Właśnie ruszył “proces stulecia”. Pierwsi już opuszczają giganta
Po 15 latach z Manchesterem City pożegnał się Brandon Ashton, czyli kit man zespołu Pepa Guardioli. Wieloletni pracownik złożył rezygnację w dniu, kiedy nad niebieską częścią Manchesteru zebrały się ciemne chmury. Właśnie ruszył “proces stulecia”, który może nieść za sobą ogromne konsekwencje dla giganta. Postawione przed laty 115 zarzutów wreszcie zostanie sprawdzone.
“Po 15 latach spędzonych w Manchesterze City zdecydowałem się porzucić swoją rolę w klubie i poszukać innych ścieżek kariery” – napisał w mediach społecznościowych Brandon Ashton, czyli wieloletni kit man zespołu z Manchesteru. Człowiek odpowiedzialny za sprawy techniczne od lat uchodził w City za “dobrego ducha” zespołu i widział z bliska ogromne sukcesy. Odchodzi w dniu, który może zapisać się w historii klubu, ale raczej nie chodzi o nic pozytywnego.
115 zarzutów i wreszcie coś z nimi zrobią. Ruszył “proces stulecia” w Manchesterze City
Manchester City już wiele miesięcy temu usłyszał 115 zarzutów od angielskiej federacji, a większość z nich dotyczyła spraw finansowych. Mistrzom Anglii zarzucono m.in. dostarczanie niepełnych raportów budżetowych, rzekome płacenie zawodnikom i trenerom innych kont, by oszukiwać finansowe fair play, czy braku współpracy z Premier League w toczonym w tej sprawie śledztwie.
Czy jednak gigantowi coś w tej sprawie grozi? Zdaje się, że tak, bo angielskie media okrzyknęły sprawę “procesem stulecia” i są niemal pewne, że tym razem nie obejdzie się bez konsekwencji. Pierwsze zarzuty pojawiły się w lutym 2023 roku, a 16 września 2024 sprawa trafiła do odpowiednich organów. Proces ma potrwać 10 tygodni, a pierwsze konsekwencje mogą pojawić się już na początu 2025 roku.
Według angielskich mediów tym razem City może zostać ukarane odjęciem nawet kilkunastu punktów w Premier League. Władze ligi w zeszłym sezonie karały m.in. Everton odjęciem 10 “oczek” za sprawy finansowe, co pozostaje najsurowszą karą w historii ligi. Ta dla Manchesteru może być znacznie bardziej dotkliwa.
- Kiedy byłem tam i pojawiły się te wiadomości, dyrektor sportowy Txiki Begiristain oraz CEO Ferran Soriano przyszli i powiedzieli wszystkim piłkarzom i pracownikom, że możemy być spokojni, ponieważ Manchester City nie złamał żadnej zasady – mówił były zawodnik Aymeric Laporte w rozmowie z “Daily Mail”. W klubie są więc przekonani, że żadna kara ich nie spotka.
Już raz takiej uniknęli, kiedy to w 2020 roku UEFA wykluczyła Manchester City z rozgrywek Ligi Mistrzów na dwa lata. Angielski gigant odwołał się wówczas do Międzynarodowego Trybunału ds. Sportu (CAS), a ten zarządził tylko karę 10 mln euro. Taka kwota dla giganta zasilanego pieniędzmi szejków? Tak, to nie żart. Teraz odwołania złożyć nie będzie można, a więc sprawa jest znacznie poważniejsza i City musi mieć się na baczności.