Burza po słowach Radosława Piesiewicza. “Nie powinny być wypowiedziane głośno”

Przegląd Sportowy OnetTenisUS OpenBurza po słowach Radosława Piesiewicza. “Nie powinny być wypowiedziane głośno”
Jan Zieliński rozpoczyna US Open, podobnie jak Iga Świątek i Hubert Hurkacz

Jednego dnia wygrał Wimbledon, drugiego stracił szansę na igrzyska, trzeciego stał się jednym z bohaterów głośnej wypowiedzi prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosława Piesiewicza. Za Janem Zielińskim szalone lato. Zamyka je szczerą rozmową z Przeglądem Sportowym Onet. – Polska bywa uważana w tenisie za zaściankowy kraj, ale sukcesy Igi Świątek i Huberta Hurkacza to zmieniają. Szkoda, że czasami tych sukcesów nie doceniamy, zwłaszcza Huberta – mówi otwarcie tenisista, który w nocy – od zwycięstwa – zaczął udział w US Open. Turniej i dla niego w wielu wymiarach decydujący.

– Te słowa nie powinny być wypowiedziane głośno – mówi nam Zieliński o zachowaniu prezesa PKOl Radosława Piesiewicza. Choć utrata możliwości startu na igrzyskach w Paryżu była bolesna
Hurkacza zna od lat. W zdecydowanych słowach odnosi się do oczekiwań kibiców, że Hubert powinien być numerem 1, jak Iga Świątek. Mówi też o wielkiej rezerwie swojego przyjaciela
Zieliński to dwukrotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych w grze mieszanej w 2024 r. Opowiada nam, czy z miksta da się żyć i ile zarobił za wygraną w Wimbledonie, wygrywając w parze z Su-Wei Hsieh
W US Open znów wystąpi z tenisistką z Tajwanu, w nocy wygrali pierwsze spotkanie. Jan wystąpi też w grze podwójnej mężczyzn, z Hugo Nysem. W tym sezonie nie wiodło im się najlepiej. Niewykluczone, że Nowy Jork zaważy na przyszłości duetu
Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet

– Liczyliśmy na to, że Hubert poleci na igrzyska, odbije przysłowiową kartę i umożliwi grę Jankowi w mikście – przypomnijmy, tak w rozmowie z TVP Sport Radosław Piesiewicz skomentował decyzję Hurkacza o wycofaniu się z igrzysk, sugerując, że niesprawny do końca tenisista miał wyjść na kort w Paryżu i skreczować po odbiciu kilku piłek.

– Uważam, że słowa pana prezesa nie powinny zostać wypowiedziane głośno. Radosław Piesiewicz, jak każdy z nas, ma prawo do swojej opinii. Ale na tym stanowisku nie powinno się wygłaszać takich komentarzy publicznie – mówi Zieliński.

Dalszy ciąg materiału pod wideo
Jan Zieliński wiedział, że Hubert Hurkacz się wycofa, dzień przed oficjalnym oświadczeniem

Sebastian Parfjanowicz, Przegląd Sportowy Onet: Łatwo było przełknąć ten Paryż?

Jan Zieliński, deblista, zwycięzca Australian Open i Wimbledonu w mikście: Myślę, że nikomu, kto szykuje się przez tak długi czas na ważne, życiowe i sportowe wydarzenie, nie byłoby łatwo przełknąć tej sytuacji. Bardzo chciałem zagrać z Hubertem na igrzyskach. Marzyliśmy o tym i planowaliśmy to od dobrych dwóch lat.

Byłem przybity, choć jednocześnie najważniejsze dla mnie było zdrowie “Hubiego”. Wiedziałem już dzień przed oświadczeniem, że się wycofa. Wiedziałem jednocześnie, że żadne protesty i prośby do ITF [Międzynarodowej Federacji Tenisowej – przyp. red.] nic nie dadzą. Sprawdziliśmy wszelkie ścieżki. Można było myśleć o drodze prawnej, procesach, ale nie ma co już do tego wracać. System jest niedoskonały.

W jakim sensie?

W tenisie nie ma jednego regulaminu kwalifikacji olimpijskich, który funkcjonowałby od 16-20 lat, który wszyscy by znali i wiedzieli, czego się spodziewać. Musieliśmy dzwonić i mailować, wypytywać. Mam nadzieję, że przypadek Huberta skłoni ITF do zmian, wprowadzenia dzikiej karty na przykład. Bo tu wszyscy stracili. Powiedz mi, organizatorzy turnieju olimpijskiego woleliby obejrzeć Igę w akcji w jednym turnieju czy w dwóch?
Jan Zieliński, Hubert Hurkacz
Jan Zieliński, Hubert Hurkacz (Foto: Minas Panagiotakis / Getty Images)

Pytanie retoryczne.

No właśnie, tymczasem nie było żadnej możliwości, by po kontuzji Huberta wymienić jej partnera. Stracili więc Igę z drugiego turnieju.
Jan Zieliński: nie mam przekonania, że sukces Igi Świątek w pełni rozumiemy

Zostawmy igrzyska. Czy Hubert Hurkacz – zdrowy oczywiście – to tenisista wykorzystujący pełnię swoich możliwości? Mam wrażenie, że opinie w Polsce są podzielone.

To ja odpowiem tak: Hubert Hurkacz w Polsce bywa niedoceniany. Czasami jego sukcesy nie są traktowane z taką uwagą, na jaką zasługują. Myślę, że ludzie mogą nie rozumieć, ile przeszedł.

Ile?

Wchodziliśmy do tenisa jako rówieśnicy. Spałem u niego na podłodze podczas turniejów we Wrocławiu, pokonując go, zdobyłem pierwsze punkty singlowe.

Nie wiesz nawet, ilu chłopakom swoimi osiągnięciami pokazał, że można. Że można wyjść na taki poziom z Polski, która w tenisie bywa uważana za zaściankowy kraj. Przez brak finansów, obiektów, trenerów. Systemu.

Wydaje się, że nie ma szans. Nie osiągniemy tego, co osiągają Francuzi, Niemcy, Włosi, Amerykanie, Anglicy, Australijczycy. Ale Hubert walczy z nimi jak równy z równymi. Mnie to motywuje ogromnie. I wiem, że nie tylko mnie.
Iga Świątek
Iga Świątek (Foto: Quality Sport Images / Getty Images)

Zepsuły nas sukcesy Igi Świątek? Huberta nie doceniamy, bo nie jest “jedynką”?

Tak myślę, ale nie mam też przekonania, że sukces Igi w pełni rozumiemy. Ona w ostatnich latach była ewenementem na skalę światową. To, jak była mocna, jak przygotowana, ile turniejów wygrywała i w jakim stylu.

Patrząc ze środka tego świata, to wydaje się nadludzkie. Takiej osoby w kobiecym tenisie nie było od lat. Hubert nie ma numeru 1, ale jest szóstym-siódmym zawodnikiem na świecie, co też jest kosmosem.

Najlepszy w historii polskiego tenisa, po prostu. I tylko my wiemy, ile za tym wszystkim łez, potu, krwi, tak – krwi na korcie. Samotnych świąt, poranków, gdy nie ma siły wstać z łóżka. Po to, by potem wygrać z Federerem, Nadalem, Miedwiediewem.
Dlaczego Hubert Hurkacz przegrywa kluczowe piłki. “Jeśli czegoś brakuje, to wiary”

Pewnie też po to, by być kiedyś tym numerem 1. Gdzie widzisz jeszcze u Huberta rezerwy?

Uważam, że gdy Hubert ma dobry dzień, to może zagrać wszystko. Rewelacyjnie serwuje, jest najlepszy w Tourze. Świetny bekhend, bardzo dobry forhend, poruszanie, gra na siatce, czucie piłki, antycypacja, dobra defensywa. Schodzimy więc do tego ostatniego punktu, którym jest strefa mentalna.
Hubert Hurkacz
Hubert Hurkacz (Foto: Jamie Squire / Getty Images)

Spotkałem się z głosami, że jest za grzeczny, że brakuje mu tej złości, by wygrywać największe mecze i szlemy. Że jest Hubim, nie Hubertem.

Jeśli czegoś brakuje, to myślę, że wiary. Jakiegoś przełomu. Wyjścia z ciężkiego momentu w Wielkim Szlemie. Bo przecież on nie przegrywa gładko, tylko pojedynczymi piłkami. To kwestia przetrwania psychicznie najważniejszych momentów meczu. Wierzę, że to w końcu nastąpi.

A gdzie na swojej drodze jest Jan Zieliński? Wyrósł nam wielki specjalista od miksta [w 2024 r. razem z Su-Wei Hsieh wygrał dwa wielkoszlemowe turnieje w grze mieszanej – przyp. red.].

Taki specjalista, co to w zeszłym roku nie wygrał w mikście nawet meczu (śmiech). Sam jestem zaskoczony, jak to idzie.

Czy to jest pomysł na przyszłość?

Sam mikst nie, bo to są cztery turnieje w roku. Zresztą w grze mieszanej nie ma osobnego rankingu – stąd też problem z kwalifikacjami olimpijskimi – więc trzeba dobrze grać debla. I tu na pewno nie jestem do końca zadowolony z wyników. TOP 25 w światowym rankingu to nie jest szczyt moich ambicji. Byłem już w pierwszej dziesiątce, a nie uważam, bym był teraz gorszym tenisistą.
300 tys. zł za zwycięstwo w Wimbledonie. “Nagroda wygląda najlepiej na czeku”

W środowisku przebąkuje się, że to może być twój ostatni sezon w parze z Hugo Nysem. Coś się wyczerpało?

Na pewno gramy do końca sezonu i chcemy z tego wykrzesać jak najwięcej. Zabrakło nam trochę szczęścia w tym roku. W Australian Open, przy ważnych piłkach, pomyliliśmy się o kilka centymetrów. Gdyby nie to, być może znów gralibyśmy w półfinale.

Nie szukam jednak usprawiedliwień. To jest sezon na cztery z minusem i wiem, co jest do poprawy, czy to z mojej strony, czy ze strony Hugo. Ale patrzę na to ze spokojem. Mam przed sobą jeszcze 10-12 lat w zawodowym tourze. Widzę rezerwy, a nie granice możliwości.

Wrócę do miksta. Za zwycięstwo w Wimbledonie zarobiłeś równowartość 300 tys. zł. Ktoś powie: kupa pieniędzy. Ale koszty w świecie tenisa też są niemałe. Wychodzisz na zero?

Jakbym wygrywał Wimbledon i wychodził na zero, to coś by było nie tak z tym sportem. Jest na dobre wakacje, jest na spokojne życie, ale nie mogę się położyć do góry brzuchem. I to prawda, że kibice analizujący pule nagród w tenisie nie wiedzą często, ile to wszystko kosztuje. Trener, hotele, podróże, podatki. Nagrody najlepiej wyglądają na czeku, który się wręcza zwycięzcy.
Su-Wei Hsieh i Jan Zieliński
Su-Wei Hsieh i Jan Zieliński (Foto: Francois Nel / Getty Images)

W podcaście BreakPoint opowiadałeś, że ktoś, kto gra debla albo miksta, często nie ma nawet hotelu na następną noc, przyjeżdża z walizką na korty i dopiero jak wygra, to szuka dobrej oferty na kolejny nocleg.

Takie są kulisy. Mnie podczas Wimbledonu kilka razy “przygarnął” na przykład Piotrek Sierzputowski, za co mu bardzo dziękuję.
Tajemniczy tatuaż na ramieniu. Zdanie dobrze znane z religii buddyjskiej

Masz ciekawy tatuaż na przedramieniu: “Suffering arises from craving” (“Cierpienie wynika z pragnienia”). To twoje motto?

Nie tyle motto, ile cytat, który do mnie trafia. Przeczytałem to w książce historyka Juwala Noach Harariego, autora “Sapiens”. To zdanie dobrze znane jest wszystkim, którzy interesują się religią, szczególnie buddyzmem. Chodzi o naukę wypośrodkowania emocji, odrzucenie skrajności – zarówno tych bardzo pozytywnych, jak i negatywnych. Pomagają w tym medytacje.

Jesteś buddystą?

Nie, natomiast mój tata był praktykujący, opierał na tym swoje życie i zachowania. Byłem wychowywany w takiej ideologii. Zawsze do mnie trafiała.

To ciekawe, bo na korcie miewałeś opinie gorącej głowy.

Ci, którzy mnie znają i śledzą moją karierę, wiedzą, że w porównaniu do 4-5 lat wstecz zmiana w zachowaniu jest wręcz niebotyczna. Jestem w stanie panować nad emocjami. I choć dalej je w części uzewnętrzniam, to nie są sportowo destrukcyjne. A tak kiedyś bywało. Te emocje zaczynają być coraz bardziej pod kontrolą. Zaczynają mi pomagać, a nie przeszkadzać.
Oto kogo najbardziej brakuje Zielińskiemu. “Maciej Ryszczuk to jest absolutny mózg”

Czego ci jeszcze potrzeba, by wykonać ten kolejny krok i zadomowić się w czołówce deblistów na świecie?

Pierwsze, co mi przychodzi na myśl, to stała, profesjonalna opieka fizjoterapeutyczna. Regularna, monitorowana.
Jan Zieliński
Jan Zieliński (Foto: Marcin Cholewiński / PAP (zdjęcia) – PS.Onet.pl)

Potrzebujesz po prostu swojego Macieja Ryszczuka…

Dokładnie tak. Zacząłem zresztą współpracować z Maćkiem, który jest specjalistą klasy światowej. Absolutny mózg, nie ma co gadać. W zespole Igi jest nie tylko od fizjoterapii, ale też przygotowania motorycznego. Gdy jesteśmy wspólnie na turniejach, pomaga mi, prowadzi. Ale wiadomo, dla niego Iga jest priorytetem, a my często się mijamy.

Czytaj więcej: Zdjęcia Igi Światek obiegły świat. On za tym stoi. Pół świata chce skraść człowieka Igi Światek!

Przygotowanie fizyczne dziś w tenisie oddziela elitę od reszty?

Jest kluczowe. Komuś, kto nie uprawia sportu, choćby amatorsko, może się wydawać, że przychodzisz na trening, zrobisz go i idziesz do domu. Koniec. Ale wokół tego są setki zmiennych. Jak intensywne mają być zajęcia, co się na nich dzieje, jak reaguje ciało, na co możemy sobie pozwolić następnego dnia. Pomiary – rano, wieczorem. Poziom zmęczenia, wyniki krwi, mnóstwo badań.

Od tego zależy, czy następnego dnia założymy na sztangę 40, czy 60 kg. Czy się dobrze przygotujemy, czy wykorzystamy możliwości, a może przepalimy organizm. To jest naprawdę bardzo cienka linia.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Similar Posts

Leave a Reply