Majchrzak nie dał rady. Polska w trudnej sytuacji w walce o finały Pucharu Davisa
Reprezentacja Polski we wrześniu w Zielonej Górze gościć miała Koreańczyków z Południa w ramach rywalizacji o awans do finałów Pucharu Davisa w 2025 roku. Biało-Czerwoni nie podeszli do tych starć w swoich najmocniejszych składach. Mariusz Fyrstenberg nie mógł bowiem skorzystać z Huberta Hurkacza, który do gry wróci za kilkanaście dni.
Wobec tego kapitan kadry wielkiego wyboru wśród singlistów nie miał i postawił na Maksa Kaśnikowskiego, który niedawno zadebiutował z niezłym skutkiem w turnieju rangi Wielkiego Szlema, a także Kamila Majchrzaka, który eliminacji do US Open niestety nie przebrnął. Ta dwójka wspierana była duetem deblistów w zestawieniu Jan Zieliński – Karol Drzewiecki.
Majchrzak poszedł śladem Kaśnikowskiego. Polska 0:2 Korea
Niestety po meczu Maksa Kaśnikowskiego sytuacja Majchrzaka była trudna. Młodszy z tenisistów przegrał bowiem 6:7, 2:6 swój mecz, co sprawiło, że Biało-Czerwoni już na samym starcie musieli zacząć odrabiać błyskawicznie straty, a drugi mecz był kluczowy.
Niestety nie zaczął się on dobrze dla naszego zawodnika, bo już w pierwszym gemie serwisowym Majchrzak dał się rywalowi przełamać. Potem miał swoje szanse na odrobienie tej straty, ale niestety wiele z nich uciekło, wykorzystał dopiero tę ostatnią przy stanie 5:4 dla rywala i wróciliśmy do równowagi sił. Niestety nie na długo. Majchrzak bowiem stracił kolejne podanie i przegrał pierwszą partię 5:7, a sytuacja Polski była już wybitnie trudna.
Drugi set od początku był dość wyrównany, ale niestety sytuacja zmieniła się przy stanie 2:2. Wówczas bowiem Koreańczyk odebrał Majchrzakowi serwis i bardzo przybliżył się do końcowej wygranej. Gdy znów wydawało się, że to już koniec szans, Majchrzak zrobił to, co w pierwszym secie, a więc wrócił na 5:5. Tym razem jednak Polak nie dał sobie od razu odebrać podania i mieliśmy 6:5 dla Majchrzaka. Gem serwisowy Koreańczyka był bardzo nierówny, ale ostatecznie udało mu się go wygrać i dobrnęliśmy do tie-breaka.
Ten rozpoczął się niestety lepiej dla Koreańczyka, który już w pierwszym punkcie zdobył małe przełamanie na swoją korzyść, a potem wygrał oba serwisy i prowadził 3:0. Później rywal jeszcze prowadzenie powiększył i niestety marzenia o wygraniu tego meczu skończyły się właśnie na tym tie-breaku. Majchrzak przegrał 5:7, 6:7, a Polska po piątkowych zmaganiach musi odrabiać straty z wyniku 0:2. W następnej serii gier zaplanowane są trzy mecze, w tym jeden deblowy, aby marzyć o finałach, wszystkie trzeba będzie wygrać.
Iga Świątek zakończyła niedawno swój występ na wielkoszlemowym US Open, docierając do ćwierćfinału, co bez wątpienia jest imponującym osiągnięciem. Jednakże, ambicje liderki światowego rankingu WTA były zdecydowanie większe. Jako tenisistka, która regularnie walczy o najwyższe laury, jej celem było nie tylko dojście do tej fazy turnieju, ale walka o tytuł. Choć jej wynik w Nowym Jorku jest godny podziwu, Iga Świątek z pewnością miała nadzieję na coś więcej.
Po zakończeniu swojego udziału w US Open, Świątek mogła na chwilę odetchnąć i zregenerować siły, zanim przystąpi do kolejnych wyzwań w sezonie. Następnym przystankiem miało być współzawodnictwo w turnieju rangi WTA 500 w Seulu, gdzie planowała zadebiutować. Nigdy wcześniej nie miała okazji zagrać w tej imprezie, co sprawiało, że tegoroczny start na seulskich kortach miał być dla niej interesującym doświadczeniem. Jednak, ku zaskoczeniu kibiców i obserwatorów, w piątek 13 września nadeszły nieoczekiwane wieści o wycofaniu się Polki z turnieju.
Turniej w Seulu, choć nie był dotąd na liście priorytetowych wydarzeń w kalendarzu czołowych tenisistek, zyskał w tym sezonie na prestiżu. Po raz pierwszy w historii impreza ta miała przyznawać 500 punktów do rankingu, co naturalnie przyciągnęło większą liczbę topowych zawodniczek. Mimo to, Iga Świątek zdecydowała się zrezygnować z udziału w zawodach ze względu na problemy zdrowotne. Polska zawodniczka przyznała, że po US Open jej kondycja fizyczna nie wróciła jeszcze do pełnej normy, co zmusiło ją do podjęcia trudnej decyzji o wycofaniu się z koreańskiej rywalizacji.
„Po US Open moja kondycja fizyczna nie wróciła jeszcze do normy. Niestety, nie mogę zagrać w Seulu” – zacytowały media słowa Świątek, opublikowane przez organizatorów turnieju. Mimo to, raszynianka obiecała, że w przyszłym sezonie postara się o kolejne podejście do udziału w zmaganiach w Korei Południowej. Kibice w tym kraju, którzy z niecierpliwością oczekiwali jej występu, musieli zadowolić się tym, że obiecano im możliwość zobaczenia Polki na seulskich kortach w kolejnych latach.
Decyzja Świątek o wycofaniu się z turnieju może mieć jednak szersze konsekwencje. W kontekście rywalizacji o fotel liderki światowego rankingu WTA, jej absencja w Seulu może przybliżyć Arynę Sabalenkę do przejęcia prowadzenia w klasyfikacji. Białorusinka, choć również nie zdecydowała się na udział w koreańskiej imprezie, nieustannie zbliża się do Świątek w rankingu, a każdy turniej, w którym Polka nie weźmie udziału, daje Sabalence większe szanse na dogonienie liderki.
Warto jednak zauważyć, że obecnie Świątek ma jeszcze pewną przewagę nad Sabalenką i nie dojdzie do zmiany liderki rankingu bezpośrednio po turnieju w Seulu. Niemniej jednak, decyzja o pominięciu tego turnieju może okazać się kluczowa, jeśli Sabalenka będzie w stanie dobrze zaprezentować się w kolejnych imprezach. Przypomnijmy, że w nadchodzącym tenisowym kalendarzu przewidziane są dwie ważne imprezy rangi WTA 1000 w Azji – w Pekinie i Wuhanie. Turniej w Pekinie rozpoczyna się już 25 września, natomiast zawody w Wuhanie ruszają 7 października.
Zarówno Świątek, jak i Sabalenka są już absolutnie pewne udziału w prestiżowych WTA Finals, które odbędą się pod koniec sezonu. Obie tenisistki będą miały szansę walczyć o dużą liczbę punktów rankingowych, a także o tytuł Mistrzyni WTA, co może zdecydować o końcowej klasyfikacji na koniec roku. W związku z tym, decyzje podejmowane teraz przez obie zawodniczki, w tym ewentualne wycofywanie się z turniejów, mogą odegrać kluczową rolę w ostatecznym układzie sił w światowej czołówce.
Z perspektywy kibiców Świątek, wycofanie się z turnieju w Seulu jest zrozumiałe, choć na pewno rozczarowujące. Po intensywnych miesiącach rywalizacji, w tym trudach związanych z turniejem wielkoszlemowym, organizm tenisistki może potrzebować czasu na regenerację. Każdy sportowiec na tym poziomie musi dbać o swoje zdrowie, aby móc w pełni konkurować na najwyższym poziomie. Przed Świątek stoi jeszcze wiele ważnych wyzwań w tym sezonie, w tym wspomniane turnieje w Azji oraz WTA Finals, gdzie będzie walczyła o podtrzymanie swojej pozycji liderki i kolejne tytuły.
Dla wielu ekspertów ten moment przerwy może okazać się kluczowy. Świątek od początku sezonu była jedną z najbardziej zapracowanych tenisistek, rywalizując na wielu frontach i zdobywając liczne sukcesy. Choć wycofanie się z Seulu oznacza mniejszą liczbę punktów do zdobycia w krótkim terminie, może to przynieść korzyści w dłuższej perspektywie, jeśli Świątek będzie w stanie w pełni zregenerować siły przed kolejnymi wyzwaniami.
Z perspektywy globalnej, decyzja Świątek o wycofaniu się z Seulu otwiera również drogę innym zawodniczkom do walki o tytuł i cenne punkty rankingowe. W turnieju, który zyskał na prestiżu, wiele tenisistek będzie miało szansę na zdobycie cennych punktów, które mogą mieć kluczowe znaczenie w walce o miejsca w czołówce rankingu WTA. Brak obecności Świątek w tym turnieju z pewnością podniesie zainteresowanie innymi zawodniczkami, które będą miały okazję na pokazanie swoich umiejętności na tle mniej konkurencyjnej stawki.
Decyzja Igi Świątek o wycofaniu się z turnieju WTA 500 w Seulu była podyktowana problemami zdrowotnymi i potrzebą regeneracji po intensywnym sezonie. Choć na pierwszy rzut oka może wydawać się to krokiem wstecz w walce o utrzymanie pozycji liderki światowego rankingu, długoterminowo może przynieść korzyści, umożliwiając Polce lepsze przygotowanie się do kluczowych turniejów na koniec sezonu.