Atak! Podrażniona Iga Świątek ruszyła na rywalkę. I już ma ćwierćfinał
Jedyne dotychczasowe starcie rówieśniczek z Polski i Chin nastąpiło kilka miesięcy temu. W Madrycie zdecydowanie lepsza była ostateczna mistrzyni turnieju, która wygrała 6:1, 6:4. Dziś ponownie to ona była zdecydowaną faworytką do awansu do ćwierćfinału, w którym czekała już Danielle Collins.
Żeby sprawić niespodziankę, Chince potrzebna byłaby świetna gra, choć… sama nie wiedziała, jak zareagować na swój drugi mecz z pierwszą rakietą świata. Gdy została zapytana przez polskiego dziennikarza Michała Chojeckiego o sposób na pokonanie kolejnej rywalki, odpowiedziała wprost, że nie wie, co musi zrobić. A potem wybuchnęła śmiechem, zdając sobie sprawę z poziomu trudności.Wang od początku stawiała na siłowy tenis, doskonale wiedząc, że to taktyka, która teoretycznie powinna być najskuteczniejsza w meczu z liderką rankingu. Rzecz jednak w tym, że przy tej strategii konieczna jest też dokładność na bardzo wysokim poziomie, a o to było już dużo trudniej. Pierwszy gem padł łupem serwującej Polki.Chince udało się utrzymać podanie w pierwszym gemie serwisowym, choć nie bez szczęścia, którego tak bardzo potrzebowała. Jej efektowny crossowy forhend trafił w samą linię. Iga Świątek miała pretensje do sędzi, bo po odbiciu piłki ktoś zasygnalizował aut, ale prawdopodobnie był to… jeden z kibiców na trybunach.
Pierwszy sygnał alarmowy
Odważny styl gry zaczął w końcu przynosić korzyści Xiyu Wang. Wykorzystała nieco mniej pewną postawę liderki rankingu przy serwisie i już na początku meczu miała dwie szanse na to, by niespodziewanie odebrać serwis faworytce. Obie akcje zostały jednak zakończone fenomenalnymi winnerami Polki, po których ręce składały się do oklaskówNa całe szczęście tym razem zagrożenie zostało oddalone po czterech zdobytych punktach Światek z rzędu, ale Wang wysłała sygnał, że nie zamierza doprowadzić do powtórki z meczu z Diane Parry. Chwilę później pewnie utrzymała serwis, przerzucając presję na faworytkę.
Zobacz również: Niebywała sensacja w Paryżu! Faworytka do medalu odpada
I ponownie udało jej się osiągnąć szansę na przełamanie! Podwójny błąd serwisowy dał rywalce nadzieję, ale po raz kolejny Świątek spisała się świetnie w defensywie i jeszcze raz nie dała się przełamać. Polka uważnie pilnowała serwisu i wyczekiwała na jeden gorszy moment serwisowy Chinki.
Ten nadszedł w szóstym gemie, gdy kątowe zagrania dały dwie szanse na przełamanie. Wystarczyła tylko ta pierwsza, zakończona fantastycznym passing shotem, po którym pierwsza rakieta świata prowadziła 4:2. Ten moment jakby podłamał Xiyu Wang. Rywalka nieco opadła z sił po wymagającym początku, a Świątek dopiero się rozkręcała, podwyższając prowadzenie na 5:2 niewiarygodnym lobem.
Kapitalna odpowiedź Igi Świątek
Wang mogła odzyskać nieco wiary w siebie utrzymanym serwisem, ale po chwili to Iga Świątek serwowała po wygranie seta. Udało się już przy pierwszej okazji. Prowadzenie 6:3 wydawało się dobrze opisywać to, co działo się w całym otwierającym secie. Chinka na początku grała zaskakująco dobrze i ofensywnie, chcąc zmusić rywalkę do popełniała błędów. Początkowo jej się to udawało, ale z biegiem czasu Świątek “przeczytała” tę taktykę i odpowiednio na nią zareagowała.
Jeśli Chinka chciała natychmiast ruszyć do ofensywy na początku drugiej partii, to Polka błyskawicznie podcięła jej skrzydła. Tym razem przełamanie nastąpiło już na samym początku, zbliżając Świątek do olimpijskiego ćwierćfinału przeciwko Danielle Collins.
Czytaj także: Niebywała sensacja w Paryżu! Faworytka do medalu odpada
Gdy już wydawało się, że Polka będzie mieć wszystko pod kontrolą, bardzo długi gem przy jej serwisie zakończył się przełamaniem na korzyść Xiyu Wang. Zupełnie nieoczekiwanie rywalka wróciła do gry, a chwilę później rozochocona bardzo pewnie utrzymała serwis. Iga Świątek znów musiała wejść na swoje wyżyny, by zmusić rywalkę do kolejnych błędów.
Kapitalna odpowiedź Igi Świątek
Wang mogła odzyskać nieco wiary w siebie utrzymanym serwisem, ale po chwili to Iga Świątek serwowała po wygranie seta. Udało się już przy pierwszej okazji. Prowadzenie 6:3 wydawało się dobrze opisywać to, co działo się w całym otwierającym secie. Chinka na początku grała zaskakująco dobrze i ofensywnie, chcąc zmusić rywalkę do popełniała błędów. Początkowo jej się to udawało, ale z biegiem czasu Świątek “przeczytała” tę taktykę i odpowiednio na nią zareagowała.
Jeśli Chinka chciała natychmiast ruszyć do ofensywy na początku drugiej partii, to Polka błyskawicznie podcięła jej skrzydła. Tym razem przełamanie nastąpiło już na samym początku, zbliżając Świątek do olimpijskiego ćwierćfinału przeciwko Danielle Collins.
Czytaj także: Niebywała sensacja w Paryżu! Faworytka do medalu odpada
Gdy już wydawało się, że Polka będzie mieć wszystko pod kontrolą, bardzo długi gem przy jej serwisie zakończył się przełamaniem na korzyść Xiyu Wang. Zupełnie nieoczekiwanie rywalka wróciła do gry, a chwilę później rozochocona bardzo pewnie utrzymała serwis. Iga Świątek znów musiała wejść na swoje wyżyny, by zmusić rywalkę do kolejnych błędów.I w tym momencie powtórzyła się sytuacja z pierwszego seta. Xiyu Wang grała naprawdę dobrze, zdawało się, że jest w stanie jeszcze raz odebrać Polce serwis, tymczasem… pomimo optycznej przewagi Chinka zapomniała o defensywie. Tymczasem Polka spisywała się w tym aspekcie po mistrzowsku, dzięki czemu prowadziła już 4:2 i była o mały krok od olimpijskiego ćwierćfinału. Polscy kibice mogli się cieszyć, i to nie tylko z powodu prowadzenia Świątek.Po wygraniu gema serwisowego Xiyu Wang poprosiła o przerwę medyczną, która potrwała niespodziewanie długo. Mogło to zaskoczyć widzów, bo wcześniej nie wyglądało na to, by narzekała na jakiekolwiek dolegliwości. I zupełnie z niczego, po jej powrocie do gry Iga Świątek miała kłopot.
Nagły problem na koniec
Niespodziewanie tuż po przerwie medycznej dla rywalki Iga Świątek nie wygrała ani jednego punktu przy swoim serwisie, przez co w drugim secie znów był remis. Chwila odpoczynku pozwoliła Wang na głębszy oddech, jednocześnie widać było, że jej problemy zdrowotne to najprawdopodobniej nic poważnego.I gdy już wydawało się, że Chinka bardzo komfortowo wygra gema serwisowego, nagle zaczęła popełniać niewytłumaczalne błędy. Wydawało się, że nałożony bandaż zaczął uciskać nogę zbyt mocno, przez co Wang wyraźnie cierpiała. A pomimo tego zdecydowała się grać dalej, choć na jej twarzy widać było wyraźne cierpienie.
Świątek była bezlitosna i przełamała Wang, która nie mogła już biegać do kolejnych piłek. W końcu, przy serwisie Polki, pojawiła się pierwsza piłka meczowa, którą Polka zmarnowała. Wciąż jednak to ona była w komfortowej sytuacji dzięki serwisowi. Dłuższe wymiany nie sprzyjały zdrowiu rywalki.
Chinka nie mogła długo biegać, więc jeszcze przyspieszała grę, skracając w ten sposób wymiany. W ten sposób, co mocno zaskakujące, wypracowała sobie szansę na przełamanie powrotne na 5:5. Na szczęście tym razem okazała się już nieskuteczna. As serwisowy dał Idze Świątek zwycięstwo i awans do olimpijskiego ćwierćfinału!