Magdalena Fręch to wyrwała! Powtórzyła wielki sukces. Czeka ją nagroda
Magdalena Fręch udanie rozpoczęła rywalizację w prestiżowym turnieju WTA 1000 w Pekinie. Polka pokonała pierwszą przeszkodę, zwyciężając w trzech setach 6:4, 5:7, 6:4, po blisko trzygodzinnym pojedynku, z Alycią Parks i o 1/8 finału powalczy z rozstawioną Rosjanką. 26-latka, choć do tej pory wygrała w Chinach tylko jedno spotkanie, już teraz zagwarantowała sobie nagrodę w wysokości ponad 220 tys. zł. A to przecież dopiero początek!
Fręch przyjechała do stolicy Państwa Środka uskrzydlona największym sukcesem w karierze, który osiągnęła w Guadalajarze. Polka po raz pierwszy triumfowała w zawodach rangi 500. Punkty zdobyte w Meksyku pozwoliły jej na duży awans w rankingu (obecnie 31. miejsce) i zwiększyły szansę na rozstawienie w przyszłorocznym Australian Open.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Takiego przywileju nasza zawodniczka mogła doświadczyć już w Pekinie, gdzie rozpoczęła rywalizację od drugiej rundy starciem z Amerykanką Alycią Parks.
Magdalena Fręch musiała gonić wynik. Ale seta wygrała
Początek spotkania przyniósł niespodziewane kłopoty łodzianki. Parks przełamała ją już przy pierwszej możliwej okazji i szybko wyszła na prowadzenie 3:0. Później znów dwukrotnie była tego bliska, ale Fręch zdołała się wybronić (2:4) i niedługo później to ona postawiła swoją przeciwniczkę pod ścianą.
Zobacz także: Wstrząsające wyznanie rywalki Świątek. Podjęła radykalną decyzję. Ma już dość
W siódmym gemie Amerykanka aż trzykrotnie wychodziła z opresji, ale już czwartego breakpointa nasza reprezentantka zamieniła w punkt. Później z zaskakującą wręcz łatwością to powtórzyła, dzięki czemu ostatecznie mogła cieszyć się wygraną 6:4 po partii trwającej blisko godzinę.
Początek drugiego seta wyglądał bardzo podobnie. Nie oglądaliśmy zbyt długich wymian, a Fręch znów musiała odrabiać straty (1:3). Tym razem jednak zrobiła to szybciej i przełamała już na 3:2. Amerykanka odpowiedziała jednak tym samym i ponownie zyskała przewagę.
Zażarty bój i… Amerykanka wyrównuje stan meczu
W siódmym gemie byliśmy świadkami znakomitej akcji w wykonaniu Fręch. Podczas jednej z wymian wydawało się, że Polka nie zdąży już dobiec do piłki. Tymczasem odbiła ją i zrobiła to w taki sposób, że rywalka zdołała uderzyć jedynie w siatkę. Ten ważny punkt dał Polsce drugie przełamanie. Z trybun dało się usłyszeć, że łodzianka zrobiła duże wrażenie na kibicach.
Alycia Parks
Alycia Parks (Foto: Flaviu Buboi / NurPhoto / NurPhoto via AFP / AFP)
Później tempo gry nieco spadło, a obie zawodniczki wygrały swoje podania. Sytuacja zmieniła się w dziesiątym gemie. Parks, której momentami puszczały nerwy, miała aż dwa breakpointy będące jednocześnie piłkami setowymi. Polka zdołała się wybronić, ale tenisistka z USA nie zamierzała odpuszczać. Gładko wygrała swojego gema serwisowego, a następnie znów postawiła Fręch pod ścianą, a trzecia próba w końcu przyniosła jej zwycięstwo w secie.
To nie podcięło jednak skrzydeł naszej tenisistce, która już w pierwszym gemie uzyskała przełamanie. Chwilę później Amerykanka mogła odrobić stratę, ale łodzianka obroniła dwa breakpointy i wyszła na prowadzenie 2:0.
Wystarczyło jedno przełamanie! Magdalena Fręch gra dalej
Jak się później okazało, był to kluczowy moment całego seta. Żadna z zawodniczek nie była już bowiem w stanie przeciwstawić się serwisowi rywalki, choć Fręch zmarnowała dwa meczbole i była o włos utraty podania przy prowadzeniu 5:4. Tym samym 26-latka zdołała dowieźć wywalczoną na początku partii przewagę do samego końca i zagwarantować sobie awans o trzeciej rundy po blisko trzygodzinnej batalii.
Zobacz również: Sinner skomentował wygrany mecz w Pekinie
W niej zmierzy się z Dianą Sznajder, która w Pekinie jest rozstawiona z nr 12. Jeśli Polka przegra, to z Państwa Środka wyjedzie z nagrodą równą blisko 53 tys. euro, a więc ok. 226 tys. zł. Już teraz jest pewna także zdobyciu wielu punktów do rankingu WTA i wyprzedzenia Elise Mertens, a co za tym idzie wskoczenia do czołowej “30” zestawienia.