To przez to Iga Świątek przegrała. Jeden wyraźny powód. Aż trudno uwierzyć
Przegląd Sportowy OnetTenisUS OpenTo przez to Iga Świątek przegrała. Jeden wyraźny powód. Aż trudno uwierzyć
Jeden szczegół wyraźnie rzucał się w oczy podczas meczu Igi Świątek. Polka wielokrotnie złościła się, nie mogąc uwierzyć w to, jak łatwo dała się zdominować. I niestety w tym wszystkim trzeba podkreślić fakt, że doszło do tego przede wszystkim za sprawą błędów samej liderki rankingu. Rywalka o klasie Jessiki Peguli nie wybacza tak kosztownych pomyłek. Oto dlaczego Świątek odpadła z US Open.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Katastrofalną grę Igi Świątek w meczu z Jessicą Pegulą najlepiej obrazują liczby. W ćwierćfinale US Open Polka popełniła aż 41 błędów. Takie liczby zdarzają się jej bardzo rzadko, choć to nie pierwszy raz w tym turnieju, gdy zanotowała tyle pomyłek. Identyczną liczbą “popisała się” w meczu pierwszej rundy z Kamilą Rachimową. Tam również błąd gonił błąd, ale te spotkania różni coś innego.
Wówczas bowiem Świątek zanotowała aż 30 winnerów, czyli zagrań kończących akcję. Dziś było ich znacznie mniej, bo tylko 12. To właśnie bilans winnerów w stosunku do niewymuszonych błędów jest zazwyczaj najlepszym liczbowym dowodem na to, jaki mecz rozegrała dana tenisistka. Statystyki z meczu z Jessicą Pegulą wskazują na absolutny koszmar Polki. I choć liczby potrafią przekłamywać obraz, to tym razem niestety tak nie było.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
To dlatego Iga Świątek przegrała i odpadła z US Open
Porażająca liczba niewymuszonych błędów to główny powód, ale 23-latce nie pomagał też słaby poziom serwisu. Zwłaszcza w pierwszym secie stał on na beznadziejnym poziomie. Pierwszy serwis w otwierającej partii stał na poziomie 36 proc., co jest niewybaczalne w rywalizacji na takim poziomie z fenomenalnie dysponowaną rywalką.
Pegula boleśnie punktowała każdy gorszy serwis Świątek i za to należały jej się pochwały. Polka zupełnie nie była sobą. Dominatorka, jaką znamy z większości spotkań, dziś spisała się zdecydowanie poniżej oczekiwań.
W pierwszym secie Pegula grała świetnie, ale w drugim nieco obniżyła loty. I już wydawało się, że to jest moment, który Iga Świątek za moment wykorzysta. Że pójdzie za ciosem i po odrobieniu straty przełamania w końcu zada rywalce cios. W tym kluczowym momencie, gdy należało przejąć inicjatywę, Polka była jednak zaskakująco pasywna. Doskonała gra Peguli w defensywie pozwoliła jej na utrzymanie prowadzenia, a potem zapewnienie sobie pierwszego występu w wielkoszlemowym półfinale.
Zobacz także: Drugie dno porażki Igi Świątek. Zaboli jeszcze bardziej. Stracona szansa
I z jednej strony ćwierćfinał turnieju tej rangi to wciąż niezły wynik, ale od tenisistki tej rangi wymagamy czegoś więcej niż to. Tymczasem drugi sezon z rzędu Polka po wygraniu Rolanda Garrosa dociera do zaledwie jednego ćwierćfinału w trzech pozostałych imprezach wielkoszlemowych. To coś, nad czym sztab szkoleniowy powinien w przyszłym sezonie zdecydowanie popracować.
Taki wynik nie przystoi dominatorce
Nie możemy zarzucić Świątek, że nie potrafi przygotować się do najważniejszych startów w sezonie. Od trzech lat unosi tę presję na kortach w Paryżu, jednak nie potrafi przenieść tej dyspozycji na występy w Melbourne, Londynie czy Nowym Jorku. Jeden ćwierćfinał w trzech szlemach poza stolicą Francji to wynik, który zwyczajnie nie przystoi liderce rankingu. I to nawet pomimo faktu, że już dziś 23-latka jest jedną z najlepszych tenisistek w historii.
Powoli dobiega końca bardzo trudny sezon, w którym Polka nie miała wiele czasu na regenerację. Skutki presji z występem olimpijskim znikną na dobre dopiero na start kolejnego roku, który znów przyniesie wielkie oczekiwania względem Igi Świątek.
Do tego pozostało jednak sporo czasu, a w końcówce tego sezonu liderka musi skupić się na obronie pierwszego miejsca w rankingu. Niewykluczone, że będzie ona jeszcze bardziej emocjonująca niż przed rokiem.