Niezwykła historia Wielkiej Krokwi. Jak hrabia Zamoyski zasłużył się dla polskich skoków

Niezwykła historia Wielkiej Krokwi. Jak hrabia Zamoyski zasłużył się dla polskich skokówOjciec Wisławy Szymborskiej miał podpisać się pod dokumentem, który otworzył drogę do budowy Wielkiej Krokwi. W tle powstania tej skoczni przewijają się niesamowite nazwiska – także Stryjeńskich, Lubańskich, a przede wszystkim postać hrabiego Zamoyskiego. Przypominamy historię obiektu, który w niesamowity sposób przyczyniła się do rozwoju polskiego narciarstwa.Każdy kraj mający w narciarstwie coś do powiedzenia, buduje wielkie skocznie, i wie dobrze dlaczego to robi. I dla nas nastała chwila, w której zdobyć się musimy na podobny wysiłek. Chwila to ostateczna. Jeśli jej nie wyzyskamy, zdystansowanie nas przez gorzej stojące pod względem narciarskim kraje, jest przesądzonem” – czytamy w “Przeglądzie Sportowym” z 11 września 1924 r.
Hrabia Władysław Zamoyski w 1889 roku za niecałe pół miliona złotych reńskich kupił wielki kawałek ziemi w obecnych Tatrach Polskich. “Bez niego być może nie było ani miasta, ani szlaków górskich na Morskie Oko, a może nawet nie byłoby Morskiego Oka”
Więcej ciekawych historii przeczytasz w serwisie premium “Przeglądu Sportowego”Jak sto lat temu wyglądał sport w naszym kraju? W lekkoatletycznych mistrzostwach polski biegało się 11.7 lub 12.2 sekundy na 100 metrów. I były to czasy uzyskiwane w rywalizacji mężczyzn, a “Przegląd Sportowy” kolejność podawał często, określając stratę nie czasowo, ale mierząc dystans. “1. Weiss (AZS) 11,7, 2. Smaragd (Częstochowa) o 3 metry” – podawaliśmy wyniki jednego z przedbiegów mężczyzn w mistrzostwach kraju.

Oczywiście teraz wybraliśmy te rezultaty nieprzypadkowo, bo dotyczą późniejszego zasłużonego dziennikarza naszej gazety Zygmunta Weissa, który we wrześniu 1924 roku był jeszcze czynnym lekkoatletą. Ba! Należał do ścisłej polskiej czołówki. O czym świadczy wymienienie jego nazwiska w tekście o lekkoatletycznych mistrzostwach Polski. Dowiadujemy się z niego także, że rekord naszego kraju w rzucie młotem to było wtedy 30,87 metra.

Podobne, dłuższe zaledwie o kilka metrów odległości uzyskiwali… najlepsi skoczkowie narciarscy. Właściwie mogliby lądować dalej, bo potrafili. Jednak brakowało im odpowiedniej skoczni. Najważniejszym wtedy obiektem była skocznia na Jaworzynce, która z różnych przyczyn była obiektem już wówczas małym, a w obecnych warunkach to nawet malutkim. I właśnie tekst traktujący niejako o narodzinach Wielkiej Krokwi był najważniejszym w numerze “Przeglądu Sportowego” z 11 września 1924 roku. A dla nas wiąże się z kilkoma pobocznymi, ale także wielkimi historiami.

Zarzucić możnaby było, że błędnie wybrano pierwotny teren i nie przewidziano na czas potrzeb przyszłości. Zarzut ten nie jest jednak słuszny. W tych warunkach bowiem w jakich budowano pierwszą naszą skocznię, nie sposób było uczynić czegoś więcej. Charakterystyczna bowiem rzeźba terenu pogórza tatrzańskiego, obdarowała sport narciarski niezwykle skąpo możliwością wyboru odpowiedniego terenu, a wybór padł na Jaworzynkę, ponieważ tam z wielkiemi zresztą trudnościami można było zacząć budowę z jakiemi-takiemi szansami.Niezwykła historia Wielkiej Krokwi. Jak hrabia Zamoyski zasłużył się dla polskich skokówOjciec Wisławy Szymborskiej miał podpisać się pod dokumentem, który otworzył drogę do budowy Wielkiej Krokwi. W tle powstania tej skoczni przewijają się niesamowite nazwiska – także Stryjeńskich, Lubańskich, a przede wszystkim postać hrabiego Zamoyskiego. Przypominamy historię obiektu, który w niesamowity sposób przyczyniła się do rozwoju polskiego narciarstwa.Każdy kraj mający w narciarstwie coś do powiedzenia, buduje wielkie skocznie, i wie dobrze dlaczego to robi. I dla nas nastała chwila, w której zdobyć się musimy na podobny wysiłek. Chwila to ostateczna. Jeśli jej nie wyzyskamy, zdystansowanie nas przez gorzej stojące pod względem narciarskim kraje, jest przesądzonem” – czytamy w “Przeglądzie Sportowym” z 11 września 1924 r.
Hrabia Władysław Zamoyski w 1889 roku za niecałe pół miliona złotych reńskich kupił wielki kawałek ziemi w obecnych Tatrach Polskich. “Bez niego być może nie było ani miasta, ani szlaków górskich na Morskie Oko, a może nawet nie byłoby Morskiego Oka”
Więcej ciekawych historii przeczytasz w serwisie premium “Przeglądu Sportowego”Jak sto lat temu wyglądał sport w naszym kraju? W lekkoatletycznych mistrzostwach polski biegało się 11.7 lub 12.2 sekundy na 100 metrów. I były to czasy uzyskiwane w rywalizacji mężczyzn, a “Przegląd Sportowy” kolejność podawał często, określając stratę nie czasowo, ale mierząc dystans. “1. Weiss (AZS) 11,7, 2. Smaragd (Częstochowa) o 3 metry” – podawaliśmy wyniki jednego z przedbiegów mężczyzn w mistrzostwach kraju.

Oczywiście teraz wybraliśmy te rezultaty nieprzypadkowo, bo dotyczą późniejszego zasłużonego dziennikarza naszej gazety Zygmunta Weissa, który we wrześniu 1924 roku był jeszcze czynnym lekkoatletą. Ba! Należał do ścisłej polskiej czołówki. O czym świadczy wymienienie jego nazwiska w tekście o lekkoatletycznych mistrzostwach Polski. Dowiadujemy się z niego także, że rekord naszego kraju w rzucie młotem to było wtedy 30,87 metra.

Podobne, dłuższe zaledwie o kilka metrów odległości uzyskiwali… najlepsi skoczkowie narciarscy. Właściwie mogliby lądować dalej, bo potrafili. Jednak brakowało im odpowiedniej skoczni. Najważniejszym wtedy obiektem była skocznia na Jaworzynce, która z różnych przyczyn była obiektem już wówczas małym, a w obecnych warunkach to nawet malutkim. I właśnie tekst traktujący niejako o narodzinach Wielkiej Krokwi był najważniejszym w numerze “Przeglądu Sportowego” z 11 września 1924 roku. A dla nas wiąże się z kilkoma pobocznymi, ale także wielkimi historiami.

Zarzucić możnaby było, że błędnie wybrano pierwotny teren i nie przewidziano na czas potrzeb przyszłości. Zarzut ten nie jest jednak słuszny. W tych warunkach bowiem w jakich budowano pierwszą naszą skocznię, nie sposób było uczynić czegoś więcej. Charakterystyczna bowiem rzeźba terenu pogórza tatrzańskiego, obdarowała sport narciarski niezwykle skąpo możliwością wyboru odpowiedniego terenu, a wybór padł na Jaworzynkę, ponieważ tam z wielkiemi zresztą trudnościami można było zacząć budowę z jakiemi-takiemi szansami.Niezwykła historia Wielkiej Krokwi. Jak hrabia Zamoyski zasłużył się dla polskich skokówOjciec Wisławy Szymborskiej miał podpisać się pod dokumentem, który otworzył drogę do budowy Wielkiej Krokwi. W tle powstania tej skoczni przewijają się niesamowite nazwiska – także Stryjeńskich, Lubańskich, a przede wszystkim postać hrabiego Zamoyskiego. Przypominamy historię obiektu, który w niesamowity sposób przyczyniła się do rozwoju polskiego narciarstwa.Każdy kraj mający w narciarstwie coś do powiedzenia, buduje wielkie skocznie, i wie dobrze dlaczego to robi. I dla nas nastała chwila, w której zdobyć się musimy na podobny wysiłek. Chwila to ostateczna. Jeśli jej nie wyzyskamy, zdystansowanie nas przez gorzej stojące pod względem narciarskim kraje, jest przesądzonem” – czytamy w “Przeglądzie Sportowym” z 11 września 1924 r.
Hrabia Władysław Zamoyski w 1889 roku za niecałe pół miliona złotych reńskich kupił wielki kawałek ziemi w obecnych Tatrach Polskich. “Bez niego być może nie było ani miasta, ani szlaków górskich na Morskie Oko, a może nawet nie byłoby Morskiego Oka”
Więcej ciekawych historii przeczytasz w serwisie premium “Przeglądu Sportowego”Jak sto lat temu wyglądał sport w naszym kraju? W lekkoatletycznych mistrzostwach polski biegało się 11.7 lub 12.2 sekundy na 100 metrów. I były to czasy uzyskiwane w rywalizacji mężczyzn, a “Przegląd Sportowy” kolejność podawał często, określając stratę nie czasowo, ale mierząc dystans. “1. Weiss (AZS) 11,7, 2. Smaragd (Częstochowa) o 3 metry” – podawaliśmy wyniki jednego z przedbiegów mężczyzn w mistrzostwach kraju.

Oczywiście teraz wybraliśmy te rezultaty nieprzypadkowo, bo dotyczą późniejszego zasłużonego dziennikarza naszej gazety Zygmunta Weissa, który we wrześniu 1924 roku był jeszcze czynnym lekkoatletą. Ba! Należał do ścisłej polskiej czołówki. O czym świadczy wymienienie jego nazwiska w tekście o lekkoatletycznych mistrzostwach Polski. Dowiadujemy się z niego także, że rekord naszego kraju w rzucie młotem to było wtedy 30,87 metra.

Podobne, dłuższe zaledwie o kilka metrów odległości uzyskiwali… najlepsi skoczkowie narciarscy. Właściwie mogliby lądować dalej, bo potrafili. Jednak brakowało im odpowiedniej skoczni. Najważniejszym wtedy obiektem była skocznia na Jaworzynce, która z różnych przyczyn była obiektem już wówczas małym, a w obecnych warunkach to nawet malutkim. I właśnie tekst traktujący niejako o narodzinach Wielkiej Krokwi był najważniejszym w numerze “Przeglądu Sportowego” z 11 września 1924 roku. A dla nas wiąże się z kilkoma pobocznymi, ale także wielkimi historiami.

Zarzucić możnaby było, że błędnie wybrano pierwotny teren i nie przewidziano na czas potrzeb przyszłości. Zarzut ten nie jest jednak słuszny. W tych warunkach bowiem w jakich budowano pierwszą naszą skocznię, nie sposób było uczynić czegoś więcej. Charakterystyczna bowiem rzeźba terenu pogórza tatrzańskiego, obdarowała sport narciarski niezwykle skąpo możliwością wyboru odpowiedniego terenu, a wybór padł na Jaworzynkę, ponieważ tam z wielkiemi zresztą trudnościami można było zacząć budowę z jakiemi-takiemi szansami.

Similar Posts

Leave a Reply