Iga Świątek nie gryzła się w język. „To nie skończy się dobrze”
Iga Świątek nie gryzła się w język. „To nie skończy się dobrze”Iga Świątek po zakończeniu zmagań w Cincinnati odniosła się do napiętego terminarza w żeńskim tourze. Jej słowa odbiły się szerokim echemIga Świątek dotarła do półfinału imprezy WTA 1000 w Cincinnati. Tam uległa Arynie Sabalence 3:6, 3:6. Po zakończeniu rywalizacji w tej imprezie wypowiedziała się na temat terminarza rozgrywek tenisowych. Zasugerowała, że wśród zawodniczek są mocno przemęczone osoby z powodu dużej liczby obowiązkowych turniejów do rozgrywania.
Świątek nie gryzła się w język
– To nie nasza decyzja, ale moim zdaniem mamy za dużo turniejów w ciągu roku. To się nie skończy dobrze! To sprawia, że tenis sprawia nam mniej przyjemności. Kocham grać w tych wszystkich miejscach, ale to jest dość męczące, zwłaszcza gdy grasz na najwyższym poziomie – podkreśliła Świątek w rozmowie z telewizją Sky SportsNie powinno tak być, zasługujemy na więcej odpoczynku. Być może ludzie znienawidzą mnie (za te słowa – przyp.red.) – dodała liderka światowego rankingu.
I rzeczywiście po słowach wypowiedzianych przez Świątek rozgorzała dyskusja na temat rozgrywek. Niektórzy eksperci oraz kibice zaatakowali w internecie Polkę, sugerując, iż liczba gier jest podobna do tego, co można było zobaczyć w tourze ponad 30 lat temu. Według nich nie zmienia się też koncepcja terminarza w stosunku do poprzednich lat.
Świątek ma rację? Jest dowód
Tymczasem na platformie X pojawiła się analiza, z której wynika, że w porównaniu choćby do 2019 roku, obowiązkowej gry dla tenisistek z czołówki jest zdecydowanie więcej. Wzięto pod uwagę to, co będzie działo się w sezonie 2025.
Jeśli chodzi o rok 2019, to obowiązków turniejów – razem z wielkoszlemowymi – było 15. Przy największej intensywności gry i dochodzeniu do finałów dawało to 21 tygodni spędzonych na korcie. W przyszłym sezonie natomiast obligatoryjna liczba imprez wynosi 21, co daje 32 tygodni gry przy wchodzeniu do finałów. To ogromna dawka tenisa. O przeładowanym terminarzu mówi nie tylko Świątek. Wcześniej głos na ten temat zabierały już m.in. Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina
Iga Świątek nie gryzła się w język. „To nie skończy się dobrze”Iga Świątek po zakończeniu zmagań w Cincinnati odniosła się do napiętego terminarza w żeńskim tourze. Jej słowa odbiły się szerokim echemIga Świątek dotarła do półfinału imprezy WTA 1000 w Cincinnati. Tam uległa Arynie Sabalence 3:6, 3:6. Po zakończeniu rywalizacji w tej imprezie wypowiedziała się na temat terminarza rozgrywek tenisowych. Zasugerowała, że wśród zawodniczek są mocno przemęczone osoby z powodu dużej liczby obowiązkowych turniejów do rozgrywania.
Świątek nie gryzła się w język
– To nie nasza decyzja, ale moim zdaniem mamy za dużo turniejów w ciągu roku. To się nie skończy dobrze! To sprawia, że tenis sprawia nam mniej przyjemności. Kocham grać w tych wszystkich miejscach, ale to jest dość męczące, zwłaszcza gdy grasz na najwyższym poziomie – podkreśliła Świątek w rozmowie z telewizją Sky SportsNie powinno tak być, zasługujemy na więcej odpoczynku. Być może ludzie znienawidzą mnie (za te słowa – przyp.red.) – dodała liderka światowego rankingu.
I rzeczywiście po słowach wypowiedzianych przez Świątek rozgorzała dyskusja na temat rozgrywek. Niektórzy eksperci oraz kibice zaatakowali w internecie Polkę, sugerując, iż liczba gier jest podobna do tego, co można było zobaczyć w tourze ponad 30 lat temu. Według nich nie zmienia się też koncepcja terminarza w stosunku do poprzednich lat.
Świątek ma rację? Jest dowód
Tymczasem na platformie X pojawiła się analiza, z której wynika, że w porównaniu choćby do 2019 roku, obowiązkowej gry dla tenisistek z czołówki jest zdecydowanie więcej. Wzięto pod uwagę to, co będzie działo się w sezonie 2025.
Jeśli chodzi o rok 2019, to obowiązków turniejów – razem z wielkoszlemowymi – było 15. Przy największej intensywności gry i dochodzeniu do finałów dawało to 21 tygodni spędzonych na korcie. W przyszłym sezonie natomiast obligatoryjna liczba imprez wynosi 21, co daje 32 tygodni gry przy wchodzeniu do finałów. To ogromna dawka tenisa. O przeładowanym terminarzu mówi nie tylko Świątek. Wcześniej głos na ten temat zabierały już m.in. Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina
Iga Świątek nie gryzła się w język. „To nie skończy się dobrze”Iga Świątek po zakończeniu zmagań w Cincinnati odniosła się do napiętego terminarza w żeńskim tourze. Jej słowa odbiły się szerokim echemIga Świątek dotarła do półfinału imprezy WTA 1000 w Cincinnati. Tam uległa Arynie Sabalence 3:6, 3:6. Po zakończeniu rywalizacji w tej imprezie wypowiedziała się na temat terminarza rozgrywek tenisowych. Zasugerowała, że wśród zawodniczek są mocno przemęczone osoby z powodu dużej liczby obowiązkowych turniejów do rozgrywania.
Świątek nie gryzła się w język
– To nie nasza decyzja, ale moim zdaniem mamy za dużo turniejów w ciągu roku. To się nie skończy dobrze! To sprawia, że tenis sprawia nam mniej przyjemności. Kocham grać w tych wszystkich miejscach, ale to jest dość męczące, zwłaszcza gdy grasz na najwyższym poziomie – podkreśliła Świątek w rozmowie z telewizją Sky SportsNie powinno tak być, zasługujemy na więcej odpoczynku. Być może ludzie znienawidzą mnie (za te słowa – przyp.red.) – dodała liderka światowego rankingu.
I rzeczywiście po słowach wypowiedzianych przez Świątek rozgorzała dyskusja na temat rozgrywek. Niektórzy eksperci oraz kibice zaatakowali w internecie Polkę, sugerując, iż liczba gier jest podobna do tego, co można było zobaczyć w tourze ponad 30 lat temu. Według nich nie zmienia się też koncepcja terminarza w stosunku do poprzednich lat.
Świątek ma rację? Jest dowód
Tymczasem na platformie X pojawiła się analiza, z której wynika, że w porównaniu choćby do 2019 roku, obowiązkowej gry dla tenisistek z czołówki jest zdecydowanie więcej. Wzięto pod uwagę to, co będzie działo się w sezonie 2025.
Jeśli chodzi o rok 2019, to obowiązków turniejów – razem z wielkoszlemowymi – było 15. Przy największej intensywności gry i dochodzeniu do finałów dawało to 21 tygodni spędzonych na korcie. W przyszłym sezonie natomiast obligatoryjna liczba imprez wynosi 21, co daje 32 tygodni gry przy wchodzeniu do finałów. To ogromna dawka tenisa. O przeładowanym terminarzu mówi nie tylko Świątek. Wcześniej głos na ten temat zabierały już m.in. Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina
Iga Świątek nie gryzła się w język. „To nie skończy się dobrze”Iga Świątek po zakończeniu zmagań w Cincinnati odniosła się do napiętego terminarza w żeńskim tourze. Jej słowa odbiły się szerokim echemIga Świątek dotarła do półfinału imprezy WTA 1000 w Cincinnati. Tam uległa Arynie Sabalence 3:6, 3:6. Po zakończeniu rywalizacji w tej imprezie wypowiedziała się na temat terminarza rozgrywek tenisowych. Zasugerowała, że wśród zawodniczek są mocno przemęczone osoby z powodu dużej liczby obowiązkowych turniejów do rozgrywania.
Świątek nie gryzła się w język
– To nie nasza decyzja, ale moim zdaniem mamy za dużo turniejów w ciągu roku. To się nie skończy dobrze! To sprawia, że tenis sprawia nam mniej przyjemności. Kocham grać w tych wszystkich miejscach, ale to jest dość męczące, zwłaszcza gdy grasz na najwyższym poziomie – podkreśliła Świątek w rozmowie z telewizją Sky SportsNie powinno tak być, zasługujemy na więcej odpoczynku. Być może ludzie znienawidzą mnie (za te słowa – przyp.red.) – dodała liderka światowego rankingu.
I rzeczywiście po słowach wypowiedzianych przez Świątek rozgorzała dyskusja na temat rozgrywek. Niektórzy eksperci oraz kibice zaatakowali w internecie Polkę, sugerując, iż liczba gier jest podobna do tego, co można było zobaczyć w tourze ponad 30 lat temu. Według nich nie zmienia się też koncepcja terminarza w stosunku do poprzednich lat.
Świątek ma rację? Jest dowód
Tymczasem na platformie X pojawiła się analiza, z której wynika, że w porównaniu choćby do 2019 roku, obowiązkowej gry dla tenisistek z czołówki jest zdecydowanie więcej. Wzięto pod uwagę to, co będzie działo się w sezonie 2025.
Jeśli chodzi o rok 2019, to obowiązków turniejów – razem z wielkoszlemowymi – było 15. Przy największej intensywności gry i dochodzeniu do finałów dawało to 21 tygodni spędzonych na korcie. W przyszłym sezonie natomiast obligatoryjna liczba imprez wynosi 21, co daje 32 tygodni gry przy wchodzeniu do finałów. To ogromna dawka tenisa. O przeładowanym terminarzu mówi nie tylko Świątek. Wcześniej głos na ten temat zabierały już m.in. Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina