Dała nam olimpijskie srebro. I mówi otwarcie: trzeba uciec z Polski
Daria Pikulik zdobyła srebrny medal olimpijski, ale nie zamierza zamiatać brudów pod dywan. – Co miałabym zrobić, gdyby nie moje własne pieniądze? Założyć zbiórkę na Facebooku? – 27-letnia kolarka zabiera nas za kulisy codziennej walki o przetrwanie, jaką przynosi polski sport i polskie związki. – Jesteś na igrzyskach. Wszyscy na rowerach szykowanych latami specjalnie na tę imprezę, za dziesiątki tysięcy euro, w dopasowanych kombinezonach, a ja cała czerwona się duszę. I już na starcie czuję się gorsza, głowa siada. Czuję się jak dziad jakiś – mówi w bardzo szczerej rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet. I nie zostawia wątpliwości: gdyby dwa lata temu nie wyjechała z Polski, tego sukcesu by nie było.
Sebastian Parfjanowicz, Przegląd Sportowy Onet: Zanim zdobyłaś w Paryżu medal, wylałaś przed kamerami swoje żale na Polski Związek Kolarski. Twój trener Sylwester Szmyd powiedział, że niepotrzebnie. Że takich rzeczy nie robi się w takim momencie.
Daria Pikulik, srebrna medalistka IO Paryż 2024 w kolarstwie torowym: Muszę o tym porozmawiać z trenerem, bo wiem, że to nie był najlepszy moment, ale chciałabym, by mnie zrozumiał. Bo we mnie zebrało się tyle żalu i tyle emocji, że musiałam je wyrzucić. Być może gdybym tego nie zrobiła, nie miałabym w niedzielę luźnej głowy, by jechać po medal.
Zrzuciłaś z siebie ciężar?
W końcu wydusiłam. Mateusz Rudyk zaczął pierwszy. Wiedziałam, że będąc tam, będąc zawodniczką na światowym już poziomie, ja też powinnam się odezwać. Nie jestem typem człowieka, który myśli tylko o sobie. Nie mogłabym się uśmiechać i mówić, że wszystko jest fajnie. Mam medal, ale mam też swoje pięć minut, które chcę wykorzystać, by coś się w końcu w tym polskim kolarstwie zmieniło. By powiedzieć prawdę o tym, jak wygląda codzienność zawodników.
Daria Pikulik mówi szczerze: “Eksplodowałam”. Przed startem nie mogła oddychać
Jak wygląda? Wiem że późno przyszedł rower, kombinezon dzień przed startem, ale pewnie jest więcej historii, o których warto opowiedzieć.
Jest ich tyle, że nie mam nawet siły ich wszystkich zebrać. Wiesz, ja eksplodowałam jak dostałam ten kombinezon dzień przed najważniejszym startem mojego czterolecia. I był tak ciasny, cisnął mnie w szyję tak mocno, że nie mogłam oddychać. Nagle jesteś na igrzyskach. Wszyscy na rowerach szykowanych latami specjalnie na tę imprezę, za dziesiątki tysięcy euro, w dopasowanych kombinezonach, a ja cała czerwona się duszę. I już na starcie czuję się gorsza, głowa siada. Czuję się jak dziad jakiś.
Przegrywasz już przed startem w pewien sposób.
Dokładnie tak. To cię paraliżuje. Moje trzy lata od ostatnich igrzysk w Tokio były naprawdę bardzo ciężkie. W Paryżu wiedziałam, że jestem godna tego, by być jedną z najlepszych, by walczyć o medale. Ale takie drobne rzeczy potrafią zablokować. Zwłaszcza jak na co dzień, w zawodowej ekipie, masz wszystko podane pod nos.
Absolutnie. Zwłaszcza, że dostałam mnóstwo wiadomości – nie tylko z kolarstwa – że tak właśnie wyglądają polskie związki sportowe. Uważam, że w końcu musimy coś ruszyć. Jeśli marzymy o medalach w większej liczbie, a jesteśmy do nich zdolni, to czas na zmiany.
Polski sport to wieczne niewiadome i brak pieniędzy. Pytania bez odpowiedzi
Jakich zmian potrzebuje polski sport? Co ciebie bolało na tej drodze do Paryża najbardziej?
Wieczne niewiadome. Braki w komunikacji. Pytasz się w marcu – nie ma pieniędzy na szkolenie. Pytasz się w kwietniu – dalej nie ma. Za tydzień Puchar Świata, nie wiesz, czy masz jechać, szykować się, bo nie ma pieniędzy. W końcu musi je założyć nasz trener. Jeśli do kwietnia nie ma akcji szkoleniowych, to tracimy jedną trzecią roku. Nie wiem, kto się nie potrafi z kim dogadać, czy wina jest po stronie związku, czy ministerstwa. Ja jako zawodniczka w ogóle nie powinnam się takimi rzeczami interesować.
I to mnie właśnie boli najbardziej. Nikt z was, kto nie był kolarzem torowym, kto nie spędził lat w środku tego zamieszania, nie jest sobie w stanie wyobrazić, jak ciężkie jest to ciągłe oczekiwanie. Na pieniądze, na decyzje, na wszystko. Przecież gdybym nie zarabiała teraz dobrze w zagranicznej ekipie, to wielu, bardzo wielu rzeczy po drodze bym sobie nie sfinansowała. Nie zapłaciłabym za zgrupowanie w lutym. OK, w końcu mi ktoś za nie oddał pieniądze, ale to nie zmienia faktu, że trzeba je było wyłożyć w lutym. Co miałabym zrobić, gdyby nie moje własne środki? Założyć zrzutkę na Facebooku?
Biało-czerwona koszulka może zostać odwieszona. “Mam takie momenty”
Czy miałaś kiedykolwiek myśl, żeby odwiesić tę biało-czerwoną koszulkę, zostawić cały ten bałagan i skupić się na pracy, zarabianiu dobrych pieniędzy?
Miałam. W zeszłym roku. I teraz też takie momenty mam.
Tym bardziej po medalu. Mam już dość tego całego bałaganu, chcę mieć spokój. Myślę, że przez najbliższy czas skupię się na tym, na czym powinnam. Na kolarstwie szosowym, na swojej ekipie, w której mam godne warunki pracy.
Czy gdybyś nie była zawodniczką zawodowej grupy Human Powered Health, zostałabyś kilka dni temu medalistką olimpijską?
Nie.
Będąc w Polsce nie dałoby się tego zrobić?
W kolarstwie nie ma szans. Dopiero jak wyniosłam się za granicę, to mi się otworzyły oczy. Jak tam się traktuje zawodniczki. Jak mają wsparcie na każdym kroku. Postawioną torbę pod drzwi, przyniesioną walizkę do pokoju, masaż każdego dnia, przygotowane odpowiednie jedzenie, opiekę najlepszych specjalistów. Masz wszystko. Nic nie musisz zrobić, poza dbaniem o siebie i zabraniem rzeczy na wyścig.
Recepta na sukces jest tylko jedna. “Nie wyżyjesz z kolarstwa”
No i ciężkim treningiem.
Trzeba uciec z Polski?
Trzeba. Nie ma ekip i nie ma warunków, by ścigać się tu na najwyższym poziomie. Nie jesteś w stanie utrzymać się, zarabiając w polskich ekipach kobiecych. Na ten moment, bo bardzo chcę wierzyć, że to się kiedyś zmieni. Stypendium jest za miejsce w najlepszej ósemce mistrzowskich imprez. Jak tego nie masz, to nie wyżyjesz z kolarstwa.
Musi pomóc mama, tata, chłopak?
Tak. Inwestują pieniądze, byś ty bawiła się kolarstwo. Byś miała na paliwo, żeby dojechać na zawody, byś kupiła sobie sama odżywki. Mnóstwo jest takich kwestii.
Niespodziewana nagroda: mieszkanie za medal. “To było marzenie mojego życia”
Zzzz