęt, busy, mechanicy. Tymczasem do sukcesów droga wiedzie poprzez skromność i pokorę, tego staram się ich uczyć.
Gdy klub postanowił powierzyć mi pierwszą drużynę, to zbudowanie tzw. team spirit było moim najważniejszym celem. Dlatego po raz pierwszy pojechaliśmy na obóz do Hiszpanii, bez prezesów, tylko we własnym gronie – opowiada. – Potem przed sezonem jeszcze zorganizowałem spotkanie z mechanikami. Te rozmowy bardzo nam pomogły poukładać pewne techniczne sprawy w trakcie sezonu. To działało nawet w najtrudniejszych chwilach, bo wszyscy w teamie przestrzegają najważniejszych zasad. Bardzo ważne było określenie wzajemnych oczekiwań i wymagań, żeby każdy wiedział, jaka jest jego rola w parkingu. Dziś miło mi słuchać słów zawodników, że takiej atmosfery w zespole nigdy jeszcze nie było.