Aryna Sabalenka nie wytrzymała. Nagle zdecydowała się na wyznanie. “Chciałabym…
A
Aryna Sabalenka przed US Open pokazała, że nie bez powodu znajduje się w gronie faworytek do wygrania turnieju w Nowym Jorku. Mimo poważnej kontuzji Białorusinka nie poddała się i z uśmiechem na ustach wróciła na kort, aby powalczyć o trzecie w karierze wielkoszlemowe trofeum. Wiceliderka światowego rankingu przed rozpoczęciem zmagań na US Open zdecydowała się na dość osobiste wyznanie. Nagle zaczęła bowiem mówić o zmarłym ojcu.
Wielkimi krokami zbliża się rozpoczęcie ostatniego w tym sezonie turnieju Wielkiego Szlema – US Open. Wielu ekspertów pokusiło się już o wskazanie grona zawodniczek, które ich zdaniem będą miały największe szanse dla końcowy triumf. W wielu przypadkach powtarza się to samo nazwisko – Aryna Sabalenka. Białorusinka na kortach twardych wywalczyła już dwa tytuły mistrzyni wielkoszlemowej, wygrywała bowiem w Melbourne w sezonach 2023 i trwającym wciąż 2024.Co więcej, powracająca do rywalizacji po kontuzji wiceliderka światowego rankingu potwierdziła swoją znakomitą formę, wygrywając niedawno turniej WTA 1000 w Cincinnati. 26-latka w ekspresowym tempie rozbiła wówczas w dwóch setach Jessicę Pegulę.
Aryna Sabalenka wspomina ojca. “Odziedziczyłam po nim osobowość”
W ostatnim czasie Sabalenka nie mogła narzekać na nadmiar szczęścia. Śmierć byłego partnera i liczne problemy ze zdrowiem z pewnością mocno dały się jej we znaki. Mimo to Białorusinka zarówno na korcie, jak i poza nim uśmiecha się od ucha do ucha i żartuje z członkami swojego sztabu szkoleniowego. W rozmowie z portalem usopen.org dwukrotna mistrzyni Australian Open ujawniła, że jest to jej sposób na radzenie sobie z negatywnymi emocjami. I choć niektórym może wydawać się to dziwne, Białorusinka jest dumna z tego, jak podchodzi do życia. Uważa bowiem, że swoją osobowość odziedziczyła po ojcu, który zawsze wspierał ją w trudnych momentach.
“Myślę, że odziedziczyłam osobowość po ojcu. Chciałabym, żeby żył. Myślę, że teraz bawilibyśmy się razem tak dobrze. (…) Ale wiecie, ta radość przyszła wraz z doświadczeniem i zrozumieniem wielu rzeczy. Ponieważ wcześniej prawdopodobnie byłam zbyt wkręcona w tenis i starałam się być zbyt skupiona, narażając się na tak dużą presję. Ostatnio po prostu zdałam sobie sprawę, że tak to nie działa.
Musisz zrównoważyć tę ciężką pracę, te oczekiwania, presję i wszystko inne z odrobiną radości. Musisz znaleźć takie rzeczy, które sprawiają ci frajdę, a ja mam swój szalony zespół i świetnie się razem bawimy. Tak, i myślę, że to naprawdę ważne, aby zachować równowagę. Po prostu staram się być sobą poza kortem, wiesz, po prostu nie być zbyt poważnym lub zbyt skupionym” – przyznała.
To właśnie Siergiej Sabalenka nakłonił swoją córkę do spróbowała swoich sił w tenisie. Gdy Aryna była jeszcze dzieckiem, zabrał on ją na kort i wówczas zaszczepił w niej miłość do tej dyscypliny. Niestety, były hokeista nie doczekał pierwszego wielkoszlemowego triumfu swojej pociechy. W listopadzie 2019 roku zmarł nagle w wieku 43 lat.