Czarny poniedziałek i żółty wtorek. Kluczowa zagadka Polaków w US Open
Na razie podczas US Open mieliśmy już czarny poniedziałek i żółty wtorek, bo podobno to ten kolor przeważnie oznacza szczęście. Do zachwytu jednak daleka droga. Zarówno Iga Świątek, jak i Hubert Hurkacz mają swoje problemy i warto mieć świadomość, że przed kolejnymi rundami nowojorskiego turnieju wielkoszlemowego są jednym wielkim znakiem zapytania.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Muszę przyznać, że jestem rozczarowany tym, co zobaczyłem w wykonaniu polskich tenisistów w pierwszym i drugim dniu US Open. Nie będę ukrywał, że przede wszystkim po poniedziałkowych meczach spodziewałem się więcej. O ile Maks Kaśnikowski debiutował w turnieju tej rangi i już sam awans z kwalifikacji trzeba uznać za duże osiągnięcie, tak Magdalena Fręch, a przede wszystkim Magda Linette nie zagrała na miarę swojego potencjału.
Bilans Polaków po trzech meczach wynosił rozczarowujące 0-3. Niemal pewne było jednak, że we wtorek duet naszych najlepszych tenisistów nieco te liczby podreperuje.
Polecamy: Novak Djoković narzeka na US Open. Mówi o "przyzwoitej porze"
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Iga i Hubert wynik “dowieźli”, ale trzeba mieć świadomość, że oboje mają w Nowym Jorku swoje problemy. We wtorkowym meczu Świątek po raz kolejny w ostatnich miesiącach pokazała, że falująca forma ma się dobrze. Korty twarde w Stanach Zjednoczonych nie są jej ulubionymi i w konfrontacji z Kamillą Rachimową świetnie to było widać. Po meczu Polka sama nie wiedziała, jak to się stało, że w pierwszym secie z 4:0 straciła część przewagi (po chwili było już tylko 4:3), a w drugim secie prowadziła 5:3, ale roztrwoniła przewagę i w dramatycznych okolicznościach wygrała po tie-breaku.
US Open: Świątek i Hurkacz? Wielki znak zapytania
W przypadku liderki rankingu WTA wciąż widać zmęczenie tylko nie do końca wiadomo, czy to kwestia fizyczna, mentalna czy obie odpowiedzi są prawidłowe. Pierwsze półrocze i mnóstwo rozegranych spotkań w końcu musiało dać jej się we znaki. I dało.
Znacznie mniej emocji dostarczył nam mecz Huberta Hurkacza z Timofiejewem Skatowem. Kazach twardo walczył z Polakiem, ale nasz tenisista w swoim stylu w trzech setach i dwóch… tie-breakach wygrał i awansował do drugiej rundy. Z jednej strony można się cieszyć, że 27-latek, który 4 lipca nabawił się paskudnie wyglądającej kontuzji, już od niemal trzech tygodni rywalizuje na korcie. Z drugiej strony “Hubi” niedawno sam przyznał, że o ile kontuzjowane wówczas kolano, które musiał poddać zabiegowi, go nie boli, o tyle wszystko dookoła daje mu się we znaki. W jego sytuacji kluczowe będzie przede wszystkim to, jak wytrzyma turniej zdrowotnie.
Pozostaje mieć nadzieję, że słaby początek Igi jest tylko rozgrzewką przed kolejnymi rundami, a Hurkacz będzie miał w Nowym Jorku więcej szczęścia niż w Londynie. Oboje stać tam na duży wynik.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło: Przegląd Sportowy Onet
Data utworzenia:
27 sierpnia 2024 22:48
Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet