To tu na Igę Świątek czyha największa pułapka. Znowu mogą polecieć iskry
Można odetchnąć z ulgą. Nie widać żadnych ukrytych pułapek, które mogłyby czekać na Igę Świątek w pierwszych kilku rundach US Open. Zapowiada się zaś na to, że pierwsze poważne wyzwanie liderkę światowego rankingu tenisistek czekać będzie prawdopodobnie w ćwierćfinale. Wtedy wręcz może nawet iskrzyć na korcie, bo obejrzeć możemy powtórkę ćwierćfinału igrzysk w Paryżu, w którym dodatkowych emocji nie brakowało i nie wygasły wcale po ostatniej akcji meczu.
Co jako jedną z pierwszych rzeczy sprawdzają kibice Igi Świątek po losowaniu drabinek turniejów wielkoszlemowych? Na jakim etapie może ona trafić na Jelenę Ostapenko. Łotewska tenisistka zapracowała bowiem na miano bardzo niewygodnej rywalki dla pierwszej rakiety świata. Rozpoczynający się w poniedziałek US Open okazał się pod tym względem łaskawy – do meczu z Ostapenko może dojść dopiero w półfinale. Rundę wcześniej zaś Polka może trafić np. na Jessicę Pegulę lub Danielle Collins. Obie mogą być trudną do pokonania przeszkodą, choć z odmiennych powodów.
Zobacz wideo Iga Świątek wysłała specjalną wiadomość do siatkarzy
Collins w Paryżu podwójnie uderzyła w Świątek. Pegula wysłała sygnał
Collins to taki typ tenisistki, którą albo się uwielbia, albo budzi sporą niechęć lub irytację. Amerykanka, która rozgrywa pożegnalny sezon, jest na korcie ekspresyjna i często wdaje się w dyskusje z sędziami i przeszkadzającymi jej kibicami. Na konferencjach prasowych też nie gryzie się w język. Świątek ma z nią bilans 7-1, ale fani Polki pamiętają 30-letniej zawodniczce z USA teraz przede wszystkim nie to jedyne zwycięstwo w półfinale Australian Open 2022, ale zachowanie sprzed trzech tygodni.
Najpierw było trafienie mocno piłką w Polkę, po czym ta aż przyklękła. Potem krecz, po którym Collins powiedziała Świątek kilka słów, którymi ta była wyraźnie zaskoczona. Amerykanka kontynuowała w późniejszej rozmowie z dziennikarzami, podczas której zarzuciła rywalce fałsz i nadmierne wydłużenie przerwy toaletowej. Chwilę później zaś – mimo przedwczesnego zakończenia meczu z powodu kłopotów zdrowotnych – sama wyszła na kort, by zagrać w deblu…
Czy w Nowym Jorku też by iskrzyło? Na odpowiedź trzeba poczekać do ćwierćfinału, jeśli obie zawodniczki dotrą do tego etapu. Tym razem Amerykanka zapewne mogłaby liczyć dodatkowo na wsparcie żywiołowej publiczności. Pytanie, czy to by sprawiło, że tenisowo byłaby w stanie pokonać Polkę, czy też jedynie dodałoby jej animuszu w podkręcaniu temperatury tego spotkania.
Możliwe jednak, że na tym etapie Świątek zmierzyłaby się z inną reprezentantką gospodarzy. Ostatnio bardzo dobrą formę sygnalizuje bowiem Pegula – triumfatorka z Toronto i finalistka z Cincinnati. Ona też chętnie by poprawiła bilans w pojedynkach z tenisistką trenującą pod okiem Tomasza Wiktorowskiego – obecnie wynosi on 3-6. Jedno z tych zwycięstw liderka listy WTA odniosła dwa lata temu właśnie w ćwierćfinale US Open. Na drodze do jedynego jak na frazie swojego triumfu wielkoszlemowego poza czterema sukcesami w Roland Garros.
Wynikami z ostatnich tygodni Pegula wysłała mocny sygnał co do swojej formy. Pytanie tylko, czy będzie to miało przełożenie na jej dokonania w Nowym Jorku, gdzie jeszcze nigdy nie przeszła ćwierćfinału. Tego etapu z resztą jeszcze nigdy nie przebrnęła w ogóle w Wielkim Szlemie.
Ostapenko weszła do głowy Świątek. Hurkacz może dać kibicom nagrodę w ćwierćfinale
Świątek rok temu drogę do czołowej ósemki w US Open zamknęła wspomniana wcześniej Ostapenko. Łotyszka jak żadna inna rywalka weszła do głowy Polki. Wygrała z nią wszystkie cztery spotkania. Czekała ona też na 23-latkę z Raszyna w lipcu w 1/8 finału Wimbledonu. Do tego meczu jednak nie doszło – grająca bardzo nerwowo Świątek przegrała w trzeciej rundzie z Julią Putincewą. Wśród osób ze środowiska tenisowego można jednak było usłyszeć też wersję, że owa nerwowość przynajmniej częściowo wynikała z myślenia już o kolejnej konfrontacji z Ostapenko.
Teraz w Nowym Jorku na Łotyszkę Świątek może trafić dopiero w półfinale. Tak samo jak bardzo groźna na kortach twardych Jelena Rybakina. W meczu o tytuł zaś dopiero Polka mogłaby zmierzyć się z będącą główną faworytką Aryną Sabalenką, broniącą tytułu Coco Gauff lub mistrzynią olimpijską z Paryża Qinwen Zheng, która pokonała Świątek w półfinale igrzysk.
Wydaje się, że również Hubert Hurkacz może mówić o udanym losowaniu i w pierwszych rundach nie powinien mieć zbytnio kłopotów. A przynajmniej tych wynikających z samej gry rywali. Pod znakiem zapytania jednak stoi to, czy Polakowi nie dadzą się we znaki znów kłopoty zdrowotne. Podczas Wimbledonu nabawił się kontuzji kolana, a ostatnio skreczował z powodu kłopotów z łydką. Gdyby uporał się z dotychczasowych pechem i po raz pierwszy w karierze awansował w Nowym Jorku do ćwierćfinału, to nagrodę dostaliby też kibice. Wrocławianin zmierzyłby się bowiem na tym etapie najprawdopodobniej z Carlosem Alcarazem. A Hiszpan to gwarancja tenisowych fajerwerków.