Rywal Hurkacza wprost nie wytrzymał. Przykra scena podczas meczu. WIDEO
Hubert Hurkacz w czwartkowe popołudnie według czasu polskiego rozpoczął swoje zmagania w turnieju ATP rangi 1000 w Cincinnati i pokazał kawał serca wygrywając ostatecznie z Yoshihito Nishioką po tym, jak przegrał pierwszego seta w potyczce przeciwko graczowi z Japonii. Niestety po spotkaniu pozostał pewien niesmak, bowiem rywal “Hubiego” – gdy mecz zaczął wymykać się coraz mocniej spod jego kontroli – postanowił kilkukrotnie wyładować swoją złość w taki sposób, że nie uniknął kar.
Hubert Hurkacz ma za sobą – najkrócej rzecz ujmując – skomplikowany czas. Na początku lipca, podczas wielkoszlemowego Wimbledonu, Polak doznał urazu podczas starcia z Arthurem Filsem, w związku z czym musiał zrezygnować z udziału w letnich igrzyskach olimpijskich 2024 w Paryżu.Na szczęście wbrew pierwotnym przewidywaniom lekarzy powrót “Hubiego” do pełni zdrowia okazał się w miarę szybki i wrocławianin wziął niedawno udział w turnieju w Montrealu, gdzie dotarł do ćwierćfinału odpadając z późniejszym triumfatorem zmagań, Alexeiem Popyrinem. Później przyszedł czas na kolejne wyzwanie.
Siódmy tenisista świata udał się do Cincinnati, gdzie podszedł do rywalizacji rangi ATP 1000 – i na pierwszy ogień w tym przypadku poszło spotkanie z reprezentantem Japonii Yoshihito Nishioką. Nie zabrakło w tym przypadku miejsca na wielki zwrot akcji.Linette ruszyła szaleńczo do rewanżu. Ale zderzyła się ze ścianą. To koniecHurkacz zdołał pokonać Nishiokę. Rywal Polaka nie mógł poradzić sobie ze złościąHurkacz bowiem przegrał pierwszego seta 3:6, by potem w kolejnej odsłonie doprowadzić do tie-breaka i zwyciężyć w nim 7-4. Następnie już nic nie mogło zatrzymać przedstawiciela Polski – wygrał on również set trzeci i to zdecydowanie, bo 6:1.Im bliżej triumfu był wrocławianin, tym bardziej wzrastała przy tym frustracja Nishioki – w trzeciej części widowiska doszło do sytuacji, w których sportowiec z Azji nie wytrzymywał już napięcia i postanowił rozładować je w następujący sposób:
Zawodnik kilkukrotnie wybił piłki w stronę trybun, jednak z całą pewnością nie można uznać, że był to wyraz sympatii dla kibiców i chęć podarowania im swoistych pamiątek. Zresztą nawet gdyby jakimś cudem tak było, to… z pewnością nie był stosowny moment na takie gesty. Wybryki Japończyka naturalnie nie umknęły sędzi, która nie wahała się przed karaniem gracza.
ATP Cincinnati. Hubert Hurkacz zna swojego kolejnego przeciwnika w turniejowej drabinceTak czy inaczej – Hubert Hurkacz mógł cieszyć się z awansu i niebawem podejdzie on do starcia w 1/8 finału turnieju w Cincinnati. Jego kolejnym oponentem będzie Włoch Flavio Cobolli (31. miejsce w rankingu ATP). Do potyczki między oboma panami dojdzie 16 sierpnia.
Hubert Hurkacz, najlepszy polski tenisista, nie przestaje zaskakiwać swoich kibiców. Jego występy na międzynarodowych kortach regularnie dostarczają emocji, a najnowszy mecz przeciwko Yoshihito Nishioką w turnieju ATP 1000 w Cincinnati był tego doskonałym przykładem. Wrocławianin, który od kilku lat udowadnia, że potrafi rywalizować z najlepszymi zawodnikami na świecie, ponownie pokazał swoje niebywałe umiejętności i determinację. Jednak zwycięstwo nad Japończykiem nie przyszło mu łatwo i, jak się okazało, pozostawiło po sobie pewien niesmak.
Trudne początki i nieprzewidziane wyzwania
Dla Hurkacza ostatnie miesiące były prawdziwym rollercoasterem. Po świetnym początku sezonu, podczas którego udało mu się odnieść kilka znaczących zwycięstw, przyszły trudniejsze chwile. Szczególnie bolesna była dla niego kontuzja, której doznał w trakcie Wimbledonu w starciu z Arthurem Filsem. Uraz okazał się na tyle poważny, że zmusił go do rezygnacji z udziału w letnich igrzyskach olimpijskich 2024 w Paryżu. Była to ogromna strata, zarówno dla samego zawodnika, jak i dla jego kibiców, którzy liczyli na sukcesy wrocławianina w stolicy Francji.
Na szczęście Hurkacz szybko się zregenerował, wbrew pierwotnym przewidywaniom lekarzy, i powrócił do rywalizacji na najwyższym poziomie. W turnieju w Montrealu, który był jego pierwszym po kontuzji, udało mu się dotrzeć aż do ćwierćfinału. Tam przegrał z późniejszym triumfatorem, Alexeiem Popyrinem. Był to jednak dobry prognostyk przed kolejnymi wyzwaniami, które czekały na Polaka.
Starcie z Yoshihito Nishioką
Kolejnym przystankiem na trasie Hurkacza był turniej ATP 1000 w Cincinnati. W pierwszej rundzie zmierzył się z reprezentantem Japonii, Yoshihito Nishioką. Mecz ten od samego początku zapowiadał się na trudne starcie, a rzeczywistość szybko to potwierdziła. Hurkacz przegrał pierwszego seta 3:6, co mogło budzić niepokój wśród jego fanów. Nishioka, znany z nieustępliwości i szybkiej gry, od początku narzucił swoje warunki i zmusił Polaka do dużego wysiłku.
Mimo niekorzystnego wyniku w pierwszym secie, Hurkacz nie poddał się. Wrocławianin znany jest ze swojego spokoju i umiejętności zachowania koncentracji w trudnych momentach, co wielokrotnie już przynosiło mu sukcesy. W drugim secie, mimo wyrównanej gry, Hurkacz zdołał doprowadzić do tie-breaka, który zakończył się jego zwycięstwem 7-4. Był to kluczowy moment meczu, który dał Polakowi potrzebny impuls do dalszej walki.
Wielki powrót i frustracja rywala
Trzeci set był już popisem gry Hurkacza. Po wygranym tie-breaku, Polak zdominował swojego rywala, nie dając mu większych szans na odrobienie strat. Set zakończył się wynikiem 6:1 dla Hurkacza, co przypieczętowało jego awans do kolejnej rundy. Jednak nie tylko wynik tego seta przyciągnął uwagę kibiców i komentatorów, ale także zachowanie Nishioki.
Zawodnik z Japonii, widząc, że mecz wymyka mu się spod kontroli, nie potrafił opanować emocji. W trzecim secie, gdy przewaga Hurkacza była już wyraźna, frustracja Nishioki narastała z każdą minutą. Japończyk kilkukrotnie wybił piłki w stronę trybun, co z pewnością nie było wyrazem sympatii wobec kibiców. Te impulsywne zachowania nie uszły uwadze sędzi, która zdecydowała się ukarać Nishiokę za niesportowe zachowanie. Tego rodzaju sytuacje, choć zdarzają się na korcie, zawsze pozostawiają niesmak i rzucają cień na sportową rywalizację.
Kolejne wyzwanie przed Hurkaczem
Po emocjonującym starciu z Nishioką, Hurkacz mógł cieszyć się z awansu do 1/8 finału turnieju w Cincinnati. Jego kolejnym rywalem będzie Włoch Flavio Cobolli, który zajmuje 31. miejsce w rankingu ATP. Mecz między tymi zawodnikami zaplanowany jest na 16 sierpnia i z pewnością będzie kolejnym trudnym sprawdzianem dla Polaka. Hurkacz, który słynie z profesjonalizmu i przygotowania fizycznego, z pewnością nie zlekceważy Włocha i podejdzie do meczu z pełnym zaangażowaniem.
Znaczenie wygranej i perspektywy na przyszłość
Zwycięstwo nad Nishioką ma dla Hurkacza ogromne znaczenie, zarówno pod względem sportowym, jak i mentalnym. Po trudnych miesiącach związanych z kontuzją i rezygnacją z udziału w igrzyskach, Polak udowodnił, że nadal jest w stanie rywalizować na najwyższym poziomie. Jego determinacja i umiejętność radzenia sobie z presją są cechami, które wyróżniają go na tle innych zawodników.
Z perspektywy dalszej części sezonu, zwycięstwo w Cincinnati może okazać się kluczowe. Turnieje rangi ATP 1000 są niezwykle prestiżowe, a dobry wynik w jednym z nich może znacząco poprawić pozycję zawodnika w rankingu ATP. Dla Hurkacza jest to także okazja do zdobycia cennych punktów, które mogą okazać się kluczowe w kontekście awansu na finały ATP Tour, które odbędą się pod koniec roku.
Hubert Hurkacz – przykład profesjonalizmu i sportowej klasy
Hubert Hurkacz, pomimo młodego wieku, już teraz jest uważany za jednego z najbardziej profesjonalnych zawodników w światowym tenisie. Jego podejście do gry, umiejętność radzenia sobie z presją i zdolność do wyciągania wniosków z porażek czynią go wzorem dla wielu młodych sportowców. Mecz z Yoshihito Nishioką pokazał, że nawet w obliczu trudności, Hurkacz potrafi zachować spokój i walczyć do końca.
Polski tenisista wielokrotnie udowadniał, że potrafi rywalizować z najlepszymi na świecie, a jego sukcesy na kortach są tego najlepszym dowodem. Wygrana z Nishioką to kolejny krok w drodze do osiągnięcia jeszcze większych sukcesów. Choć przed Hurkaczem jeszcze wiele wyzwań, to jego postawa na korcie i poza nim daje nadzieję, że najważniejsze triumfy są jeszcze przed nim.