Danielle Collins znów namieszała, tym razem w Niemczech. W Stuttgarcie już się cieszą

Niemal dokładnie rok temu Danielle Collins, po awansie do finału WTA 1000 w Miami, zapowiedziała, że to jej ostatni sezon w zawodowym tenisie. Miała ku temu powody, choć wcześniej za wiele o swoim zdrowiu nie mówiła. Przyznała co prawda w 2019 roku, że cierpi na reumatoidalne zapalenie stawów, ale grała dalej. A wtedy w Miami wypaliła: – Żyję z przewlekłą chorobą zapalną, która wpływa na zdolność zajścia w ciążę. (…) To bardzo osobista sytuacja i mój personalny wybór. Chodzi o coś więcej niż tylko tenis i moją karierę. Lubię swoją pracę. Świetnie się bawię. Uwielbiam tu przyjeżdżać i rywalizować, ale to naprawdę ważna decyzja życiowa i powinno to być całkiem zrozumiałe.

Wyznanie amerykańskiej tenisistki, wtedy 30-letniej, dziś już 31-letniej, wywołało spore poruszenie. Nigdy nie była gwiazdą pierwszej wielkości, choć awans do finału Australian Open w 2022 roku, po pokonaniu Igi Świątek, dał jej awans z 30. miejsca na 11. w światowym rankingu. A kilka miesięcy później – nawet na siódme.

Niemniej rok temu, zaczynając turniej na Florydzie, była 53. rakietą świata. A później wygrała WTA 1000 w Miami i WTA 500 w Charleston i wkrótce zameldowała się ponownie w TOP 10 rankingu.

A co było dalej, tenisowi kibice już chyba doskonale pamiętają.

Kontrowersyjne zachowania Danielle Collins. Długa lista z ostatnich miesięcy. A miała już zakończyć karierę

Collins wystąpiła w olimpijskim turnieju w Paryżu. W ćwierćfinale wpadła na Świątek, od której dostawała na korcie lanie raz za razem poza tamtym półfinałem AO w 2022 roku. w trzecim secie, przy stanie 4:1 dla Polki, Amerykanka poddała spotkanie. A później zrobiła wielką dramę przy siatce, po czym… zarzuciła Idze, że jest fałszywa. Jeszcze na początku tego roku Collins, przybijając Idze piątkę po meczu USA – Polska w finale United Cup, nie spojrzała jej w oczy. A później napisała w mediach społecznościowych: “Nie wiem, czy to zauważyliście, ale… nowy rok, ta sama ja”, znów wywołując kontrowersje.

Iga Świątek i Danielle Collins/PATRICIA DE MELO MOREIRA / AFP/AFP

A jakby tego było jeszcze mało, “zaszalała” podczas Australian Open. Tym razem nie potrzebowała do tego starcia ze Świątek, wystarczył mecz z Australijką Destanee Aiavą. Kibice wspierali swoją rodaczkę, Collins nie wytrzymała po wygranym spotkaniu – przyłożyła rękę do ucha, dając sygnał, że czeka na reakcję. I doczekała się buczenia, na co zareagowała… klepiąc się otwartą dłonią w pośladek.

A później podziękowała Australijczykom za… czek, który częściowo przeznaczy na luksusowe wakacje. – Podczas meczu myślałam, że skoro już tu jestem, to równie dobrze mogę przyjąć duży czek. Coco (Vandeweghe, była amerykańska tenisistka – red.) i ja uwielbiamy pięciogwiazdkowe wakacje, część tego przeznaczymy na to, więc dziękuję wszystkim za wsparcie – powiedziała na korcie, na co kibice znów zareagowali buczeniem.

I w lutym na te wakacje poleciała.

Zaskakująca decyzja Danielle Collins. Już po losowaniu głównej części zmagań w WTA 500 w Stuttgarcie

W przypadku Collins gorzej jednak z formą sportową. Od tamtej porażki ze Świątek w półfinale igrzysk przegrała pięć kolejnych spotkań, w Australian Open pokonała tylko dwie kwalifikantki. Nie obroniła tytułów w Miami i Charleston, dziś w rankingu WTA jest na 32. pozycji, na granicy rozstawienia w Wielkich Szlemach. A większość swoich obecnych punktów zdobyła na mączce: to m.in. czwarta runda w Madrycie, półfinał w Rzymie i finał WTA 500 w Strasbourgu w 2024 roku. Tylko ten ostatni wynik pozostanie w jej dorobku w rankingu, który będzie decydował o numerkach do drabinki w Paryżu.

Stąd ważny wydawał się dla Collins turniej w Stuttgarcie, gdzie wystąpi aż 6 z 10 zawodniczek z najlepszej dziesiątki. 31-letnia zawodniczka znalazła się w losowaniu miejsc w drabince, trafiła w pierwszej rundzie na Niemkę Tatjanę Marię, grającą z dziką kartą. A w drugiej powinna trafić na rozstawioną z czwórką Coco Gauff. Tymczasem już po fakcie losowania Collins… wycofała się ze zmagań, zgłosiła chorobę. Niemieccy organizatorzy nie mają jednak powodu do smutku – w jej miejsce wskoczyła bowiem “szczęśliwa przegrana” Emily Seidel, a to oznacza, że będą mieli co najmniej dwie swoje zawodniczki w drugiej rundzie. W innej parze zmierzą się bowiem Jule Niemeier i Laura Siegemund.

W stawce są też dwie Polki: Iga Świątek zagra w środę lub czwartek z Chorwatką: Donną Vekić lub Janą Fett. Magdalena Fręch zaś już we wtorek z Rebeccą Sramkovą ze Słowacji.

Danielle Collins: Miałam trzygodzinne drgawki całego ciała/

Similar Posts

Leave a Reply