Świątek przyznała to po horrorze w Cincinnati. “Nie mogłam”
Starałam się być bardziej aktywna w drugim i trzecim secie. Granie tym samym tempem nie było wystarczające – powiedziała Iga Świątek po meczu z Mirrą Andriejewą. Meczu wygranym przez nią 4:6, 6:3, 7:5. Polka utrzymała nerwy na wodzy i mimo przegranej pierwszej partii była w stanie odwrócić losy spotkania, choć o zwycięstwo nie było łatwo, co podkreślała 23-latka. Na koniec poruszyła też temat kibi
Iga Świątek zrezygnowała po igrzyskach olimpijskich z turnieju w Toronto, by nieco się zregenerować i odpocząć. W tym tygodniu wróciła już jednak na kort przy okazji WTA 1000 w Cincinnati. Uprzedzała, że potraktuje imprezę nieco treningowo, ale nadal postara się wygrywać. I plan ten skrupulatnie realizuje. Na start po zaciętej, pełnej zwrotów akcji walce, pokonała Warwarę Graczową. O wiele mniej kłopotów sprawiła jej Marta Kostiuk, dzięki czemu awansowała do ćwierćfinału. Tam czekało ją największe z dotychczasowych wyzwań – mecz z Mirrą Andriejewą.
Iga Świątek przeanalizowała mecz z Andriejewą. “To nie było wystarczające”
I pierwszy set nie potoczył się po myśli Świątek. Szybko została przełamana, bo już w trzecim gemie. Tej straty nie udało jej się odrobić i finalnie uległa Rosjance 4:6. W kolejnej partii wróciła już do gry. Popełniała mniej błędów i wywierała większą presję na młodziutką rywalkę, co zaowocowało wygraną przy serwisie Andriejewej i zwycięstwem w secie 6:3. O losach spotkania zadecydowała więc trzecia, bardzo zacięta odsłona. I w niej Polka znów była silniejsza. Tym samym wygrała 7:5 i cały mecz 2:1.
Po meczu Świątek klasycznie podeszła do mikrofonu i opowiedziała nieco więcej o tym niespełna trzygodzinnym boju. Podkreśliła, że musiała zmienić taktykę, jaką sobie na początku założyła. Ta nie przynosiła oczekiwanych rezultatów
Nie mogłam grać w taki sam sposób, jak zawsze. Czułam, że gramy na podobnym poziomie. Każdy punkt miał znaczenie. Potrzebowałam nieco bardziej naciskać na rywalkę. Starałam się być bardziej aktywna w drugim i trzecim secie. Granie tym samym tempem nie było wystarczające – podkreślała Polka.
Odniosła się też do obecności kibiców na trybunach i tego, jak mocno ją dopingują. – Na pewno z każdym turniejem czuje coraz większe wsparcie. Ludzie bardziej mnie rozpoznają. To bardzo miłe i doceniam to. Jest świetnie mieć taki rodzaj wsparcia, co daje więcej motywacji do pracy – zakończyła.
Tym samym Świątek wyrównała osiągnięcie z poprzedniego sezonu i obroniła punkty. Dotarła do półfinału. Na tym etapie rywalizacji zagra z Aryną Sabalenką lub Ludmiłą Samsonową. Jedno jest pewne, przed nią kolejne, wielkie wyzwanie.
Starałam się być bardziej aktywna w drugim i trzecim secie. Granie tym samym tempem nie było wystarczające – powiedziała Iga Świątek po meczu z Mirrą Andriejewą. Meczu wygranym przez nią 4:6, 6:3, 7:5. Polka utrzymała nerwy na wodzy i mimo przegranej pierwszej partii była w stanie odwrócić losy spotkania, choć o zwycięstwo nie było łatwo, co podkreślała 23-latka. Na koniec poruszyła też temat kibi
Iga Świątek zrezygnowała po igrzyskach olimpijskich z turnieju w Toronto, by nieco się zregenerować i odpocząć. W tym tygodniu wróciła już jednak na kort przy okazji WTA 1000 w Cincinnati. Uprzedzała, że potraktuje imprezę nieco treningowo, ale nadal postara się wygrywać. I plan ten skrupulatnie realizuje. Na start po zaciętej, pełnej zwrotów akcji walce, pokonała Warwarę Graczową. O wiele mniej kłopotów sprawiła jej Marta Kostiuk, dzięki czemu awansowała do ćwierćfinału. Tam czekało ją największe z dotychczasowych wyzwań – mecz z Mirrą Andriejewą.
Iga Świątek przeanalizowała mecz z Andriejewą. “To nie było wystarczające”
I pierwszy set nie potoczył się po myśli Świątek. Szybko została przełamana, bo już w trzecim gemie. Tej straty nie udało jej się odrobić i finalnie uległa Rosjance 4:6. W kolejnej partii wróciła już do gry. Popełniała mniej błędów i wywierała większą presję na młodziutką rywalkę, co zaowocowało wygraną przy serwisie Andriejewej i zwycięstwem w secie 6:3. O losach spotkania zadecydowała więc trzecia, bardzo zacięta odsłona. I w niej Polka znów była silniejsza. Tym samym wygrała 7:5 i cały mecz 2:1.
Po meczu Świątek klasycznie podeszła do mikrofonu i opowiedziała nieco więcej o tym niespełna trzygodzinnym boju. Podkreśliła, że musiała zmienić taktykę, jaką sobie na początku założyła. Ta nie przynosiła oczekiwanych rezultatów
Nie mogłam grać w taki sam sposób, jak zawsze. Czułam, że gramy na podobnym poziomie. Każdy punkt miał znaczenie. Potrzebowałam nieco bardziej naciskać na rywalkę. Starałam się być bardziej aktywna w drugim i trzecim secie. Granie tym samym tempem nie było wystarczające – podkreślała Polka.
Odniosła się też do obecności kibiców na trybunach i tego, jak mocno ją dopingują. – Na pewno z każdym turniejem czuje coraz większe wsparcie. Ludzie bardziej mnie rozpoznają. To bardzo miłe i doceniam to. Jest świetnie mieć taki rodzaj wsparcia, co daje więcej motywacji do pracy – zakończyła.
Tym samym Świątek wyrównała osiągnięcie z poprzedniego sezonu i obroniła punkty. Dotarła do półfinału. Na tym etapie rywalizacji zagra z Aryną Sabalenką lub Ludmiłą Samsonową. Jedno jest pewne, przed nią kolejne, wielkie wyzwanie.
Starałam się być bardziej aktywna w drugim i trzecim secie. Granie tym samym tempem nie było wystarczające – powiedziała Iga Świątek po meczu z Mirrą Andriejewą. Meczu wygranym przez nią 4:6, 6:3, 7:5. Polka utrzymała nerwy na wodzy i mimo przegranej pierwszej partii była w stanie odwrócić losy spotkania, choć o zwycięstwo nie było łatwo, co podkreślała 23-latka. Na koniec poruszyła też temat kibi
Iga Świątek zrezygnowała po igrzyskach olimpijskich z turnieju w Toronto, by nieco się zregenerować i odpocząć. W tym tygodniu wróciła już jednak na kort przy okazji WTA 1000 w Cincinnati. Uprzedzała, że potraktuje imprezę nieco treningowo, ale nadal postara się wygrywać. I plan ten skrupulatnie realizuje. Na start po zaciętej, pełnej zwrotów akcji walce, pokonała Warwarę Graczową. O wiele mniej kłopotów sprawiła jej Marta Kostiuk, dzięki czemu awansowała do ćwierćfinału. Tam czekało ją największe z dotychczasowych wyzwań – mecz z Mirrą Andriejewą.
Iga Świątek przeanalizowała mecz z Andriejewą. “To nie było wystarczające”
I pierwszy set nie potoczył się po myśli Świątek. Szybko została przełamana, bo już w trzecim gemie. Tej straty nie udało jej się odrobić i finalnie uległa Rosjance 4:6. W kolejnej partii wróciła już do gry. Popełniała mniej błędów i wywierała większą presję na młodziutką rywalkę, co zaowocowało wygraną przy serwisie Andriejewej i zwycięstwem w secie 6:3. O losach spotkania zadecydowała więc trzecia, bardzo zacięta odsłona. I w niej Polka znów była silniejsza. Tym samym wygrała 7:5 i cały mecz 2:1.
Po meczu Świątek klasycznie podeszła do mikrofonu i opowiedziała nieco więcej o tym niespełna trzygodzinnym boju. Podkreśliła, że musiała zmienić taktykę, jaką sobie na początku założyła. Ta nie przynosiła oczekiwanych rezultatów
Nie mogłam grać w taki sam sposób, jak zawsze. Czułam, że gramy na podobnym poziomie. Każdy punkt miał znaczenie. Potrzebowałam nieco bardziej naciskać na rywalkę. Starałam się być bardziej aktywna w drugim i trzecim secie. Granie tym samym tempem nie było wystarczające – podkreślała Polka.
Odniosła się też do obecności kibiców na trybunach i tego, jak mocno ją dopingują. – Na pewno z każdym turniejem czuje coraz większe wsparcie. Ludzie bardziej mnie rozpoznają. To bardzo miłe i doceniam to. Jest świetnie mieć taki rodzaj wsparcia, co daje więcej motywacji do pracy – zakończyła.
Tym samym Świątek wyrównała osiągnięcie z poprzedniego sezonu i obroniła punkty. Dotarła do półfinału. Na tym etapie rywalizacji zagra z Aryną Sabalenką lub Ludmiłą Samsonową. Jedno jest pewne, przed nią kolejne, wielkie wyzwanie.
Starałam się być bardziej aktywna w drugim i trzecim secie. Granie tym samym tempem nie było wystarczające – powiedziała Iga Świątek po meczu z Mirrą Andriejewą. Meczu wygranym przez nią 4:6, 6:3, 7:5. Polka utrzymała nerwy na wodzy i mimo przegranej pierwszej partii była w stanie odwrócić losy spotkania, choć o zwycięstwo nie było łatwo, co podkreślała 23-latka. Na koniec poruszyła też temat kibi
Iga Świątek zrezygnowała po igrzyskach olimpijskich z turnieju w Toronto, by nieco się zregenerować i odpocząć. W tym tygodniu wróciła już jednak na kort przy okazji WTA 1000 w Cincinnati. Uprzedzała, że potraktuje imprezę nieco treningowo, ale nadal postara się wygrywać. I plan ten skrupulatnie realizuje. Na start po zaciętej, pełnej zwrotów akcji walce, pokonała Warwarę Graczową. O wiele mniej kłopotów sprawiła jej Marta Kostiuk, dzięki czemu awansowała do ćwierćfinału. Tam czekało ją największe z dotychczasowych wyzwań – mecz z Mirrą Andriejewą.
Iga Świątek przeanalizowała mecz z Andriejewą. “To nie było wystarczające”
I pierwszy set nie potoczył się po myśli Świątek. Szybko została przełamana, bo już w trzecim gemie. Tej straty nie udało jej się odrobić i finalnie uległa Rosjance 4:6. W kolejnej partii wróciła już do gry. Popełniała mniej błędów i wywierała większą presję na młodziutką rywalkę, co zaowocowało wygraną przy serwisie Andriejewej i zwycięstwem w secie 6:3. O losach spotkania zadecydowała więc trzecia, bardzo zacięta odsłona. I w niej Polka znów była silniejsza. Tym samym wygrała 7:5 i cały mecz 2:1.
Po meczu Świątek klasycznie podeszła do mikrofonu i opowiedziała nieco więcej o tym niespełna trzygodzinnym boju. Podkreśliła, że musiała zmienić taktykę, jaką sobie na początku założyła. Ta nie przynosiła oczekiwanych rezultatów
Nie mogłam grać w taki sam sposób, jak zawsze. Czułam, że gramy na podobnym poziomie. Każdy punkt miał znaczenie. Potrzebowałam nieco bardziej naciskać na rywalkę. Starałam się być bardziej aktywna w drugim i trzecim secie. Granie tym samym tempem nie było wystarczające – podkreślała Polka.
Odniosła się też do obecności kibiców na trybunach i tego, jak mocno ją dopingują. – Na pewno z każdym turniejem czuje coraz większe wsparcie. Ludzie bardziej mnie rozpoznają. To bardzo miłe i doceniam to. Jest świetnie mieć taki rodzaj wsparcia, co daje więcej motywacji do pracy – zakończyła.
Tym samym Świątek wyrównała osiągnięcie z poprzedniego sezonu i obroniła punkty. Dotarła do półfinału. Na tym etapie rywalizacji zagra z Aryną Sabalenką lub Ludmiłą Samsonową. Jedno jest pewne, przed nią kolejne, wielkie wyzwanie.