Przed Igą Świątek podstępne zagrożenie. Aryna Sabalenka się z tego “wyleczyła”
Znany psycholog sportowy apeluje w sprawie Świątek. “To nie wróży długiej kariery”
Iga Świątek
— Porażki Igi Świątek z młodszymi rywalkami mogą uderzyć w pewność siebie, wzbudzić niepokój i poczucie zagrożenia. Jeśli nie zostanie to mentalnie przepracowane, może zasiać wątpliwość w głowie zawodniczki — uważa Dariusz Nowicki, psycholog klasy mistrzowskiej, który od 40 lat pracuje ze sportowcami. I wskazuje na ważny czynnik, który może być kluczem do zrozumienia ostatnich wyników Polki: umiejętność radzenia sobie z porażkami. Przykładem w tej kwestii może być dla Świątek Aryna Sabalenka.
Za Igą Świątek najtrudniejsze miesiące w karierze. Po latach dominacji w kobiecym tenisie rywalki nauczyły się z nią rywalizować, dodatkowo Polka zmieniła trenera, doświadczyła afery dopingowej, a także ataku hejtera podczas jednego z treningów w Miami
To z pewnością przełożyło się gorsze rezultaty i frustrację, którą na różne sposoby okazywała na korcie w trudnych momentach
— To właśnie przykład niewerbalnej agresji. Gdy do tego dochodzi brak kontroli emocji w sztabie – to już naprawdę niepokojące. Ktoś w zespole powinien być tym, który wycisza emocje, wprowadza spokój i pomaga wrócić na ścieżkę budowania nadziei na sukces i poprawy gry — ocenia Nowicki
— Nawet tak drobna rzecz, jak obecność ojca na trybunach — skoro wcześniej Iga grała lepiej, gdy był obecny — może mieć znaczenie — dodaje
Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Maciej Trąbski, Przegląd Sportowy Onet: Mamy kwiecień. Iga Świątek po ostatni tytuł sięgnęła niemal rok temu podczas Roland Garros. Odkąd wspięła się do czołówki światowego tenisa, taka sytuacja jeszcze jej się nie przydarzyła. Czy to może być dla niej okres przejściowy? Czy musi sobie teraz w jakiś sposób przepracować to, że sytuacja, w której zdominowała rywalizację na światowych kortach, może już się nie powtórzyć? Że ta czołówka ją dogoniła i zaczyna się nowy okres kariery, w którym porażek może być więcej?
Dariusz Nowicki, psycholog sportowy: Przede wszystkim pamiętajmy, że w każdej dyscyplinie sportu na wysokim poziomie utrzymywanie się tak długo, jak robiła to Iga Świątek, to ogromny sukces. Wcześniej czy później muszą pojawić się momenty słabszej gry – konkurencja przecież nie śpi i też dąży do tego, by być wysoko w rankingu. To jedna strona medalu, jeśli chcemy analizować sytuację Igi Świątek.
Druga strona medalu to to, o czym mówiłem już w trakcie igrzysk olimpijskich w Paryżu. Moim zdaniem, przy tej intensywności rozgrywek i przy stawianiu sobie bardzo wysokich celów – bo przecież o medalu olimpijskim mówiło się przez tygodnie przed turniejem – Iga musiała mierzyć się z ogromnym obciążeniem. Tego typu presja zostawia ślad w układzie nerwowym. Trzeba pamiętać, że chroniczne przemęczenie – zarówno fizyczne, jak i psychiczne – może prowadzić do spadku formy. Zwłaszcza gdy mówimy o wyczerpaniu układu nerwowego, na które wpływają nie tylko fizyczne obciążenia, ale też presja związana z oczekiwaniami – jak choćby “przyznany” jej zawczasu złoty medal, zanim jeszcze mecze się rozpoczęły. Takie zmęczenie, jeśli nie zostaną wprowadzone zmiany, może się pogłębiać i przejść nawet w stany depresyjne – o czym zresztą wielu sportowców mówiło w ostatnich latach.
Polecamy: Władze tenisa reagują na to, co dzieje się w Polsce. Przełomowe wieści
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Wiele mówiło się o igrzyskach, ale później wydarzyło się jeszcze więcej: zmiana trenera, no i przede wszystkim afera dopingowa. Wróciłbym jeszcze na chwilę do igrzysk – bo wcześniej byłem na turniejach wielkoszlemowych, w Paryżu i Londynie – i już półtora miesiąca przed igrzyskami miałem wrażenie, że Iga jest bardziej nerwowa, mniej pewna siebie. Przecież o mały włos nie przegrała w drugiej rundzie z Naomi Osaką, a w Londynie w przegranym meczu z Julią Putincewą można było zauważyć już naprawdę wiele niepokojących zachowań. Czy ten półfinał w Paryżu, to jej niepocieszenie po wynikach w turniejach olimpijskich – bo i w Tokio odpadła szybko, i w Paryżu nie zrealizowała tego, na co najbardziej liczyła – mogło być punktem zwrotnym? A późniejsze sprawy – trener, afera dopingowa – to kolejne ciosy, które do dziś wpływają na nią mentalnie?
Nie byłem wtedy blisko tej sytuacji – jak zresztą większość z nas – i nie znałem przyczyny przerwy w grze. Raczej interpretowałem ją jako dobry znak: że sztab coś przemyślał i robią przerwę, by Iga mogła się odbudować – fizycznie i psychicznie. Późniejsza informacja, że przerwa była wymuszona sytuacją antydopingową, pokazuje jednak, że to raczej nie był efektywnie spędzony czas na regenerację. Trudno odpoczywać, gdy codziennie czeka się na decyzję komisji. To sytuacje bardzo stresujące. Iga mogła wtedy przeżyć dodatkową porcję stresu psychicznego. Do tego zmiana trenera – to też nie jest łatwe. Często na początku po zmianie jest pozytywny efekt, ale jeśli zmęczenie się nawarstwia, to kryzys może szybko wrócić. I jeśli nie zostaną wprowadzone większe zmiany w systemie szkoleniowym, ta sytuacja może się pogłębiać.
Jest tu jeszcze jeden bardzo ważny element psychologiczny. Chodzi o interpretację porażek. Pytanie brzmi: czy Iga i jej zespół działają w systemie nadziei na sukces, czy w systemie lęku przed kolejną porażką? Lęk powoduje spiralę trudnych emocji i nie pozwala szybko wrócić na wysoki poziom. Nadzieja z kolei pozwala potraktować przegraną jako informację zwrotną, z której można wyciągnąć wnioski. Lęk przed porażką programuje zawodnika – świadomie i podświadomie – na działanie właśnie z poziomu lęku. A to często prowadzi do kolejnych porażek.
I wtedy wchodzi się trochę w błędne koło, prawda? Zanim nie zacznie się znów wygrywać…
Tak.
Wspomniał pan o trenerze. Przez pierwsze miesiące za kadencji Tomasza Wiktorowskiego, Iga była raczej powściągliwa, jeśli chodzi o okazywanie frustracji na korcie. Pod koniec tej współpracy zaczęły się gesty w kierunku boksu, interakcje, czasem nawet ostrzejsze wymiany zdań – co widać było na nagraniach z treningów, choćby z US Open. Po zmianie trenera sytuacja się nie poprawiła – wygląda to na kontynuację tego, co działo się pod koniec pracy z Wiktorowskim. A w sztabie, mam wrażenie, też panuje nerwowa atmosfera. Czy to według pana sygnały alarmowe?
To są wyraźne sygnały, że poziom stresu jest bardzo wysoki, a umiejętność kontroli emocjonalnej została zakłócona. Wzrastająca frustracja często prowadzi do agresji – słownej, niewerbalnej czy nawet fizycznej. Te gesty, o których pan mówił, to właśnie przykład takiej niewerbalnej agresji. Gdy do tego dochodzi brak kontroli emocji w sztabie – to już naprawdę niepokojące. Ktoś w zespole powinien być tym, kto wycisza emocje, wprowadza spokój i pomaga wrócić na ścieżkę budowania nadziei na sukces i poprawy gry.
Nerwowe ruchy w sztabie Igi Świątek. Ekspert wskazuje, co może być powodem
A z pana doświadczenia – bo to dla mnie też ciekawe – podczas United Cup w Australii, gdy Iga była tylko z nowym trenerem Wimem Fissettem, ich relacja wyglądała świetnie. Dużo się śmiali, rozmawiali, było widać dobrą atmosferę. Ale gdy podczas meczów pojawia się cały sztab, to atmosfera mocno podupadła, gdy nasza tenisistka przegrywa. Iga z uśmiechniętej dziewczyny zmienia się diametralnie. Co na to wpływa?
Nie miałem okazji obserwować tego na żywo, więc trudno mi to jednoznacznie interpretować. Ale warto się nad tym zastanowić: jakie rutynowe sytuacje prowadzą do dobrego samopoczucia zawodniczki i optymalnej gry, a jakie zakłócają tę równowagę? Rutyna szeroko rozumiana – otoczenie, sposób przygotowania do meczu, zachowanie przed i po meczu. Jeśli coś się zmieniło i wpływa negatywnie, warto wrócić do elementów, które działały. Nawet tak drobna rzecz, jak obecność ojca na trybunach – skoro wcześniej Iga grała lepiej, gdy był obecny – może mieć znaczenie. To wszystko może wpływać na poziom stresu i na to, czy zawodniczka sięga po swój pełen potencjał, czy nie.
Jeszcze jedna rzecz – z ostatniego meczu. Maciej Ryszczuk, który zawsze był bardzo powściągliwy, nagle kilka razy krzyknął coś w stylu “posłuchaj się chociaż raz”. To zaskakujące – wcześniej nigdy czegoś takiego nie było. A pan przecież mówił, że ktoś powinien trzymać nerwy na wodzy – a tu widać, że w sztabie też robi się nerwowo.
Tak, to można tak zinterpretować – frustracja zawodniczki związana z kolejnymi porażkami rośnie, a wraz z nią rośnie frustracja w sztabie. Przecież trzeba zakładać, że cały zespół robi wszystko, co może, by każdy kolejny mecz był lepszy od poprzedniego. Jeśli jednak efekty nie przychodzą – nie ma przejścia z ćwierćfinału do półfinału, czy dalej – to narasta frustracja i zaczyna się efekt domina: kolejny klocek upada, a objawia się to m.in. w utracie kontroli emocjonalnej i wyrażaniu tej frustracji na zewnątrz. W tym kontekście zachowanie fizjoterapeuty można zrozumieć – jeśli przyjmiemy, że emocje przeżywa nie tylko zawodniczka, ale cały zespół wokół niej.
Czy pana zdaniem szybki sukces, zwłaszcza w tenisie, może być problemem w dalszej karierze? Czy raczej nie ma tu reguły i wszystko zależy od konkretnej osoby? Jest wiele przykładów sportowców, którzy szybko weszli na ten najwyższy poziom, a później, gdy choćby minimalnie obniżyli loty, zaczynały się problemy.
Myślę, że warto spojrzeć na to rozsądnie – zarówno ze strony Igi, jak i jej zespołu. To właśnie ich rozsądek może odegrać kluczową rolę. Chodzi o to, czy uda się wprowadzić takie zmiany, które z jednej strony obniżą poziom nadmiaru emocji i frustracji, a z drugiej strony pozwolą wrócić do optymalnej gry. Przecież Iga nadal jest druga w rankingu – to nadal bardzo wysoka pozycja.
Ale my, jako kibice, chcielibyśmy znów widzieć ją na pierwszym miejscu. I niestety, czasem sami dokładamy presji swoimi wypowiedziami czy komentarzami. Tu pojawia się pytanie – na ile Iga to wszystko czyta, czy ma świadomość tych różnych opinii. Moim zdaniem, na tym poziomie zawodowym trzeba umieć kontrolować również to, co się konsumuje w internecie. Trzeba nauczyć się ignorować niekonstruktywne, często bezsensowne komentarze. To także element budowania lub rujnowania gotowości startowej.
Niedawno był incydent z hejterem w Miami – wykrzykiwał coś do Igi, także na temat jej mamy i życia rodzinnego. Czy pana zdaniem takie sytuacje realnie dokładają się do problemów, czy to raczej marginalny wpływ?
Na pewno mają wpływ. Tego typu sytuacje zawsze zostawiają ślady. Można to ująć metaforycznie – otoczenie wbija zawodniczce “gwoździe”. I nawet jeśli potem ten gwóźdź się “wyjmie” – czyli przeprowadzi się rozmowę, załagodzi emocje – to zostaje dziura. Ślad. To nie jest tak, że wszystko spływa po niej, jak po kaczce. Nawet krótkotrwałe, ale intensywne sytuacje stresowe, zostawiają coś w psychice.
Te porażki najmocniej uderzyły w Świątek Oto powód
Ostatnio Iga przegrywała z nastolatkami. W poprzednich sezonach, jeśli już schodziła z kortu pokonana, to najczęściej przeciwko zawodniczkom z topu – Sabalenka, Ostapenko, Rybakina. A teraz przegrywała z 17— i 19-latkami. Co więcej – tej 19-latce dwa lata wcześniej wręczała dyplom ukończenia akademii Nadala. Czy takie sytuacje mogą dodatkowo obniżać pewność siebie?
Oczywiście, że tak. Dla zawodniczki to może mieć znaczenie – inaczej przegrywa się z kimś ze ścisłej czołówki, a inaczej z kimś, kto dopiero zaczyna. Z perspektywy psychologicznej taka porażka może być odczytywana jako znak, że “ktoś młodszy mnie już dogonił”, “zaczynam tracić przewagę”. A przecież przez długi czas Iga była tą, która dominowała. Porażki z młodszymi rywalkami mogą uderzyć w pewność siebie, wzbudzić niepokój i poczucie zagrożenia. Jeśli nie zostanie to odpowiednio zaopiekowane przez sztab i mentalnie przepracowane, może zasiać wątpliwość w głowie zawodniczki.
Przed Igą sezon na mączce, jej koronnej nawierzchni. Z jednej strony może się przełamać, ale z drugiej – domyślam się, że jeśli wyniki na mączce nie będą takie, jakich się spodziewa, to może być jeszcze gorzej?
Jeśli ma w głowie zakodowane, że mączka to jej królestwo, a gra nie będzie szła zgodnie z jej oczekiwaniami, to na pewno będzie to kolejny element pogłębiający frustrację. Ale z drugiej strony – jeśli spojrzy na to przez pryzmat nadziei na sukces, jeśli powie sobie: “To mój czas”, i wróci spokojnie do rutyn startowych, które wcześniej prowadziły ją od sukcesu do sukcesu – jak rok temu – to może być właśnie moment przełamania. I na to myślę, że z nadzieją patrzymy.
Oczywiście wszyscy życzymy Idze, żeby wygrała wszystkie kolejne turnieje, ale gdyby jednak nie poszło po jej myśli, to czy pana zdaniem jakaś przerwa – krótsza albo dłuższa – byłaby dobrym pomysłem? W tenisie mamy system rankingowy, wszyscy patrzą na punkty, więc najlepiej byłoby grać cały czas, przez 11 miesięcy. Ale jeśli się nie układa, to co powinna zrobić, żeby wrócić przede wszystkim do pewności siebie? Nawet nie mówię o tytułach, tylko o tym, żeby znów była przekonana o swoich umiejętnościach i czerpała radość z gry.
Cóż, pewną przerwę już teraz ma, prawda? Więc wiele będzie zależało od tego, jak ten okres przejściowy przed sezonem na mączce zostanie przepracowany. Z perspektywy blisko 40-letniej pracy z zawodnikami uważam, że wypoczynek jest niezbędny, jeśli ktoś chce kontynuować karierę przez wiele lat.
Oczywiście można jeździć z turnieju na turniej, z meczu na mecz, “orać” psychikę i ciało – ale to nie przełoży się na długą karierę. Frustracja w końcu weźmie górę. Dlatego jestem zdecydowanym zwolennikiem tego, by słuchać własnego ciała – i w momencie, gdy pojawiają się wyraźne sygnały zmęczenia, po prostu odpoczywać, regenerować się i wracać do optymalnej formy.
A pana zdaniem – patrząc nie tylko na ostatnie miesiące – czy przy takim trybie życia, nie tylko intensywnej rywalizacji, ale też perfekcjonizmu Igi, jej rutyn, codziennych rytuałów – to bardziej sprzyja długiej karierze, czy wręcz przeciwnie?
Oczywiście to kwestia indywidualna, zależna od odporności danej osoby. Jeśli nie będzie systematycznego “wrzucania na luz”, wyciszania, regeneracji, odbudowy przed nowym sezonem – to organizm, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, nie wytrzyma na dłuższą metę. I prędzej czy później kryzys przychodzi – na to nie ma rady. Jesteśmy organizmami, które potrzebują wypoczynku – zarówno nocnego, jak i w ciągu dnia, a także między meczami, turniejami i sezonami.
Najlepsze dopiero przed Igą Świątek. Jest tylko jedno “ale”
To już dosłownie na koniec – chciałbym pogłębić jeszcze jedno pytanie. Weźmy przykład Sabalenki. Jej kariera miała inny przebieg – ona nie wygrywała w tak młodym wieku, jak Iga, a zaczęła dopiero rok czy dwa lata temu. Ale pod pewnymi względami sytuacje były podobne. Sabalenka sama mówiła, że przez lata miała obsesję na punkcie tytułów, a gdy nie wygrywała, to ją frustrowało. Mam wrażenie – to tylko moja obserwacja – że teraz, w wieku 26 lat, nabrała dystansu. Ma partnera, z którym pojawia się niemal na każdym turnieju, pokazuje się z chrześnicą, zabrała ją nawet na konferencję po wygranej w Miami. Mówi, że jak przegra, to wyjdzie z koleżanką na zakupy, kupi sobie torebkę i odreaguje. Po prostu widać różnicę w jej podejściu. Patrzy na tenis z większym luzem.
Dotyka pan bardzo ważnej kwestii – i to nie tylko w kontekście tenisa, ale całego sportu. Chodzi o dojrzałość układu nerwowego do bycia sportowcem na najwyższym poziomie.
Nasz polski system sportowy często eksploatuje zawodników już na poziomie juniora młodszego czy juniora. Jesteśmy wówczas w światowej czołówce – szczególnie w sportach olimpijskich – ale potem, gdy przychodzi poziom seniorski, wielu zawodników jest już wyeksploatowanych przez wcześniejsze obciążenia.
Wiek 24–26 lat to moment, gdy – według neurologów – układ nerwowy osiąga pełną dojrzałość. To optymalny czas na rozpoczęcie wysokiej kariery sportowej. W tym wieku zawodnicy mają większy dystans, lepiej radzą sobie z presją, frustracją, hejtem.
Jeśli fizyczność nadal jest na wysokim poziomie, a psychiczna odporność rośnie – to właśnie ten okres 26–30 lat może być najlepszy w wielu dyscyplinach. Wyjątkiem są sporty “wczesne”, jak gimnastyka, ale w większości przypadków to właśnie ten wiek jest kluczowy.
Czyli, jeśli dobrze rozumiem, Iga dopiero wchodzi w ten wiek, w którym – teoretycznie – powinna osiągać pełnię swoich możliwości?
Pytanie tylko, czy przetrwa ten trudny okres przejściowy i czy uda jej się zbudować pełną odporność psychofizyczną, by sięgnąć po ten potencjał.