www.sport.pl
Pegula nagle zaczęła mówić o rywalce. “Wstyd. To było żenujące”
Filip Modrzejewski
3 minutes
Ostatnie tygodnie są wyjątkowo udane dla Jessiki Peguli. Szósta rakieta świata po triumfie w Torono dotarła do finału w Cincinnati i powtórzyła ten sukces w US Open. W półfinale pokonała Karolinę Muchovą, choć przegrywała już 1:6, 0:2. – Przy niej wyglądałam jak początkująca. Prawie się popłakałam, bo to było żenujące – przyznała Amerykanka na konferencji prasowej.
Tegoroczny US Open jest wyjątkowy dla Jessiki Peguli, albowiem po raz pierwszy w karierze przekroczyła barierę ćwierćfinału w Wielkim Szlemie. Dokonała tego za siódmą próbą, w dodatku pokonując numer jeden na świecie – Igę Świątek. O miejsce w finale pojedynkowała się z Karoliną Muchovą. Czeszka jak walec kroczyła przez cały turniej i podobnie było w pierwszych fragmentach starcia z Amerykanką.
Zobacz wideo Piotr Zieliński nie miał żadnych wątpliwości! “Fajnie się gra z chłopakami”
Jessica Pegula nie wytrzymała awansie do finału. “Wstyd. To było żenujące”
To ona wygrała pierwszego seta gładko – 6:1 – a w drugiej partii prowadziła 2:0 i miała break pointy, aby powiększyć swoją przewagę. To się jednak nie udało i w tym momencie spotkanie się odwróciło. To Jessica Pegula stała się stroną dominującą. Doprowadziła do finałowego seta, a w nim nie pozostawiła złudzeń. Wygrała cały mecz 1:6, 6:4, 6:2.
30-letnia Amerykanka na konferencji prasowej po meczu skomentowała swój słaby początek. – Zagrała niewiarygodnie. Przy niej wyglądałam jak początkujący. Prawie się popłakałam, bo to było żenujące. Całkowicie mnie zniszczyła – przyznała Pegula, komplementując rywalkę. – W tamtym momencie miałam szczęście, ale takie chwile zmieniają losy meczów – mówiła o wspomnianej sytuacji na początku drugiego seta. – Ponieważ udało mi się znaleźć sposób na zwycięstwo. Adrenalina skoczyła i moje nogi ruszyły. Zajęło mi to trochę czasu, ale od końca drugiego seta grałam już tak, jak chciałam – podsumowała.
Na komplementy w kierunku rywalki pozwoliła sobie także Karolina Muchova. – Nagle była wszędzie, zaczęła grać znacznie lepiej – przyznała Czeszka, która w tym spotkaniu wygrała tyle samo punktów, co rywalka, lecz nie pozwoliło to jej awansować do drugiego finału wielkoszlemowego w karierze. W sobotę z Aryną Sabalenką zmierzy się Jessica Pegula.