Rakieta Świątek wołała o litość. Czarny scenariusz dla jej rywalek
Ogromne emocje, łzy i frustracja towarzyszyły Idze Świątek w jej pierwszym starcie WTA Finals przed rokiem. Ambicje Polki w starciu z bezsilnością w Guadalajarze sprawiły, że momentami nawet rakieta ciskana o ścianę wołała o litość. Zaledwie rok później 21-latka w jednym z najbardziej prestiżowych turniejów w kalendarzu prezentuje się już niczym profesor. Z jej gry można wyczytać sygnał, którego pozostałe tenisistki w Fort Worth chciały za wszelką cenę uniknąć.Co najwyżej dwa spotkania pozostały Idze Świątek do zakończenia najlepszego sezonu w jej dotychczasowej karierze. Dziesięciu miesięcy wybornych, miodowych, podczas których usłyszeli o niej kibice na całym świecie. Niedzielny koncert – który to już zresztą w tym sezonie – z Coco Gauff był wielką demonstracją siły Polki. Z jej gry można było wyczytać słowa “zagrałam w tym sezonie abstrakcyjne 72 mecze, ale wciąż jestem mentalnie i fizycznie gotowa, by was roznieść”. Rywalki, które dodajmy w imprezie WTA Finals nie znalazły się przez przypadek miały prawo po cichu liczyć, że liderka rankingu może być w Teksasie już nieco przemęczona szalonym sezonem. Nic bardziej mylnego.Patrząc na Świątek, możemy jedynie przecierać oczy ze zdumienia, jak gigantyczny skok jakościowy zrobiła ta dziewczyna od ubiegłorocznego turnieju w Guadalajarze. Wtedy 20-letnia debiutantka, której ambicje momentami krępowały ukazanie pełnej palety genialnych umiejętności. Przypominam sobie łzy i frustrację raszynianki i posezonową zagwozdkę, co przyniesie 2022 r. Zaledwie rok później w swoim drugim WTA Finals z żółtodzioba przeistoczyła się od razu w profesora.O jak gigantycznym progresie mowa ukazują liczby. W ubiegłym roku Polka kończyła sezon z 51 spotkaniami na koncie, 16 tenisistek z czołówki pojawiło się w 2021 r. na korcie częściej. Raszynianka wykręciła przy tym niemal 71 proc. wygranych spotkań.
W tym roku ma już za sobą 72 mecze, co jest największą liczbą występów wśród całej szerokiej czołówki. Polka nie tylko grała znacznie częściej, ale niewyobrażalnie wywindowała procent zwycięstw. Przed półfinałem WTA Finals wynosi on aż 86.7 proc. A pamiętajmy, że ten rekord może jeszcze w Teksasie poprawić.
Ogromne emocje, łzy i frustracja towarzyszyły Idze Świątek w jej pierwszym starcie WTA Finals przed rokiem. Ambicje Polki w starciu z bezsilnością w Guadalajarze sprawiły, że momentami nawet rakieta ciskana o ścianę wołała o litość. Zaledwie rok później 21-latka w jednym z najbardziej prestiżowych turniejów w kalendarzu prezentuje się już niczym profesor. Z jej gry można wyczytać sygnał, którego pozostałe tenisistki w Fort Worth chciały za wszelką cenę uniknąć.Co najwyżej dwa spotkania pozostały Idze Świątek do zakończenia najlepszego sezonu w jej dotychczasowej karierze. Dziesięciu miesięcy wybornych, miodowych, podczas których usłyszeli o niej kibice na całym świecie. Niedzielny koncert – który to już zresztą w tym sezonie – z Coco Gauff był wielką demonstracją siły Polki. Z jej gry można było wyczytać słowa “zagrałam w tym sezonie abstrakcyjne 72 mecze, ale wciąż jestem mentalnie i fizycznie gotowa, by was roznieść”. Rywalki, które dodajmy w imprezie WTA Finals nie znalazły się przez przypadek miały prawo po cichu liczyć, że liderka rankingu może być w Teksasie już nieco przemęczona szalonym sezonem. Nic bardziej mylnego.Patrząc na Świątek, możemy jedynie przecierać oczy ze zdumienia, jak gigantyczny skok jakościowy zrobiła ta dziewczyna od ubiegłorocznego turnieju w Guadalajarze. Wtedy 20-letnia debiutantka, której ambicje momentami krępowały ukazanie pełnej palety genialnych umiejętności. Przypominam sobie łzy i frustrację raszynianki i posezonową zagwozdkę, co przyniesie 2022 r. Zaledwie rok później w swoim drugim WTA Finals z żółtodzioba przeistoczyła się od razu w profesora.O jak gigantycznym progresie mowa ukazują liczby. W ubiegłym roku Polka kończyła sezon z 51 spotkaniami na koncie, 16 tenisistek z czołówki pojawiło się w 2021 r. na korcie częściej. Raszynianka wykręciła przy tym niemal 71 proc. wygranych spotkań.
W tym roku ma już za sobą 72 mecze, co jest największą liczbą występów wśród całej szerokiej czołówki. Polka nie tylko grała znacznie częściej, ale niewyobrażalnie wywindowała procent zwycięstw. Przed półfinałem WTA Finals wynosi on aż 86.7 proc. A pamiętajmy, że ten rekord może jeszcze w Teksasie poprawić.
Ogromne emocje, łzy i frustracja towarzyszyły Idze Świątek w jej pierwszym starcie WTA Finals przed rokiem. Ambicje Polki w starciu z bezsilnością w Guadalajarze sprawiły, że momentami nawet rakieta ciskana o ścianę wołała o litość. Zaledwie rok później 21-latka w jednym z najbardziej prestiżowych turniejów w kalendarzu prezentuje się już niczym profesor. Z jej gry można wyczytać sygnał, którego pozostałe tenisistki w Fort Worth chciały za wszelką cenę uniknąć.Co najwyżej dwa spotkania pozostały Idze Świątek do zakończenia najlepszego sezonu w jej dotychczasowej karierze. Dziesięciu miesięcy wybornych, miodowych, podczas których usłyszeli o niej kibice na całym świecie. Niedzielny koncert – który to już zresztą w tym sezonie – z Coco Gauff był wielką demonstracją siły Polki. Z jej gry można było wyczytać słowa “zagrałam w tym sezonie abstrakcyjne 72 mecze, ale wciąż jestem mentalnie i fizycznie gotowa, by was roznieść”. Rywalki, które dodajmy w imprezie WTA Finals nie znalazły się przez przypadek miały prawo po cichu liczyć, że liderka rankingu może być w Teksasie już nieco przemęczona szalonym sezonem. Nic bardziej mylnego.Patrząc na Świątek, możemy jedynie przecierać oczy ze zdumienia, jak gigantyczny skok jakościowy zrobiła ta dziewczyna od ubiegłorocznego turnieju w Guadalajarze. Wtedy 20-letnia debiutantka, której ambicje momentami krępowały ukazanie pełnej palety genialnych umiejętności. Przypominam sobie łzy i frustrację raszynianki i posezonową zagwozdkę, co przyniesie 2022 r. Zaledwie rok później w swoim drugim WTA Finals z żółtodzioba przeistoczyła się od razu w profesora.O jak gigantycznym progresie mowa ukazują liczby. W ubiegłym roku Polka kończyła sezon z 51 spotkaniami na koncie, 16 tenisistek z czołówki pojawiło się w 2021 r. na korcie częściej. Raszynianka wykręciła przy tym niemal 71 proc. wygranych spotkań.
W tym roku ma już za sobą 72 mecze, co jest największą liczbą występów wśród całej szerokiej czołówki. Polka nie tylko grała znacznie częściej, ale niewyobrażalnie wywindowała procent zwycięstw. Przed półfinałem WTA Finals wynosi on aż 86.7 proc. A pamiętajmy, że ten rekord może jeszcze w Teksasie poprawić.
Ogromne emocje, łzy i frustracja towarzyszyły Idze Świątek w jej pierwszym starcie WTA Finals przed rokiem. Ambicje Polki w starciu z bezsilnością w Guadalajarze sprawiły, że momentami nawet rakieta ciskana o ścianę wołała o litość. Zaledwie rok później 21-latka w jednym z najbardziej prestiżowych turniejów w kalendarzu prezentuje się już niczym profesor. Z jej gry można wyczytać sygnał, którego pozostałe tenisistki w Fort Worth chciały za wszelką cenę uniknąć.Co najwyżej dwa spotkania pozostały Idze Świątek do zakończenia najlepszego sezonu w jej dotychczasowej karierze. Dziesięciu miesięcy wybornych, miodowych, podczas których usłyszeli o niej kibice na całym świecie. Niedzielny koncert – który to już zresztą w tym sezonie – z Coco Gauff był wielką demonstracją siły Polki. Z jej gry można było wyczytać słowa “zagrałam w tym sezonie abstrakcyjne 72 mecze, ale wciąż jestem mentalnie i fizycznie gotowa, by was roznieść”. Rywalki, które dodajmy w imprezie WTA Finals nie znalazły się przez przypadek miały prawo po cichu liczyć, że liderka rankingu może być w Teksasie już nieco przemęczona szalonym sezonem. Nic bardziej mylnego.Patrząc na Świątek, możemy jedynie przecierać oczy ze zdumienia, jak gigantyczny skok jakościowy zrobiła ta dziewczyna od ubiegłorocznego turnieju w Guadalajarze. Wtedy 20-letnia debiutantka, której ambicje momentami krępowały ukazanie pełnej palety genialnych umiejętności. Przypominam sobie łzy i frustrację raszynianki i posezonową zagwozdkę, co przyniesie 2022 r. Zaledwie rok później w swoim drugim WTA Finals z żółtodzioba przeistoczyła się od razu w profesora.O jak gigantycznym progresie mowa ukazują liczby. W ubiegłym roku Polka kończyła sezon z 51 spotkaniami na koncie, 16 tenisistek z czołówki pojawiło się w 2021 r. na korcie częściej. Raszynianka wykręciła przy tym niemal 71 proc. wygranych spotkań.
W tym roku ma już za sobą 72 mecze, co jest największą liczbą występów wśród całej szerokiej czołówki. Polka nie tylko grała znacznie częściej, ale niewyobrażalnie wywindowała procent zwycięstw. Przed półfinałem WTA Finals wynosi on aż 86.7 proc. A pamiętajmy, że ten rekord może jeszcze w Teksasie poprawić.