Słabszy mecz Igi Świątek w ćwierćfinale Wimbledonu. To nie tak miało być
Iga Świątek nie zagra w półfinale Wimbledonu. We wtorkowym ćwierćfinale Polka okazała się słabsza od Ukrainki Eliny Switoliny, przegrywając po trzysetowym boju 5:7, 7:6 (5), 2:6. Świątek w pierwszej partii prowadziła już 5:3 i 30:0, ale później jej gra strasznie falowała i to kosztowało ją porażkę. Polka może stracić pozycję liderki rankingu WTA, jeśli Białorusinka Aryna Sabalenka dotrze do finału.
Po niezwykle dramatycznym meczu ze Szwajcarką Belindą Bencić (6:7, 7:6, 6:3), Iga Świątek po raz pierwszy w karierze awansowała do ćwierćfinału Wimbledonu. W nim rywalką Polki była wracająca w wielkim stylu do tenisa po przerwie macierzyńskiej Ukrainka Elina Switolina (WTA 76), która w poprzedniej rundzie w rundzie stoczyła równie zacięty bój z Białorusinką Wiktorią Azarenką (WTA 20), wygrywając 2:6, 6:4, 7:6 (9).
Zobacz wideo Iga Świątek wie, co zrobić na trawie. “Średnio 10 centymetrów niżej”
Iga Świątek nie dała rady. Najsłabszy mecz w Wimbledonie i porażka w ćwierćfinale
Wtorkowe spotkanie rozpoczęło się naprawdę dobrze dla Igi Świątek. Polka już w pierwszym gemie zdołała przełamać swoją przeciwniczkę, a do tego dołożyła wygranego do zera gema serwisowego, dzięki czemu prowadziła 2:0. W tym momencie jednak zaczął ją zawodzić forhend, będący największą bronią Polki. Switolina głównie przebijała piłkę na drugą stronę, a Iga dość często się myliła – zdarzyły się jej nawet cztery błędy forhendowe z rzędu, przez co Ukrainka zdołała odrobić stratę przełamania i wyrównać na 2:2.
Polka odpowiedziała pięknym za nadobne i za chwilę prowadziła ponownie z przełamaniem 4:2, a następnie także 5:3. Mało tego, w kolejnym gemie Świątek miała 30:0 przy serwisie przeciwniczki i była o dwa punkty od wygrania pierwszego seta.
Ale wówczas liderka rankingu po prostu się rozsypała. Switolina zaczęła grać nieco agresywnie, Swiątek popełniała błąd za błędem, szczególnie z forhendu. Efekt? 11 punktów z rzędu dla Ukrainki i z 5:3 zrobiło się 5:6. Oprócz błędów z forhendu (10 niewymuszonych w 1. secie) Polkę zawodził serwis – w końcówce seta nie potrafiła zupełnie trafić pierwszym podaniem, a jej drugie podanie było tak słabe, że zdobyła po nim tylko 1 z 12 rozegranych punktów (8 proc.). Dzięki temu Switolina wygrała również czwartego gema z rzędu i całą pierwszą partię 7:5.
Po fatalnie zakończonym pierwszym secie przez Świątek, doszło do zamknięcia dachu nad kortem centralnym i przymusowej 15-minutowej przerwy. Po niej jednak Switolina wygrała piątego gema z rzędu i to do zera. To oznaczało, że Ukrainka miała serię 20 punktów wygranych z 22 rozegranych.
Iga jednak zdołała wrócić do gry. Pewnie wygrała własne podanie, a potem wydarzyło się to – Switolina prowadziła w gemie serwisowym 40:0 i miała piłkę nad siatką na skończenie gema. Trudno w to uwierzyć, ale trafiła w siatkę.
Polka tę pomyłkę wykorzystała, bo odwróciła losy gema i uzyskała efektowne przełamanie, by po chwili wygrać też swoje podanie i prowadzić 3:1. Niestety, Świątek nie poszła za ciosem, a świetną serię znów zaliczyła Switolina. Wygrała 12 z 15 rozegranych punktów i nagle znów prowadziła w drugim secie, tym razem 4:3.
Iga Świątek wyrównała i miała nawet dwa break pointy przy 4:4 i 40:15. Nie wykorzystała ich i przegrała gema, choć Switolina w ogóle nie potrafiła trafić pierwszym serwisem. Polka pudłowała zbyt proste piłki. Na szczęście, Swiątek się nie załamała i mimo niewykorzystanych szans doprowadziła do tie-breaka.
W nim lepiej zaczęła Switolina. Świątek znów się zdarzały proste błędy forhendowe, które dały przewagę Ukraince już na samym początku 4:1. Ale w kolejnej podbramkowej sytuacji Iga znów zareagowała fantastycznie. Zaczęła uderzać po narożnikach i liniach, a jeśli nie trafiała bezpośrednio w linię, to była ich bardzo blisko i zwyciężyła w tym tie-breaku 7:5, co oznaczało remis w setach 1:1 i trzecią partię.
W trzecim secie pierwszego gema wygrała pewnie Świątek, jednak później dwa zacięte gemy padły łupem jej rywalki, która uzyskała pierwsze w decydującej partii przełamanie. Ukrainka szła za ciosem. Wygrała kolejnego bardzo wyrównanego gema serwisowego i prowadziła już 3:1, a po chwili także ponownie przełamała Igę, czym otworzyła sobie drogę do zwycięstwa.
Switolina była w takim gazie, że w kolejnym gemie na 5:1 po przegranym punkcie zdobyła cztery z rzędu, a zakończyła go dwoma asami serwisowymi. I choć Iga Świątek zdołała jeszcze wygrać gema serwisowego, tak przy własnym podaniu jej rywalka dopięła swego i pewnie zwyciężyła w trzeciej partii 6:2 awansując do półfinału.
Iga Świątek ostatecznie przegrała z Eliną Switoliną 5:7, 7:6 (5), 2:6 i nie wystąpi w swoim pierwszym półfinale Wimbledonu w karierze. Ukrainka, która wygrała siódmy z rzędu swój mecz ze światową “1”, z kolei zagra w nim z Czeszką Marketą Vondrousovą (WTA 42), która pokonała w trzech setach Amerykankę Jessicę Pegulę (WTA 4) 6:4, 2:6, 6:4. Świątek z kolei może stracić pozycję liderki światowego rankingu, jeśli Białorusinka Aryna Sabalenka dojdzie do finału wielkoszlemowego turnieju w Londynie.