Sensacyjna porażka, a potem zwrot akcji. Demolka na koniec w meczu Polki
Sensacyjna porażka, a potem zwrot akcji. Demolka na koniec w meczu Polki
Magdalena Fręch nie odpoczywa przed US Open. Polka mimo zbliżającej się ostatniej w tym roku wielkoszlemowej imprezy, w przeciwieństwie do wielu gwiazd tenisa, postanowiła wziąć udział w turnieju WTA 500, rozgrywanym w meksykańskim Monterrey. O tym, jaka jest w nim obsada, najlepiej świadczy fakt, że plasująca się na 45. pozycji w rankingu łodzianka została rozstawiona z numerem dziewięć. W pierwszej rundzie trafiła na półfinalistkę pamiętnego Roland Garros sprzed czterech lat, Nadię Podoroską. Przegrywała już 1:4 w trzecim secie, ale nie poddała się, wygrała pięć gemów z rzędu i zamknęła mecz zwycięstwem 6:4, 4:6, 6:4.
O ćwierćfinał przyszło jej powalczyć z dużo niżej notowaną Liną Glushko, zawodniczką z Izraela, która dostała się do głównej drabinki turnieju jako szczęśliwa przegrana z eliminacji. W pierwszej rundzie pokonała Kateryną Volodko 6:3, 3:6, 6:3. Magdalena Fręch była więc niekwestionowaną faworytką pojedynku, rozegranego w nocy ze środy na czwartek polskiego czasu. I jak to w takich sytuacjach lubi się zdarzać, awans do kolejnej fazy imprezy wcale nie przyszedł 26-latce tak łatwo, jak można się było spodziewać.
Sensacyjna porażka, a potem zwrot akcji. Demolka na koniec w meczu Polki
Polka dobrze rozpoczęła mecz i wykorzystując błędy rywalki szybko wypracowała sobie sporą przewagę, dwukrotnie przełamując 24-latkę. Dopiero w czwartym gemie nastąpił pierwszy zgrzyt. Łodzianka nie wykorzystała okazji, by umocnić się na prowadzeniu i przegrała swój serwis. Jak się okazało, nie ostatni raz w tym secie. Przy stanie 5:4 i własnym podaniu, Magdalena Fręch nie potrafiła domknąć partii i pozwoliła Izraelce doprowadzić do wyrównania, a potem do tie-breaka, w którym już nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Wygrała tylko dwie piłki i Lina Glushko sensacyjnie zapisała pierwszy set na swoje konto.
Podbudowana sukcesem 24-latka coraz śmielej poczynała sobie na korcie, ale to znowu Polka była górą na początku drugiej odsłony spotkania. Kolejny raz szybko przełamała przeciwniczkę i zaczęła budować znaczną przewagę, Tym razem jednak, choć zaliczyła potknięcie i pozwoliła rywalce odrobić stratę, nie dopuściła, by powtórzyła się sytuacja z poprzedniej partii. Już w następnym gemie pokonała Izraelkę przy jej podaniu, by potem, wykorzystując drugą piłkę setową, wyrównać stan rywalizacji i doprowadzić do decydującego seta.
A w nim Lina Glushko nie była już w stanie zatrzymać rozpędzonej Magdaleny Fręch. Łodzianka pozwoliła jej wygrać tylko jednego gema, przy stanie 5:1 ostatni raz tego dnia przełamała rywalkę i potrzebowała tylko jednej piłki meczowej, by zamknąć całe spotkanie. Teraz o półfinał turnieju w Monterrey powalczy ze zwyciężczynią meczu Camila Osorio – Emma Navarro.
Magdalena Fręch kontynuuje swoje intensywne przygotowania przed nadchodzącym US Open, decydując się na udział w turnieju WTA 500 w meksykańskim Monterrey. Polka, zajmująca obecnie 45. pozycję w rankingu WTA, postanowiła nie odpuszczać i zamiast odpoczywać przed ostatnim w tym roku turniejem wielkoszlemowym, walczy na korcie, szlifując swoją formę. Obsada turnieju w Monterrey jest na tyle mocna, że łodzianka, choć rozstawiona z numerem dziewięć, musiała już od pierwszej rundy stawić czoła wymagającej rywalce.
W pierwszym meczu Polka zmierzyła się z Argentyńską zawodniczką Nadią Podoroską, która cztery lata temu zaskoczyła wszystkich, docierając do półfinału Roland Garros. To spotkanie było dla Fręch sporym wyzwaniem, mimo iż początkowo wydawało się, że kontroluje sytuację. Po wyrównanej walce w dwóch pierwszych setach, losy meczu miały się rozstrzygnąć w trzecim, decydującym secie. Fręch przegrywała już 1:4 i była o krok od porażki, ale zdołała odwrócić losy spotkania. Polka pokazała nie tylko klasę, ale i charakter, wygrywając pięć gemów z rzędu i ostatecznie zwyciężając w całym meczu 6:4, 4:6, 6:4. To zwycięstwo z pewnością dodało jej pewności siebie przed kolejnymi wyzwaniami.
W drugiej rundzie przeciwniczką Magdaleny Fręch była Lina Glushko z Izraela, zawodniczka dużo niżej notowana w rankingu, która dostała się do głównej drabinki jako tzw. „szczęśliwa przegrana” z eliminacji. W swoim pierwszym meczu Glushko pokonała Katerynę Volodko 6:3, 3:6, 6:3, co już samo w sobie było niespodzianką. Fręch była zdecydowaną faworytką tego spotkania, ale jak to bywa w tenisie, nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem.
Mecz rozpoczął się dla Polki obiecująco. Szybko przełamała przeciwniczkę dwukrotnie, co dało jej komfortową przewagę. Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem, ale w czwartym gemie coś się zacięło. Fręch straciła swój serwis i pozwoliła rywalce wrócić do gry. Mimo że miała jeszcze okazję zamknąć pierwszy set przy stanie 5:4, ponownie nie wykorzystała swojej szansy, co doprowadziło do tie-breaka. W decydującym momencie seta Polka nie miała już wiele do powiedzenia, wygrywając jedynie dwie piłki. Sensacyjnie to Lina Glushko zapisała pierwszy set na swoim koncie, co z pewnością było sporym zaskoczeniem zarówno dla kibiców, jak i dla samej Magdaleny Fręch.
Drugi set rozpoczął się podobnie jak pierwszy. Magdalena Fręch znowu przełamała przeciwniczkę i wypracowała sobie znaczną przewagę. Tym razem jednak, mimo że Izraelka zdołała wyrównać, Polka nie pozwoliła jej na powtórkę z pierwszej partii. Szybko odzyskała kontrolę nad grą, ponownie przełamując rywalkę. W decydującym momencie drugiego seta Fręch wykorzystała drugą piłkę setową i wyrównała stan meczu.
Trzeci set był już popisem dominacji łodzianki. Lina Glushko, mimo ambitnej postawy, nie była w stanie dorównać Polce. Fręch, grając pewnie i skutecznie, pozwoliła rywalce wygrać tylko jednego gema. Przy stanie 5:1 Fręch przełamała Izraelkę po raz ostatni w tym meczu, a chwilę później wykorzystała pierwszą piłkę meczową, zamykając spotkanie w imponującym stylu.
To zwycięstwo pokazuje, że Magdalena Fręch jest w doskonałej formie przed zbliżającym się US Open. Jej determinacja i umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach mogą być kluczowe w turnieju wielkoszlemowym. Teraz przed Polką kolejne wyzwanie – ćwierćfinałowy mecz z jedną z dwóch mocnych rywalek: Camilą Osorio lub Emmą Navarro. Niezależnie od tego, kto okaże się przeciwniczką Fręch, z pewnością czeka ją wymagające spotkanie. Wysokie tempo, jakie narzuciła sobie w Monterrey, może przynieść jej korzyści, pozwalając wejść w rytm przed największymi wyzwaniami sezonu.
Wynik meczu z Glushko jest też doskonałym przykładem na to, jak nieprzewidywalny potrafi być tenis. Fręch, jako wyraźna faworytka, mogła przypłacić swoją przewagę zbytnią pewnością siebie, ale ostatecznie pokazała, że potrafi walczyć do końca. Takie doświadczenia z pewnością wzmacniają zawodniczkę psychicznie, co jest kluczowe w rywalizacji na najwyższym poziomie.
Ten turniej jest dla Magdaleny Fręch okazją do zdobycia cennych punktów rankingowych oraz, co równie ważne, do przetestowania swojej gry przed najważniejszymi zawodami w Nowym Jorku. Choć w Monterrey startuje wiele gwiazd tenisa, to Polka już teraz pokazała, że potrafi sobie radzić z presją i że nie należy jej lekceważyć. Każdy mecz, w którym musi zmierzyć się z wymagającą rywalką, jest kolejnym krokiem w budowaniu jej formy i pewności siebie.
Jeśli Fręch zdoła utrzymać swoją dyspozycję z Monterrey, może stać się groźną przeciwniczką dla wielu tenisistek na US Open. Jej solidna gra, oparta na konsekwencji i wytrzymałości, może okazać się kluczowa w długich i trudnych spotkaniach, jakie czekają ją na kortach Flushing Meadows. Jak pokazują dotychczasowe wyniki, Polka jest gotowa na walkę i nie boi się wyzwań, co dobrze wróży na nadchodzący turniej.
Magdalena Fręch w Monterrey pokazała, że potrafi grać pod presją i że mimo chwilowych problemów potrafi wyjść z opresji. Jej droga do ćwierćfinału nie była łatwa, ale właśnie takie trudne mecze budują charakter i hart ducha, które są niezbędne na najwyższym poziomie. Oczekiwania wobec niej na US Open są teraz jeszcze większe, ale Polka udowodniła, że jest gotowa podjąć wyzwanie i walczyć o jak najlepsze wyniki w jednym z najważniejszych turniejów w roku.