“Pękły” 4 godziny, rekord padł w potwornym upale. Mistrzyni US Open miała dość
Gdy Magda Linette kończyła we wtorek swoje blisko dwugodzinne starcie z Łesią Curenko w turnieju WTA w Hua Hin, jej rywalce z kortu pomagał zejść trener, nie miała sił. Upał, ogromna wilgotność – to wszystko daje się we znaki zawodniczkom. W środę Laura Siegemund i Xiyu Wang stoczyły jednak ponad dwa razy dłuższy mecz, miały już serdecznie wszystkiego dość. Gdy Chinka popełniła podwójny błąd, kończący tie-breaka w trzecim secie, zegar pokazywał 4 godziny i 9 minut. To najdłuższy mecz w tym roku i jeden z najdłuższych w historii.
Śmiało można powiedzieć, że warunki do gry w Hua Hin, turystycznym kurorcie nad Zatoką Tajlandzką, są dalekie od optymalnych. Prze cały czas jest ponad 30 stopni Celsjusza, jedynie w nocy temperatura spada do 25-27. A do tego dochodzi ogromna wilgotność – gdy Linette grała z Curenko, wynosiła 99 procent. Prognozy pogody dla Hua Hin przewidują opady praktycznie każdego dnia w tym tygodniu. Siegemund i Wang zdołały swoje spotkanie dokończyć, ale następny mecz Xinyu Gao i Arianne Hartono został przerwany już w czwartym gemie.
Może gdyby pierwsze spotkanie było “normalne”, one też zdążyłyby zakończyć swój bój o ćwierćfinał.
Niemka zmarnowała wielką szansę, znalazła się w tarapatach. Poprosiła o… przerwę medyczną. I dobrze na tym wyszłaTyle że mecz Siegemund z Wang okazał się niezwykłym, absolutnie rekordowym w tym roku w całym głównym cyklu WTA. Zaczęły tuż po godz. 11 miejscowego czasu, gdy temperatura była najwyższa, skończyły – przed godz. 15.30. Już pierwsza partia trwała 86 minut, Siegemund odrobiła stratę przełamania, miała kilka piłek setowych, ale wykorzystała dopiero piątą – w tie-breaku. Później Wang wyrównała, choć na swoje 6:4 pracowała przez 64 minuty. Jak na 10-gemową partię – to sporo.
A później przyszło decydujące rozdanie, też niezwykłe, bo Siegemund, miała sporą zaliczkę. Prowadziła 3:0 z dwoma przełamaniami, później 5:3. A mówimy przecież o tenisistce doświadczonej, która potrafi nie tylko grać dobrze w singlu, ale jest ekspertką od debla. To – jakby nie było – mistrzyni US Open w grze podwójnej sprzed czterech lat, ale też aktualna triumfatorka WTA Finals w deblu. A jak pamiętamy, 10 miesięcy temu w Cancun warunki też były ekstremalne.
Xiyu Wang wytrzymała jednak ten ciężki czas, wyrównała na 5:5, Siegemund poprosiła o przerwę medyczną, choć… nic jej raczej nie dolegało. Koniec końców to Niemka awansowała do ćwierćfinału, ale po ostatniej piłce nie miała sił, by się cieszyć. Zacisnęła tylko pięść, poszła w kierunku siatki podziękować za spotkanie.
Rekord wszech czasów należy zaś do Vicki Nelson-Dunbar i Jean Hepner – za sześć dni minie 40 lat od ich meczu w Richmond. Meczu, który trwał… dwa sety, ale zakończył się po 6 godzinach i 31 minutach. Nelson-Dunbar wygrała wtedy 6:4 i 7:6 (11), ale panie potrafiły w tym tie-breaku jedną wymianę prowadzić przez 29 minut. Odbiły wtedy piłkę 643 razy.
Gdy Magda Linette kończyła we wtorek swoje blisko dwugodzinne starcie z Łesią Curenko w turnieju WTA w Hua Hin, jej rywalce z kortu pomagał zejść trener, nie miała sił. Upał, ogromna wilgotność – to wszystko daje się we znaki zawodniczkom. W środę Laura Siegemund i Xiyu Wang stoczyły jednak ponad dwa razy dłuższy mecz, miały już serdecznie wszystkiego dość. Gdy Chinka popełniła podwójny błąd, kończący tie-breaka w trzecim secie, zegar pokazywał 4 godziny i 9 minut. To najdłuższy mecz w tym roku i jeden z najdłuższych w historii.
Śmiało można powiedzieć, że warunki do gry w Hua Hin, turystycznym kurorcie nad Zatoką Tajlandzką, są dalekie od optymalnych. Prze cały czas jest ponad 30 stopni Celsjusza, jedynie w nocy temperatura spada do 25-27. A do tego dochodzi ogromna wilgotność – gdy Linette grała z Curenko, wynosiła 99 procent. Prognozy pogody dla Hua Hin przewidują opady praktycznie każdego dnia w tym tygodniu. Siegemund i Wang zdołały swoje spotkanie dokończyć, ale następny mecz Xinyu Gao i Arianne Hartono został przerwany już w czwartym gemie.
Może gdyby pierwsze spotkanie było “normalne”, one też zdążyłyby zakończyć swój bój o ćwierćfinał.
Niemka zmarnowała wielką szansę, znalazła się w tarapatach. Poprosiła o… przerwę medyczną. I dobrze na tym wyszłaTyle że mecz Siegemund z Wang okazał się niezwykłym, absolutnie rekordowym w tym roku w całym głównym cyklu WTA. Zaczęły tuż po godz. 11 miejscowego czasu, gdy temperatura była najwyższa, skończyły – przed godz. 15.30. Już pierwsza partia trwała 86 minut, Siegemund odrobiła stratę przełamania, miała kilka piłek setowych, ale wykorzystała dopiero piątą – w tie-breaku. Później Wang wyrównała, choć na swoje 6:4 pracowała przez 64 minuty. Jak na 10-gemową partię – to sporo.
A później przyszło decydujące rozdanie, też niezwykłe, bo Siegemund, miała sporą zaliczkę. Prowadziła 3:0 z dwoma przełamaniami, później 5:3. A mówimy przecież o tenisistce doświadczonej, która potrafi nie tylko grać dobrze w singlu, ale jest ekspertką od debla. To – jakby nie było – mistrzyni US Open w grze podwójnej sprzed czterech lat, ale też aktualna triumfatorka WTA Finals w deblu. A jak pamiętamy, 10 miesięcy temu w Cancun warunki też były ekstremalne.
Xiyu Wang wytrzymała jednak ten ciężki czas, wyrównała na 5:5, Siegemund poprosiła o przerwę medyczną, choć… nic jej raczej nie dolegało. Koniec końców to Niemka awansowała do ćwierćfinału, ale po ostatniej piłce nie miała sił, by się cieszyć. Zacisnęła tylko pięść, poszła w kierunku siatki podziękować za spotkanie.
Rekord wszech czasów należy zaś do Vicki Nelson-Dunbar i Jean Hepner – za sześć dni minie 40 lat od ich meczu w Richmond. Meczu, który trwał… dwa sety, ale zakończył się po 6 godzinach i 31 minutach. Nelson-Dunbar wygrała wtedy 6:4 i 7:6 (11), ale panie potrafiły w tym tie-breaku jedną wymianę prowadzić przez 29 minut. Odbiły wtedy piłkę 643 razy.