Dramatyczny finał wyprawy Polaków. “Człowiek bez raków jest bezbronny”

8 lipca 1986 roku Jerzy Kukuczka i Tadeusz Piotrowski stanęli na szczycie K2. Himalaiści odnieśli wielki sukces, wytyczając przy tym nową drogę — “Polish Line”. Wyprawa zakończyła się jednak wielką tragedią i śmiercią Piotrowskiego, co w poruszającej rozmowie z Polskim Radiem opisał później Kukuczka

Kukuczka i Piotrowski po zdobyciu drugiego najwyższego szczytu świata, biwakowali podczas zejścia najpierw na ok. 8300 m n.p.m., a kolejną noc spędzili na wysokości 7900 m n.p.m.

Nie mieli odpowiedniego sprzętu biwakowego, brakowało im żywności, przez dwa dni nic nie pili. Gdy byli na wysokości ok. 7700 m n.p.m., z nogi Piotrowskiego zaczął spadać rak. Najpierw jeden, a później drugi. Piotrowski w trudnym terenie był bezbronny. Próbował utrzymać się na czekanie, ale nie dał rady. Dramatyczny finał opisał po powrocie z Azji sam Jerzy Kukuczka

Jerzy Kukuczka opisał koszmarny finał wyprawy na K2
— Na szczycie stanęliśmy o godzinie 18.25, dosyć późno. Do zmroku pozostała godzina. Musieliśmy w zejściu zabiwakować na wysokości około 8300 metrów i był to biwak dosyć trudny, bez sprzętu biwakowego, bez namiotów, śpiworów — opowiadał po powrocie z K2 w Polskim Radiu Jerzy Kukuczka. — 400 m niżej mieliśmy jeszcze drugi biwak, jeszcze trudniejszy, byliśmy już bardzo zmęczeni i odwodnieni, bo dwa dni nic nie piliśmy — dodawał Kukuczka.

8 lipca 1986 roku Jerzy Kukuczka i Tadeusz Piotrowski stanęli na szczycie K2. Himalaiści odnieśli wielki sukces, wytyczając przy tym nową drogę — “Polish Line”. Wyprawa zakończyła się jednak wielką tragedią i śmiercią Piotrowskiego, co w poruszającej rozmowie z Polskim Radiem opisał później KukuczkaKukuczka i Piotrowski po zdobyciu drugiego najwyższego szczytu świata, biwakowali podczas zejścia najpierw na ok. 8300 m n.p.m., a kolejną noc spędzili na wysokości 7900 m n.p.m.

Nie mieli odpowiedniego sprzętu biwakowego, brakowało im żywności, przez dwa dni nic nie pili. Gdy byli na wysokości ok. 7700 m n.p.m., z nogi Piotrowskiego zaczął spadać rak. Najpierw jeden, a później drugi. Piotrowski w trudnym terenie był bezbronny. Próbował utrzymać się na czekanie, ale nie dał rady. Dramatyczny finał opisał po powrocie z Azji sam Jerzy KukuczkaJerzy Kukuczka opisał koszmarny finał wyprawy na K2
— Na szczycie stanęliśmy o godzinie 18.25, dosyć późno. Do zmroku pozostała godzina. Musieliśmy w zejściu zabiwakować na wysokości około 8300 metrów i był to biwak dosyć trudny, bez sprzętu biwakowego, bez namiotów, śpiworów — opowiadał po powrocie z K2 w Polskim Radiu Jerzy Kukuczka. — 400 m niżej mieliśmy jeszcze drugi biwak, jeszcze trudniejszy, byliśmy już bardzo zmęczeni i odwodnieni, bo dwa dni nic nie piliśmy — dodawał Kukuczka.Tadeusz schodzi za mną. W połowie stoku zatrzymuję się i patrzę w górę. Idzie dokładnie po moich śladach. Unoszę głowę jeszcze raz i akurat widzę… z nogi Tadeusza spada rak! Coś krzyczę, ale tego, co się stało w następnej sekundzie, przewidzieć nie mogłem. W dół leci drugi rak! Tadeusz trzyma się już tylko czekana. Krzyczę: Uważaj! — opowiadał Kukuczka.

— Tadek leci w dół. Jesteśmy dokładnie w jednej linii. Krzyczy tylko: Jureeeeek! — wyjawiał Kukuczka.

— Nie może zrobić nic. Na takim stromym lodzie człowiek bez raków jest bezbronny. W pierwszym przebłysku świadomości chcę go łapać, nie dotarło nawet jeszcze do mnie, że przecież ja też stoję tylko dzięki rakom wbitym w maleńki lodowy stopień i zdążyłem jedynie w ostatniej chwili oba czekany wbić jak najmocniej w lód. Czuję potężne uderzenie, Tadeusz dosłownie zjeżdża po mnie i leci dalej — dodawał.Zanim oprzytomniałem i upewniłem się, że ciągle jeszcze stoję, upłynęły sekundy. Gdy odwracam się za siebie, dostrzegam tylko toczące się po stromiźnie grudki śniegu i wyrytą w płytkim śniegu rynnę, prowadzącą prosto w dół. Po jakichś stu metrach, w miejscu, w którym zbocze urywa się ścianą, ginie także bezpowrotnie ostatni ślad Tadeusza — opisywał Jerzy Kukuczka, który zginął trzy lata później — 24 października 1989 podczas wejścia na Lhotse.
8 lipca 1986 roku Jerzy Kukuczka i Tadeusz Piotrowski stanęli na szczycie K2. Himalaiści odnieśli wielki sukces, wytyczając przy tym nową drogę — “Polish Line”. Wyprawa zakończyła się jednak wielką tragedią i śmiercią Piotrowskiego, co w poruszającej rozmowie z Polskim Radiem opisał później Kukuczka

Kukuczka i Piotrowski po zdobyciu drugiego najwyższego szczytu świata, biwakowali podczas zejścia najpierw na ok. 8300 m n.p.m., a kolejną noc spędzili na wysokości 7900 m n.p.m.

Nie mieli odpowiedniego sprzętu biwakowego, brakowało im żywności, przez dwa dni nic nie pili. Gdy byli na wysokości ok. 7700 m n.p.m., z nogi Piotrowskiego zaczął spadać rak. Najpierw jeden, a później drugi. Piotrowski w trudnym terenie był bezbronny. Próbował utrzymać się na czekanie, ale nie dał rady. Dramatyczny finał opisał po powrocie z Azji sam Jerzy Kukuczka

Jerzy Kukuczka opisał koszmarny finał wyprawy na K2
— Na szczycie stanęliśmy o godzinie 18.25, dosyć późno. Do zmroku pozostała godzina. Musieliśmy w zejściu zabiwakować na wysokości około 8300 metrów i był to biwak dosyć trudny, bez sprzętu biwakowego, bez namiotów, śpiworów — opowiadał po powrocie z K2 w Polskim Radiu Jerzy Kukuczka. — 400 m niżej mieliśmy jeszcze drugi biwak, jeszcze trudniejszy, byliśmy już bardzo zmęczeni i odwodnieni, bo dwa dni nic nie piliśmy — dodawał Kukuczka.

8 lipca 1986 roku Jerzy Kukuczka i Tadeusz Piotrowski stanęli na szczycie K2. Himalaiści odnieśli wielki sukces, wytyczając przy tym nową drogę — “Polish Line”. Wyprawa zakończyła się jednak wielką tragedią i śmiercią Piotrowskiego, co w poruszającej rozmowie z Polskim Radiem opisał później KukuczkaKukuczka i Piotrowski po zdobyciu drugiego najwyższego szczytu świata, biwakowali podczas zejścia najpierw na ok. 8300 m n.p.m., a kolejną noc spędzili na wysokości 7900 m n.p.m.

Nie mieli odpowiedniego sprzętu biwakowego, brakowało im żywności, przez dwa dni nic nie pili. Gdy byli na wysokości ok. 7700 m n.p.m., z nogi Piotrowskiego zaczął spadać rak. Najpierw jeden, a później drugi. Piotrowski w trudnym terenie był bezbronny. Próbował utrzymać się na czekanie, ale nie dał rady. Dramatyczny finał opisał po powrocie z Azji sam Jerzy KukuczkaJerzy Kukuczka opisał koszmarny finał wyprawy na K2
— Na szczycie stanęliśmy o godzinie 18.25, dosyć późno. Do zmroku pozostała godzina. Musieliśmy w zejściu zabiwakować na wysokości około 8300 metrów i był to biwak dosyć trudny, bez sprzętu biwakowego, bez namiotów, śpiworów — opowiadał po powrocie z K2 w Polskim Radiu Jerzy Kukuczka. — 400 m niżej mieliśmy jeszcze drugi biwak, jeszcze trudniejszy, byliśmy już bardzo zmęczeni i odwodnieni, bo dwa dni nic nie piliśmy — dodawał Kukuczka.Tadeusz schodzi za mną. W połowie stoku zatrzymuję się i patrzę w górę. Idzie dokładnie po moich śladach. Unoszę głowę jeszcze raz i akurat widzę… z nogi Tadeusza spada rak! Coś krzyczę, ale tego, co się stało w następnej sekundzie, przewidzieć nie mogłem. W dół leci drugi rak! Tadeusz trzyma się już tylko czekana. Krzyczę: Uważaj! — opowiadał Kukuczka.

— Tadek leci w dół. Jesteśmy dokładnie w jednej linii. Krzyczy tylko: Jureeeeek! — wyjawiał Kukuczka.

— Nie może zrobić nic. Na takim stromym lodzie człowiek bez raków jest bezbronny. W pierwszym przebłysku świadomości chcę go łapać, nie dotarło nawet jeszcze do mnie, że przecież ja też stoję tylko dzięki rakom wbitym w maleńki lodowy stopień i zdążyłem jedynie w ostatniej chwili oba czekany wbić jak najmocniej w lód. Czuję potężne uderzenie, Tadeusz dosłownie zjeżdża po mnie i leci dalej — dodawał.Zanim oprzytomniałem i upewniłem się, że ciągle jeszcze stoję, upłynęły sekundy. Gdy odwracam się za siebie, dostrzegam tylko toczące się po stromiźnie grudki śniegu i wyrytą w płytkim śniegu rynnę, prowadzącą prosto w dół. Po jakichś stu metrach, w miejscu, w którym zbocze urywa się ścianą, ginie także bezpowrotnie ostatni ślad Tadeusza — opisywał Jerzy Kukuczka, który zginął trzy lata później — 24 października 1989 podczas wejścia na Lhotse.

Similar Posts

Leave a Reply