Iga Świątek w tym roku w turniejach rangi Wielkiego Szlema nie błyszczała tak, jakby chciała tego sama Polka, ale także kibice. Tak naprawdę swoje oczekiwania nasza gwiazda spełniła tylko w jednym miejscu, a więc na kortach imienia Rolanda Garrosa. Jak się okazuje, były aż trzy rywalki, które na tym poletku tenisowym spisały się lepiej przez cały rok. Przed Polką znalazła się Aryna Sabalenka, ale także Jasmine Paolini i Coco Gauff
Iga Świątek od 2022 roku, a dokładnie od kwietnia, jest bezwzględnie najlepszą tenisistką świata. Nasza gwiazda właśnie wtedy pierwszy raz wskoczyła na miejsce, o którym marzy większość tenisistek na świecie, a więc fotel liderki rankingu WTA. Na tej pozycji nasza gwiazda zastąpiła Ash Barty, która później na swojej pożegnalnej konferencji prasowej zachwycała się tym, że to akurat raszynianka będzie jej następczynią, bo uważała, że nie ma do tego lepszej postaci.
Wówczas Aryna Sabalenka znajdowała się na piątym miejscu w tym rankingu, ale już wtedy jasne było, że to najprawdopodobniej na rywalizację Świątek z Sabalenką będziemy w następnych kilkunastu latach zerkać z największą ciekawością i podekscytowaniem. Z lepszej pozycji startowała rzecz jasna Polka i po dwóch latach nic się w tej kwestii nie zmieniło. Raszynianka wciąż bowiem jest numerem jeden żeńskiego tenisa, ale Białorusinka czai się tuż za jej plecami.
Świątek daleko w tyle. Musi gonić SabalenkęPolka pozostaje wielką ekspertką od gry na kortach ziemnych i to było widać w okresie kwiecień – czerwiec w tym sezonie, ale tak naprawdę był to jedyny naprawdę regularny i dobry czas Świątek. W tych najważniejszych turniejach rangi Wielkiego Szlema nasza gwiazda wygrała 15 spotkań, z czego aż siedem miało miejsce w Paryżu. Pozostałe osiem trzeba rozłożyć na Australian Open, Wimbledon i US Open. Najdalej Świątek zaszła w Nowym Jorku, bo tam odpadła w ćwierćfinale.
Zdecydowanie lepiej na tym polu w sezonie 2024 wypada właśnie Aryna Sabalenka, która wygrała aż 18 spotkań w turniejach rangi Wielkiego Szlema… a nie brała udziału w Wimbledonie! Poza Białorusinką w tej wyliczance przed Polką znajdują się jeszcze dwie inne tenisistki. Lepiej w Wielkich Szlemach wypadła Jasmine Paolini, która również wygrała 18 spotkań, ale żadnej z tych imprez Włoszka z polskimi korzeniami nie potrafiła ostatecznie wygrać.
Lepiej od Świątek wypadła jeszcze Coco Gauff. Amerykanka, która nie obroniła tytułu w US Open, odpadając już w czwartej rundzie rywalizacji, w całym sezonie w turniejach rangi Wielkiego Szlema wygrała 16 spotkań. Raszynianka nie znajduje się więc nawet na sezonowym podium, a z pewnością jej oczekiwania i chęci są takie, aby być na samym szczycie. Do tego potrzebna będzie jednak zdecydowanie lepsza forma na kortach twardych, bo Sabalenka nie wydaje się
Iga Świątek od 2022 roku, a dokładnie od kwietnia, jest bezwzględnie najlepszą tenisistką świata. Nasza gwiazda właśnie wtedy pierwszy raz wskoczyła na miejsce, o którym marzy większość tenisistek na świecie, a więc fotel liderki rankingu WTA. Na tej pozycji nasza gwiazda zastąpiła Ash Barty, która później na swojej pożegnalnej konferencji prasowej zachwycała się tym, że to akurat raszynianka będzie jej następczynią, bo uważała, że nie ma do tego lepszej postaci.
Wówczas Aryna Sabalenka znajdowała się na piątym miejscu w tym rankingu, ale już wtedy jasne było, że to najprawdopodobniej na rywalizację Świątek z Sabalenką będziemy w następnych kilkunastu latach zerkać z największą ciekawością i podekscytowaniem. Z lepszej pozycji startowała rzecz jasna Polka i po dwóch latach nic się w tej kwestii nie zmieniło. Raszynianka wciąż bowiem jest numerem jeden żeńskiego tenisa, ale Białorusinka czai się tuż za jej plecami.
Świątek daleko w tyle. Musi gonić SabalenkęPolka pozostaje wielką ekspertką od gry na kortach ziemnych i to było widać w okresie kwiecień – czerwiec w tym sezonie, ale tak naprawdę był to jedyny naprawdę regularny i dobry czas Świątek. W tych najważniejszych turniejach rangi Wielkiego Szlema nasza gwiazda wygrała 15 spotkań, z czego aż siedem miało miejsce w Paryżu. Pozostałe osiem trzeba rozłożyć na Australian Open, Wimbledon i US Open. Najdalej Świątek zaszła w Nowym Jorku, bo tam odpadła w ćwierćfinale.
Zdecydowanie lepiej na tym polu w sezonie 2024 wypada właśnie Aryna Sabalenka, która wygrała aż 18 spotkań w turniejach rangi Wielkiego Szlema… a nie brała udziału w Wimbledonie! Poza Białorusinką w tej wyliczance przed Polką znajdują się jeszcze dwie inne tenisistki. Lepiej w Wielkich Szlemach wypadła Jasmine Paolini, która również wygrała 18 spotkań, ale żadnej z tych imprez Włoszka z polskimi korzeniami nie potrafiła ostatecznie wygrać.
Lepiej od Świątek wypadła jeszcze Coco Gauff. Amerykanka, która nie obroniła tytułu w US Open, odpadając już w czwartej rundzie rywalizacji, w całym sezonie w turniejach rangi Wielkiego Szlema wygrała 16 spotkań. Raszynianka nie znajduje się więc nawet na sezonowym podium, a z pewnością jej oczekiwania i chęci są takie, aby być na samym szczycie. Do tego potrzebna będzie jednak zdecydowanie lepsza forma na kortach twardych, bo Sabalenka nie wydaje się
Iga Świątek od 2022 roku, a dokładnie od kwietnia, jest bezwzględnie najlepszą tenisistką świata. Nasza gwiazda właśnie wtedy pierwszy raz wskoczyła na miejsce, o którym marzy większość tenisistek na świecie, a więc fotel liderki rankingu WTA. Na tej pozycji nasza gwiazda zastąpiła Ash Barty, która później na swojej pożegnalnej konferencji prasowej zachwycała się tym, że to akurat raszynianka będzie jej następczynią, bo uważała, że nie ma do tego lepszej postaci.
Wówczas Aryna Sabalenka znajdowała się na piątym miejscu w tym rankingu, ale już wtedy jasne było, że to najprawdopodobniej na rywalizację Świątek z Sabalenką będziemy w następnych kilkunastu latach zerkać z największą ciekawością i podekscytowaniem. Z lepszej pozycji startowała rzecz jasna Polka i po dwóch latach nic się w tej kwestii nie zmieniło. Raszynianka wciąż bowiem jest numerem jeden żeńskiego tenisa, ale Białorusinka czai się tuż za jej plecami.
Świątek daleko w tyle. Musi gonić SabalenkęPolka pozostaje wielką ekspertką od gry na kortach ziemnych i to było widać w okresie kwiecień – czerwiec w tym sezonie, ale tak naprawdę był to jedyny naprawdę regularny i dobry czas Świątek. W tych najważniejszych turniejach rangi Wielkiego Szlema nasza gwiazda wygrała 15 spotkań, z czego aż siedem miało miejsce w Paryżu. Pozostałe osiem trzeba rozłożyć na Australian Open, Wimbledon i US Open. Najdalej Świątek zaszła w Nowym Jorku, bo tam odpadła w ćwierćfinale.
Zdecydowanie lepiej na tym polu w sezonie 2024 wypada właśnie Aryna Sabalenka, która wygrała aż 18 spotkań w turniejach rangi Wielkiego Szlema… a nie brała udziału w Wimbledonie! Poza Białorusinką w tej wyliczance przed Polką znajdują się jeszcze dwie inne tenisistki. Lepiej w Wielkich Szlemach wypadła Jasmine Paolini, która również wygrała 18 spotkań, ale żadnej z tych imprez Włoszka z polskimi korzeniami nie potrafiła ostatecznie wygrać.
Lepiej od Świątek wypadła jeszcze Coco Gauff. Amerykanka, która nie obroniła tytułu w US Open, odpadając już w czwartej rundzie rywalizacji, w całym sezonie w turniejach rangi Wielkiego Szlema wygrała 16 spotkań. Raszynianka nie znajduje się więc nawet na sezonowym podium, a z pewnością jej oczekiwania i chęci są takie, aby być na samym szczycie. Do tego potrzebna będzie jednak zdecydowanie lepsza forma na kortach twardych, bo Sabalenka nie wydaje się