W Szwajcarii robili Idze Świątek pod górkę. Potem mogła świętować podwójnie
Decyzja wobec Igi Świątek miała drugie dno. A ona świętowała podwójnie
Iga Świątek
Iga Świątek (Foto: Christian Kaspar-Bartke / Getty Images)
Przed meczem z reprezentacją Polski Szwajcarzy podjęli zaskakującą decyzję, która miała swoje drugie dno. Przed meczem kwalifikacyjnym Billie Jean King Cup w 2024 r., w momencie, gdy tenisowy sezon przenosił się już na mączkę, zorganizowali mecz na… korcie twardym, chcąc osłabić atuty Igi Świątek. Ówczesna liderka rankingu zareagowała w najlepszy możliwy sposób, a po meczu miała dwa powody do świętowania. Awans był tylko jednym z nich.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Korespondencja z Radomia
Już dziś Polki zmierzą się ze Szwajcarkami w pierwszym meczu turnieju kwalifikacyjnego i awans do finałów Billie Jean King Cup. Obie drużyny zmierzą się ze sobą drugi rok z rzędu, choć w 2024 r. o wszystkim decydowało jedno spotkanie rozgrywane przez dwa dni. Tym razem w grze są też Ukrainki i tylko jedna z tych drużyn będzie świętować awans na korcie w Radomskim Centrum Sportu.
Rok temu Polska i Szwajcaria grały ze sobą na korcie w Biel, a decyzja o nawierzchni tradycyjnie należała do organizatorów. I choć cały tenisowy świat przenosił się o tej porze roku na mączkę, Szwajcarzy zdecydowali się zorganizować mecz z Polską na nawierzchni twardej. To ruch, który miał w założeniu przede wszystkim odebrać atuty Idze Świątek.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Tak Iga Świątek zareagowała na decyzję Szwajcarów
Nie jest przecież tajemnicą, że Polka jest absolutną dominatorką na kortach ziemnych. Wiedzieli o tym także Szwajcarzy, którzy wbrew wszystkiemu postanowili przygotować twardy kort, co miało sprawić, że przewaga Igi Świątek nie będzie aż tak duża. Oczywiście nikt nie mówił o tym wprost, ale trudno traktować inaczej tę konkretną decyzję w momencie, gdy gra toczy się już przede wszystkim na mączce.
A jak zareagowała liderka rankingu? Zagrała tak, jakby… nawierzchnia nie robiła jej absolutnie żadnej różnicy. Pierwszego dnia pokonała Simonę Waltert 6:3, 6:1, a drugiego dołożyła wygraną nad Celine Naef 6:4, 6:3. Ten drugi rezultat sprawił, że Polska awansowała do finałów Billie Jean King Cup w Maladze.
Zobacz także: Nie wytrzymała po tych słowach Donalda Trumpa. "Przecież to bankrut!"
Liderka rankingu mogła świętować nie tylko awans, ale także… spełnienie kryterium kwalifikacyjnego na igrzyska olimpijskie. Musiała rozegrać mecz w reprezentacji, bo w innym przypadku nie mogłaby liczyć na bezpośrednią kwalifikację do turnieju, w którym sięgnęła po brązowy medal olimpijski. Powody do radości były zatem dwa: awans do finałów BJKC, a także kwalifikacja olimpijska naszej pierwszej rakiety.
Rewanż? To będzie mecz na zupełnie innych zasadach
Dziś w Radomiu obie drużyny zagrają ze sobą ponownie, tym razem już na korcie ziemnym, na którym toczyć się będą także imprezy w Stuttgarcie, Madrycie, Rzymie i Paryżu. Nawet pomimo nieobecności Igi Świątek to znów Polska będzie faworytem do zwycięstwa nad Szwajcarkami. Wycofanie Belindy Bencic znacząco zmniejsza szanse Szwajcarek na sukces w Radomiu. W akcji zobaczymy zapewne Viktoriję Golubic, Jil Teichmann oraz Celine Naef. To one mają stawić czoła Polkom.
Nasze rywalki będą chciały także zrewanżować się za wstydliwy wynik sprzed roku. Wówczas cały mecz przeciwko Polsce zakończył się rezultatem 0:4. Do dwóch zwycięstw Igi Świątek w singlu doliczyć należy jeszcze triumf Magdaleny Fręch nad Celine Naef oraz deblową wygraną Mai Chwalińskiej i Katarzyny Kawy. Powtórka ze scenariusza nie jest niemożliwa, ale w obliczu absencji naszej liderki z pewnością będzie o nią znacznie trudniej.
Początek meczu Polska – Szwajcaria w Radomiu już dziś o 15.00. Bilety dostępne są pod tym adresem >>>.