6:0 i 5:2 dla Igi Świątek, cztery meczbole. I nagły zwrot akcji. Ogromne nerwy u Polki
Noc ze środy na czwartek czasu polskiego przyniosła nam tenisowe emocje z udziałem naszych reprezentantek. Tuż po godz. 1:00 na korcie centralnym w Cincinnati pojawiła się Iga Świątek, by rywalizować z Warwarą Graczewą o awans do trzeciej rundy imprezy rangi WTA 1000. Liderka kobiecego rankingu przez długi czas imponowała swobodą w grze, miała 6:0, 5:2. Wtedy niespodziewanie nastąpił zwrot akcji. Ostatecznie 23-latka zakończyła jednak spotkanie zwycięstwem 6:0, 6:7(8), 6:2.
23-latka miała kilka dni czasu na zapoznanie się z nawierzchnią i nowymi piłkami. W stanie Ohio trenowała m.in. z Qinwen Zheng i Darią Kasatkiną. Aż nadszedł moment na rozegranie pierwszego oficjalnego spotkania od występu w Paryżu. Na “dzień dobry” liderka kobiecego rankingu trafiła na Warwarę Graczewą, a więc Rosjankę, która od ponad roku reprezentuje Francję. Starsza o rok zawodniczka miała tę przewagę, że rozegrała już trzy mecze w tegorocznych zmaganiach w Cincinnati – dwa w eliminacjach i jeden w głównej drabince, gdyż rozpoczynała od pierwszej rundy.O prawo gry z Igą rywalizowała z Ajlą Tomljanović. Obie stoczyły zacięty pojedynek, zakończony tie-breakiem trzeciego seta. Z racji tego, że organizatorzy wyznaczyli starcie pomiędzy Świątek i Graczewą na środowy wieczór czasu lokalnego, Warwara przystępowała do rywalizacji już czwarty dzień z rzędu. Obie tenisistki mierzyły się ze sobą w przeszłości na poziomie zawodowym raz – podczas ubiegłorocznego WTA 1000 w Pekinie lepsza okazała się Iga, wygrywając 6:4, 6:1. Mieliśmy nadzieję, że i tym razem batalia zakończy się po myśli Polki.
Zwycięstwo Igi Świątek. Niespodziewane problemy Polki z domknięciem meczuLiderka rankingu WTA rozpoczęła mecz od własnego podania. Chociaż dostaliśmy rywalizację na przewagi, to dało się odczuć spokój w grze naszej zawodniczki. Całkiem nieźle prezentował się także serwis 23-latki, pojawiały się asy. Po tym, jak udało się Polce zamknąć gema na własną korzyść, Iga poszła za ciosem i wywarła presję na rywalce. Do tego stopnia, że w całym secie przeciwniczka zdobyła zaledwie… 8 punktów. Po 22 minutach Świątek zamknęła pierwszą partię wynikiem 6:0. Dla najlepszej rakiety świata był to już 12. taki rezultat w tym sezonie.
Także drugą odsłonę spotkania Polka otworzyła od wygranego gema przy własnym podaniu, a potem miała 30-0 przy serwisie rywalki. Wówczas popełniła błąd przy smeczu, który odwrócił losy gema na korzyść reprezentantki Francji. Graczewa w końcu dołożyła “oczko” do swojego dorobku, za co została nagrodzona gromkimi brawami. Polka nie przejęła się jednak straconą okazją. Po chwili znów pewnie utrzymała własne podanie, kończąc gema asem.
Przy następnej szansie Iga poszła już jednak jak po swoje. Przełamała Warwarę do zera, a potem potwierdziła przewagę i zrobiło się już 4:1. Świątek miała cztery meczbole w ósmym gemie, ale nie udało się wykorzystać żadnego z nich. I niespodziewanie Polka dała się na moment wytrącić z dobrej gry, straciła podanie bez wygranego punktu. Graczewa nagle poczuła swoją szansę. Doprowadziła do wyrównania na 5:5 i nieoczekiwanie dostaliśmy zaciętą końcówkę seta
Doszło do tie-breaka, chociaż w dwunastym gemie pojawił się kolejny meczbol po stronie Igi. Decydująca rozgrywka rozpoczęła się po myśli 23-latki, miała 4-1. Kolejne pięć akcji trafiło jednak na konto Graczewej i niespodziewanie Francuzka dostała dwa setbole. Polka odrobiła stratę, ale później pojawiła się trzecia, czwarta i piąta okazja dla Warwary. W końcu 24-latka dopięła swego i rezultatem 7:6(8) przedłużyła nam rywalizację w spotkaniu.
Na początku trzeciego seta można było dostrzec sporo interakcji Polki ze swoim obozem, poszukiwała rad. Zrobiło się bardzo nerwowo, udzielało się sporo emocji. 23-latka nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ten mecz tak nagle odwrócił się na jej niekorzyść. Trener Tomasz Wiktorowski przyznał, że liderka rankingu zwolniła nieco grę i przeciwniczka doskonale to wykorzystała, przez co nagle zaczęła kontrować.W decydującej partii Iga jako pierwsza wywalczyła przełamanie, ale po chwili je straciła. Na szczęście później Polka odzyskała kontrolę nad wydarzeniami już na dobre, dostosowała się do rad swojego szkoleniowca. Tym razem nie miała problemów z domknięciem pojedynku i ostatecznie wygrała 6:0, 6:7(8), 6:2. Rywalką naszej reprezentantki w walce o ćwierćfinał WTA 1000 w Cincinnati będzie Marta Kostiuk. Ukrainka pokonała dzisiaj rewelację Wimbledonu – Lulu Sun, wygrywając 6:3, 7:5.