Andriejewa ponownie za silna dla Igi Świątek, Polka kończy na półfinale w Indian Wells
Jest w tym pewna prawidłowość: rok po wygranym finale Iga Świątek przegrywa półfinał w Indian Wells. To już cztery sezony, a jednak trudno było uwierzyć, że w trzecim secie gra Polki aż tak falowała po genialnym drugim. Rywalce trzeba oddać: jest potężna, wytrwała i z uśmiechem na ustach wchodzi do drugiego finału WTA 1000 z rzędu. Na wynik 7:6(1), 1:6, 6:3 zapracowała!
Iga Świątek zapewniała, że wyciągnęła odpowiednie wnioski z niedawnej porażki z Mirrą Andriejewą, ale jeszcze przed rozpoczęciem półfinału było pewne, że nastoletnia Rosjanka zawiesi poprzeczkę bardzo wysoko. W końcu właśnie doszła do drugiego z rzędu półfinału tysięcznika i nie zamierza się zatrzymywać.
Sprawdź szczegóły półfinału Andriejewa – Świątek
Szły łeb w łeb, ale tylko do tie-breaka
Na początku meczu zatrzymywała ją za to Świątek. Przy podaniu Polki Andriejewa była bezradna raz za razem, nie mając nawet szansy nawiązania wymiany. Efektem były dwa gemy Świątek na sucho. Wiceliderka aktywnie też atakowała drugie podanie rywalki i ugrała na tym punkty, za to do piorunującego pierwszego serwisu Rosjanki trudno było podejść. Dopiero w szóstym gemie doczekaliśmy się naprawdę smakowitego punktu, gdy po efektownej wymianie Andriejewa osiągnęła przewagę i chwilę później domknęła gema na 3:3.
Minęło parę minut, a Polka musiała bronić się przed dwoma break pointami po podwójnym błędzie. Obie tenisistki potężnie pracowały nad zrównoważeniem zmiennego, silnego wiatru i w tych warunkach Świątek zgasiła dwa break pointy, ale trzeci w ósmym gemie padł łupem Rosjanki. Gdy Mirra ruszyła po seta, raszynianka walczyła o każdą piłkę. W końcu pokazała pazur przy siatce, w końcu wywalczyła break point, a wymuszonym błędem rywalki wyrównała na 5:5.
17-latka obroniła się pierwszym podaniem na 6:6, wymuszając tie-break, który rozpoczęła od genialnie wygranego mini breaka. Przy swoim podaniu była nie do ruszenia, Polka ułatwiła jej zdobycie drugiego mini breaka, a gdy wyrzuciła bekhend, set padł łupem Rosjanki z wyjątkowo jednostronnym wynikiem 7-1 w tie-breaku.
Ile znaczy zimna krew Igi (i słabszy serwis Mirry)
Drugi set zaczął się od podwójnego błędu Rosjanki i zaskakująco szybkiego przełamania po niecelnym uderzeniu. Choć z nerwami po stronie Igi, udało się potwierdzić przełamanie, a następnie wyszła na 3:1 po absolutnie fantastycznym gemie do zera. Różnica między zawodniczkami stawała się wyraźna i gdy Andriejewej uciekła piłka, Polka uderzeniem po linii wywalczyła kolejny break point. Wykorzystała go piłką wrzuconą za siatkę, z której rywalka nie zdołała nic zrobić.
Na więcej nastolatka nie zamierzała pozwolić i szybko wyszła na 30:0 przy podaniu Polki, licząc na szybki powrót. Nic z tego, wszystkie kolejne piłki wygrywała Świątek i punktując serwisem wyszła na 5:1. Rosjance pozostało obronić się po raz drugi w secie, ale nerwy były fatalnym doradcą i punkty przeciekały jej przez palce. 23-latka wywalczyła kolejny break point i nie pozwoliła młodszej przeciwniczce na dobrą odpowiedź. Pół godziny i po secie.
Andriejewa górą pod niebywałej wojnie nerwów
Gdy w pierwszym gemie Rosjanka miała 30:0 przy podaniu Świątek, wyraźnie liczyła na swoją szansę. Polka bezbłędnie doszła na 40:30, a Mirra cisnęła rakietą o kort. Nie poddała się jednak i złość włożyła w grę, ostatecznie przełamując Polkę po żmudnej walce. Ta wojna trwała również w kolejnym gemie, gdy dwa zbyt silne uderzenia uniemożliwiły Polce odrobienie straty. Po prawie 20 minutach walki było 2:0.
Po serii błędów Świątek wzięła się w garść błyskawicznie, ograniczyła swoje błędy i miała na rakiecie piłkę na break point powrotny. Bukmacherzy na żywo widzieli w Polce pewniaczkę, ale smecz nie wyszedł i ponownie nerwy wzięły górę. Iga dała się obronić rywalce, wdała się w dyskusję z sędzią i znalazła się w sytuacji 0:40, wygwizdywana przez tłum. Oddała tego gema i przy stanie 1:4 odbiór meczu kompletnie się odwrócił. Rosjanka stała się pewniaczką do wygranej u bukmacherów po tym gemie, a przed Polką stanęła misja prawie niemożliwa.
Tymczasem Świątek przełamała rywalkę do zera i mocnym serwisem pomogła sobie wrócić na 3:4. Utrudniała jeszcze życie nastolatce w ósmym gemie, ale dwoma minimalnymi autami straciła szansę na kolejne przełamanie. Przy swoim podaniu była stale pod presją nieustępliwej Andriejewej i z sytuacji 0:30 Rosjanka punkt po punkcie doszła do piłki meczowej. Bekhend Polki poszedł w taśmę i tłum oszalał, druga z rzędu porażka Igi Świątek z Andriejewą stała się faktem.