Aryna Sabalenka zaczęła od popisu w US Open. Ale miała słabszą chwilę
Aryna Sabalenka jest nie do zatrzymania. Łatwo poradziła sobie z Priscillą Hon, którą pokonała w pierwszej rundzie US Open 6:3, 6:3 i pokazała, że jest poważną kandydatką do tego, żeby wygrać cały turniej. Zwycięstwo Białorusinki nie podlegało żadnym wątpliwościom, choć przydarzył jej się również słabszy moment, kiedy dała się zaskoczyć i straciła swoje podanie. Teraz już też wiadomo, kto będzie jej kolejną przeciwniczką.Aryna Sabalenka pokonała Igę Świątek w półfinale turnieju w Cincinnati i znów dała przypomnieć o sobie polskim kibicom. Białorusinka, która ma na koncie 15 tytułów, w tym dwa wielkoszlemowe wciąż depcze po piętach liderce rankingu i wzbudza ogromne emocje.Ponad tydzień temu Sabalenka przegrała zaledwie dziewięć punktów przy własnym serwisie w finale turnieju WTA w Cincinnati. Białorusinka po pokonaniu Igi Świątek 6:3, 6:3, podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej i zanotowała nieprawdopodobny występ, wygrywając 6:3, 7:5 z Jessicą Pegulą. Wiceliderka rankingu WTA mocno postraszyła swoją formą przed wielkoszlemowym US Open, a przez cały tydzień w Cincinnati nie straciła nawet seta.Jeszcze przed pierwszym meczem na nowojorskich kortach Białorusinka wyznała dziennikarzom, jak bardzo istotne było zwycięstwo w niedawnym “tysięczniku”. — Czułam się tam naprawdę dobrze. Zwycięstwo w tym turnieju było niezwykle istotne. Jestem bardzo zadowolona z poziomu, jaki tam zaprezentowałam. To był mały, radosny moment przed przyjazdem na US Open. To ważne, aby mieć odpowiedni nastrój przed startem w tak dużym turnieju — wyjaśniła 26-latka z Mińska.Sabalenka świetnie weszła w rywalizację, zaczynając od przełamania Australijki, która nie miała pomysłu na potężne returny znacznie wyżej notowanej rywalki. Pierwszego gema ukończyła w zaledwie trzy minuty, przełamując Australijkę, która dostała się do głównego turnieju przez kwalifikacje. Szybko zrobiło się 2:0 i dopiero wtedy Hon zdołała wygrać gema.To jednak Sabalenka znajdowała się wciąż na dobrym kursie i nie spuszczała z tonu, a widzowie mogli obejrzeć jej potężne zagrania, wobec których Hon zdawała się bezradna. Obie zawodniczki jednak wciąż dzieliło jedno przełamanie na korzyść Białorusinki. Ten stan trwał cały czas, a Australijka miała wciąż nadzieję na odrobienie strat, zwłaszcza po efektownym asie serwisowym, po którym doprowadziła do stanu 3:4. Drugie przełamanie okazało się jednak kluczowe. Sabalenka wygrała seta 6:3.Nie było po niej widać momentu zawahania czy wątpliwości w drugim secie, w którym od początku prowadziła. Potem przyszło kolejne przełamanie, po którym Białorusinka prowadziła już 3:1. To nie była jednak droga do szybkiego końca. Odważnie grająca Hon zaliczyła przełamanie powrotne.
W kolejnym gemie prowadziła 40:0 i wydawało się, że Sabalenka wpadła w pewien dołek. Potrafiła jednak perfekcyjnie z niego wyjść. Po zdobyciu pięciu punktów z rzędu wyszła na prowadzenie 4:2, a jej rywalka straciła serwis. Kolejny wygrany gem Białorusinki bardzo ją przybliżył do wygranej. Straciła jeszcze gema, ale przy własnym podaniu już nie dała rywalce szans. Wygrała 6:3 w 1 godz. i 18 minut
O