Pokonała Igę Świątek, a teraz zagra o tytuł w US Open. “Niszczyła mnie”
Jessica Pegula wygrała dramatyczny półfinał US Open z Karoliną Muchovą 1:6, 6:4, 6:2 i po raz pierwszy w karierze zagra w wielkim finale turnieju Wielkiego Szlema. Amerykanka w niewiarygodny wręcz sposób odwróciła losy rywalizacji i jak sama stwierdziła tuż po zakończeniu spotkania trudno jej uwierzyć w to, co się stało. — Niszczyła mnie, a ja miałam ochotę się rozpłakać — przyznała, odnosząc się do postawy Czeszki. A na konferencji prasowej zdecydowała się na szczere wyznanie i wspomniała o… Idze Świątek.
— Karolina grała na początku niewiarygodnie. Sprawiła, że wyglądałam jak początkująca tenisistka. Niszczyła mnie, a ja miałam ochotę się rozpłakać. Nie wiem, jak udało mi się wygrać. Teraz czeka na mnie Aryna — powiedziała Pegula tuż po awansie. — Cieszę się, że mam dzień wolny i cieszę się, że znów zagramy wspólnie w finale tak, jak w Cincinnati. To pokazuje, jak dobry tenis obecnie gramy. Po to są finały, żeby pokazywać to, co się ma najlepsze. I to mam zamiar zrobić — dodała.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Na pomeczowej konferencji prasowej Amerykanka powróciła natomiast m.in. do ćwierćfinałowego spotkania z Igą Świątek. I zdradziła, że czuła zdenerwowanie nawet po zakończeniu rywalizacji z Polką. — To był dziwny wieczór — podkreśliła 30-latka, która o tytuł zagra z główną faworytką całych zawodów, Aryną Sabalenką. Białorusinka w półfinale wyeliminowała Emmę Navarro, wygrywając z Amerykanką w dwóch setach.
Co za słowa o Arynie Sabalence! Ale Jessica Pegula zna swoją wartość
— Na twardych kortach jest świetna, jedna z najlepszych na świecie, ale myślę, że mogę powiedzieć to samo o sobie. Wiem, że potrafię ją zdenerwować, ale muszę być agresywna, zmusić ją do biegania, mądrze serwować i wywierać na nią presję. Mam nadzieję, że mi się to uda i rozstrzygnę ten pojedynek na swoją korzyść — przyznała.
Zobacz także: "Nie chce albo nie jest w stanie". Mocne słowa o Świątek
— Ten finał to coś niesamowitego. Spełniłam swoje marzenie z dzieciństwa. Nawet nie możecie sobie wyobrazić ile pracy mnie to kosztowało. Jestem bardzo szczęśliwa, ale wciąż mam przed sobą cel, jakim jest zdobycie tytułu. Gdyby jednak ktoś na początku roku powiedział mi, że będę w finale US Open, to bym się roześmiała. Coś takiego nie przychodziło mi wtedy do głowy — dodała pogromczyni Świątek.
PAP/Marcin Cholewiński
PAP/Marcin Cholewiński (Foto: PAP (zdjęcia) – PS.Onet.pl)
— Nie wiem, już czy myślałam, że to kiedykolwiek nastąpi, ale na pewno w moim życiu były momenty, w których nie chciałam już grać w tenisa, po prostu nie wiedziałem, czy chcę dalej to robić. To były przygnębiające chwile, ale w końcu ostatecznie zawsze wracałam, zawsze potrafiłam to zrobić, jestem w tym dobra — podsumowała.
Zobacz również: Pogromczyni Igi Świątek w finale US Open. Po dwóch godzinach zaciętej batalii!
Finał US Open 2024 z udziałem Aryny Sabalenki i Jessiki Peguli odbędzie się w sobotę, 7 września. Początek spotkania ok. godz. 22.00. Relację na żywo będzie można śledzić w Przeglądzie Sportowym Onet.
Jessica Pegula, amerykańska tenisistka, zafundowała sobie i kibicom niezapomniane emocje, wygrywając dramatyczny półfinał US Open 2024 z Karoliną Muchovą. Mecz zakończył się wynikiem 1:6, 6:4, 6:2, a dla Peguli był to największy sukces w dotychczasowej karierze, ponieważ po raz pierwszy awansowała do finału turnieju Wielkiego Szlema. Mimo że początek spotkania nie zapowiadał takiego obrotu spraw, Pegula zdołała odwrócić losy rywalizacji i wywalczyć upragniony awans. Po meczu tenisistka była w szoku, nie wierząc, że udało jej się pokonać rywalkę, która na początku meczu wręcz ją dominowała.
Dramatyczny Półfinał
Jessica Pegula od początku spotkania zmagała się z ogromnymi problemami. Karolina Muchova, Czeszka, która z powodzeniem radziła sobie na kortach twardych, od pierwszych chwil dominowała na korcie, narzucając swoje warunki gry. Pegula, mimo iż grała przed własną publicznością, nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na precyzyjne uderzenia Muchovej. Pierwszy set zakończył się szybkim zwycięstwem Czeszki 6:1, co tylko potwierdzało, jak bardzo Pegula była zdezorientowana i przytłoczona sytuacją na korcie.
Jak sama Pegula przyznała po meczu, w pewnym momencie miała ochotę się rozpłakać. Nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje, a jej rywalka wyglądała, jakby bez większego wysiłku miała zakończyć to spotkanie na swoją korzyść. Jednak to, co nastąpiło później, było dowodem na niezwykłą siłę woli i ducha walki Amerykanki.
Niewiarygodny Powrót
Drugi set rozpoczął się już z nieco większym zaangażowaniem ze strony Peguli. Amerykanka zaczęła lepiej serwować i coraz częściej przejmowała inicjatywę na korcie. Mimo że Muchova nadal prezentowała wysoki poziom gry, Pegula zdołała wyrównać i ostatecznie wygrała drugiego seta 6:4. To był moment przełomowy w tym spotkaniu, kiedy to publiczność zaczęła wierzyć, że Jessica może dokonać niemożliwego.
W decydującym trzecim secie Pegula zdominowała rywalkę. Wykorzystując zmęczenie Muchovej, przejęła inicjatywę, dyktując tempo gry i zmuszając Czeszkę do biegania po całym korcie. Ostatecznie wygrała seta 6:2, a cały mecz zakończył się jej zwycięstwem. To był niesamowity powrót, który zostanie zapamiętany na długo przez kibiców tenisa.
Emocje po Meczu
Tuż po zakończeniu spotkania Pegula nie kryła wzruszenia. W rozmowie z dziennikarzami przyznała, że trudno jej uwierzyć w to, co się stało. „Niszczyła mnie, a ja miałam ochotę się rozpłakać. Nie wiem, jak udało mi się wygrać” — mówiła, odnosząc się do postawy Karoliny Muchovej.
Dla Peguli ten sukces jest czymś wyjątkowym. Po wielu latach ciężkiej pracy i licznych porażkach, w końcu udało jej się spełnić marzenie z dzieciństwa i awansować do finału Wielkiego Szlema. Jak sama przyznała, jeszcze na początku roku nie spodziewała się, że mogłaby znaleźć się w takim miejscu. „Gdyby ktoś na początku roku powiedział mi, że będę w finale US Open, to bym się roześmiała. Coś takiego nie przychodziło mi wtedy do głowy” — dodała.
Wspomnienie o Idze Świątek
Na konferencji prasowej po meczu, Pegula wróciła do swojego ćwierćfinałowego spotkania z Igą Świątek. Amerykanka przyznała, że nawet po zakończeniu tego meczu czuła zdenerwowanie. „To był dziwny wieczór” — podkreśliła 30-latka, która o tytuł zagra z główną faworytką całych zawodów, Aryną Sabalenką.
Pegula w ćwierćfinale zmierzyła się z Igą Świątek, liderką światowego rankingu, która w ostatnich latach zdominowała kobiecy tenis. Mecz ten był niezwykle zacięty, ale ostatecznie to Pegula wyszła z niego zwycięsko, co tylko dodało jej pewności siebie przed kolejnymi spotkaniami.
Przed Finałem z Aryną Sabalenką
W finale US Open 2024 Jessica Pegula zmierzy się z Aryną Sabalenką, jedną z najlepszych tenisistek na świecie. Sabalenka, która w półfinale pokonała Emmę Navarro, jest uważana za główną faworytkę do zdobycia tytułu. Jednak Pegula nie zamierza się poddawać bez walki.
„Na twardych kortach jest świetna, jedna z najlepszych na świecie, ale myślę, że mogę powiedzieć to samo o sobie. Wiem, że potrafię ją zdenerwować, ale muszę być agresywna, zmusić ją do biegania, mądrze serwować i wywierać na nią presję” — przyznała Pegula. Amerykanka jest świadoma wyzwań, jakie przed nią stoją, ale wierzy, że ma szansę na zwycięstwo. „Mam nadzieję, że mi się to uda i rozstrzygnę ten pojedynek na swoją korzyść” — dodała.
Pegula podkreśliła również, jak wiele pracy kosztowało ją dotarcie do tego etapu. „Ten finał to coś niesamowitego. Spełniłam swoje marzenie z dzieciństwa. Nawet nie możecie sobie wyobrazić, ile pracy mnie to kosztowało. Jestem bardzo szczęśliwa, ale wciąż mam przed sobą cel, jakim jest zdobycie tytułu” — powiedziała. Amerykanka jest zdeterminowana, by zakończyć turniej na najwyższym stopniu podium, choć sama przyznaje, że gdyby ktoś powiedział jej na początku roku, że znajdzie się w finale US Open, zareagowałaby śmiechem.
Perspektywy Przed Finałem
Finał US Open 2024 zapowiada się niezwykle emocjonująco. Jessica Pegula stanie naprzeciwko Aryny Sabalenki, która jest znana ze swojej potężnej gry i agresywnego stylu. Obie tenisistki zagrały już wcześniej w finale turnieju w Cincinnati, gdzie również rywalizowały ze sobą, co Pegula wspomniała w rozmowie po półfinale.
„Cieszę się, że mam dzień wolny i cieszę się, że znów zagramy wspólnie w finale, tak jak w Cincinnati. To pokazuje, jak dobry tenis obecnie gramy. Po to są finały, żeby pokazywać to, co się ma najlepsze. I to mam zamiar zrobić” — mówiła Amerykanka. Pegula wierzy, że ma wszystkie narzędzia potrzebne do tego, by pokonać Sabalenkę i zdobyć swój pierwszy tytuł Wielkiego Szlema.
Jessica Pegula jest żywym przykładem na to, jak ważne w sporcie są determinacja, wiara w siebie i umiejętność przetrwania najtrudniejszych momentów. Jej droga do finału US Open 2024 była pełna wyzwań, ale dzięki swojej ciężkiej pracy i nieustępliwości, zdołała osiągnąć coś, o czym marzyła od dzieciństwa. Przed nią jeszcze jedno wielkie wyzwanie – finał z Aryną Sabalenką, który z pewnością będzie widowiskiem na najwyższym poziomie. Niezależnie od wyniku, Pegula już teraz może być dumna z tego, co osiągnęła, a jej historia będzie inspiracją dla wielu młodych sportowców na całym świecie.