Decyzja w sprawie Jannika Sinnera upokorzyła Polaka. Skandaliczne działania
Przegląd Sportowy OnetTenisDecyzja w sprawie Jannika Sinnera upokorzyła Polaka. Skandaliczne działania
Przez 13 miesięcy tracił najlepszy czas swojej kariery, w odosobnieniu mierząc się z poważnymi oskarżeniami o stosowanie dopingu. Długo walczył o to, by wrócić do sportu na najwyższym poziomie. Dziś, po blisko dwóch latach od decyzji o zawieszeniu, Kamil Majchrzak może czuć się upokorzony. Został potraktowany jak oszust, w przeciwieństwie do pierwszego tenisisty świata Jannika Sinnera. Skandaliczne fakty wychodzą na jaw dopiero po pięciu miesiącach i potwierdzają, że w zawodowym sporcie są równi i równiejsi.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
W grudniu 2022 r. gruchnęły sensacyjne wieści o dopingu wykrytym w organizmie Kamila Majchrzaka, drugiego najlepszego polskiego tenisisty. Choć od początku utrzymywał, że jest niewinny i nie przyjął świadomie żadnych niedozwolonych środków, władze ITIA (Tenisowej Agency Antydopingowej) przyznały mu rację dopiero w połowie 2023 r., jednocześnie… przedłużając jego zawieszenie aż do grudnia.
Choć okazało się, że faktycznie Majchrzak padł ofiarą zanieczyszczenia napoju izotonicznego i świadomie nie zażył dopingu, musiał odcierpieć swoje, a na pozycję z 2022 r. nie wrócił po dziś dzień. Polak może czuć się upokorzony, patrząc na to, jak potraktowano w podobnym przypadku Jannika Sinnera. We wtorek na światło dzienne wyszły wieści o zawieszeniu lidera rankingu ATP za wykryty doping. Zawieszeniu, o którym świat dowiedział się dopiero po pięciu miesiącach.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Są równi i równiejsi. Polak został ośmieszony
Jak się okazało, w próbce krwi Jannika Sinnera wykryto klostebol, środek zakazany przez Światową Agencję Antydopingową. Kilkanaście dni temu wykryto go również u naszej kanadyjkarki, Doroty Borowskiej. Polka tłumaczyła w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet, że substancja dostała się do jej organizmu poprzez maść stosowaną na… poparzone łapy jej psa. Zawieszenie ostatecznie zostało zdjęte na kilka dni przed olimpijskim startem.
W przypadku Sinnera sytuacja potoczyła się znacznie szybciej. Włoch złożył wyjaśnienia, informując, że klostebol był w składzie maści, którą zastosował po skaleczeniu dłoni jego masażysta. Podczas zabiegu maść miała przenieść się na tenisistę, czego sam Sinner nie był świadomy.
Zobacz także: Lider rankingu tenisistów ukarany! Wykryli zakazaną substancję. "Szokująca historia"
Warto to podkreślić: nie zarzucam Włochowi naginania reguł. Złożył wyjaśnienia, a jego zawieszenie zostało błyskawicznie cofnięte. Tu właśnie leży sedno problemu. Wykluczenie Sinnera z zawodowego tenisa potrwało realnie kilkadziesiąt godzin. Natychmiast odwołał się od pierwotnej decyzji i nie musiał mierzyć się z realną, wielotygodniową dyskwalifikacją. Ta z pewnością wstrząsnęłaby światem tenisa.
Świat dowiedział się o sprawie dopiero dziś, po pięciu miesiącach od pierwszych wieści o zawieszeniu. Cały problem polega na tym, że te “wieści” trafiły wyłącznie do Sinnera i jego otoczenia. Sprawa aż do dziś utrzymywana była w ścisłej tajemnicy. Z niewiadomych względów przypadki Jannika Sinnera i Kamila Majchrzaka, choć przecież teoretycznie podobne, zostały rozwiązane zupełnie inaczej.
Polak, który nie cieszył się nigdy statusem gwiazdy, a na swój awans do czołowej setki rankingu pracował długie lata, z miejsca został wykluczony i pozbawiony miejsca w elicie. Nie wrócił do niej po dziś dzień. Choć zagra w kwalifikacjach US Open, wciąż daleko mu choćby do wspomnianej setki najlepszych tenisistów świata.
Nie wiadomo, czy kiedykolwiek wróci na poziom sprzed obowiązywania kary. Kary, za którą nie ponosi żadnej winy.
Jannik Sinner
Jannik Sinner (Foto: Francois Nel / Getty Images)
Tymczasem Sinner mógł złożyć swoje wyjaśnienia natychmiast, a władze ITIA uznały, że są one przekonujące. Zajęło im to zaledwie kilkadziesiąt godzin, bo lider rankingu tuż po wyjaśnieniu swojego przypadku wrócił do gry. Los chciał, że podczas tych kilkudziesięciu godzin uczestniczył nawet w konferencji przed turniejem w Madrycie.
Pojawił się przed dziennikarzami, a o swoim problemie nie powiedział choćby jednego słowa, choć w świetle przepisów był wówczas zdyskwalifikowany za doping. Najwyraźniej był przekonany, że i tak nie spotka go kara, skoro przygotowywał się do gry tak, jakby zawieszenie nie istniało.
Zobacz również: Ogłosili decyzję w sprawie lidera rankingu i się zaczęło! Wybuchła burza
I właśnie to w całej sytuacji boli mnie najbardziej. Niedysponujący statusem gwiazdy Polak musiał przecierpieć swoje, a pierwszy tenisista świata odwołał się od zawieszenia, nie biorąc nawet pod uwagę ewentualności dłuższego wykluczenia z gry. Choć teoretycznie obaj mieli niemal identyczny problem i obowiązują ich te same przepisy, tylko jeden z nich został potraktowany ulgowo.
Ta decyzja ostatecznie potwierdza, że w zawodowym sporcie są równi i równiejsi. Jeśli jesteś znany i osiągasz sukcesy, możesz ominąć nawet podejrzenia o doping. Jeśli jednak nie zdobywasz największych trofeów, jesteś uzależniony od wyroczni w postaci władz agencji antydopingowej.
O tym, jakie różnice dzieliły proces wyjaśniający u obu tenisistów, powinno mówić się znacznie głośniej. Choćby po to, by żaden inny tenisista nie musiał nigdy podzielić losu Kamila Majchrzaka, gdy jego niewinność nie podlega wątpliwościom. Szkoda tylko Polaka, któremu nikt nigdy nie odda już roku spędzonego na “dopingowej” banicji…
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło: Przegląd Sportowy Onet
Data utworzenia:
20 sierpnia 2024 19:56
Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet
Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet
Wydarzenie dnia
Przeczytaj także
© 2024 Ringier Axel Springer Polska – Powered by Ring Publishing | Developed by RAS Tech
Systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z tej strony internetowej (web scraping), jak również eksploracja tekstu i danych (TDM) (w tym pobieranie i eksploracyjna analiza danych, indeksowanie stron internetowych, korzystanie z treści lub przeszukiwanie z pobieraniem baz danych), czy to przez roboty, web crawlers, oprogramowanie, narzędzia lub dowolną manualną lub zautomatyzowaną metodą, w celu tworzenia lub rozwoju oprogramowania, w tym m.in. szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez uprzedniej, wyraźnej zgody Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. (RASP) jest zabronione. Wyjątek stanowią sytuacje, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe.