Dominacja Igi Świątek to przeszłość. I to może bardzo jej pomóc
Najgorszy możliwy scenariusz dla Igi Świątek. Wydaje się, że Polka nie jest obecnie w swojej najlepszej dyspozycji, a jej główna rywalka przeżywa najlepsze tygodnie w swojej karierze. Co gorsza, wkrótce sytuacja Polki może się jeszcze pogorszyć. O czasie dominacji mistrzyni Roland Garros nie ma już mowy. I paradoksalnie… wszystko to może zadziałać na jej korzyść. Na pewno zadowoleni będą kibice, którzy doczekali się rywalizacji godnej legend tenisa.
Zwycięstwo Aryny Sabalenki to najgorszy możliwy rezultat dla Igi Świątek. Wiceliderka zmniejszyła stratę do pierwszej rakiety świata, pokazując jednocześnie, że czuje się fantastycznie na szybkich kortach twardych. W tej formie mistrzyni US Open będzie faworytką do zwycięstwa we wszystkich pozostałych turniejach do końca sezonu. To nie koniec złych wieści.
W końcówce sezonu Polka bronić będzie bowiem dwóch wielkich tytułów. Jeśli nie uda jej się odzyskać punktów, zmiana na pierwszym miejscu rankingu najlepszych tenisistek świata stanie się wielce prawdopodobna. Przed Igą Świątek prawdziwy moment próby, być może jedne z najtrudniejszych chwil w całym sezonie. W tym wszystkim nie wolno nam jednak zapominać o jednym.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Iga Świątek była w kryzysie. I nagle wstrząs
Pamiętajmy bowiem, że przed rokiem Polka była niemalże w identycznej sytuacji, jeśli chodzi o wyniki na amerykańskich kortach twardych. W Kanadzie i Cincinnati odpadała w półfinałach, a potem w US Open poradziła sobie jeszcze gorzej, bo odpadła już w czwartej rundzie. Wówczas straciła nawet pierwszą pozycję w rankingu, a obawy o formę nakazywały nam martwić się o to, czy uda jej się szybko wrócić na prowadzenie.
Wtedy Polka zareagowała na chwilowe niepowodzenia w najlepszy możliwy sposób. Po porażce w ćwierćfinale w Tokio nie przegrała już ani jednego spotkania do końca sezonu. Kilkanaście dni przerwy podziałały na jej korzyść, bo Świątek mogła czuć się nieco bardziej wypoczęta i na korcie grała jak natchniona. To ważny aspekt, o którym nie możemy zapominać.
Zobacz także: Aryna Sabalenka uciszyła Nowy Jork! Czyste szaleństwo w finale US Open
Tak jak po igrzyskach olimpijskich sama liderka rankingu wielokrotnie wspominała o potężnym zmęczeniu, tak teraz w końcu otrzymała szansę na regenerację, która może okazać się bezcenna na finiszu sezonu. Aryna Sabalenka znów nie będzie miała szansy na to, by dłużej odpocząć, a przecież po poprzednich sukcesach w turniejach wielkoszlemowych nie potrafiła przedłużyć tej formy na sukcesy w cyklu WTA.
Kobiecy tour uchodzi zresztą za królestwo Igi Świątek. Aryna Sabalenka zawdzięcza blisko połowę swojego punktowego dorobku imprezom wielkoszlemowym, natomiast w turniejach WTA radzi sobie znacznie słabiej od swojej rywalki z Polski. Nowa mistrzyni US Open to absolutna gwiazda rywalizacji wielkoszlemowych, a na pewno wszystkich tych rozgrywanych poza Paryżem. Ale… już niebawem to znów ona będzie musiała martwić się o obronę punktów i tytułu w styczniowym Australian Open.
To już koniec dominacji
Utrata pierwszego miejsca przez Igę Świątek to realna perspektywa. Ale… nie należy się jej obawiać, bo niewykluczone, że znów podziała na Polkę odświeżająco, dokładnie tak jak przed rokiem. W styczniu to Sabalenka znów będzie pod presją, a obecna liderka zawalczy o najlepszy wynik w karierze w Australian Open. To będzie jej główny cel na najbliższe miesiące, by przygotować się jak najlepiej do styczniowej rywalizacji w Melbourne.
Czy Iga Świątek obecnie dominuje w kobiecym tenisie? Nie. Czy to oznacza, że przestała być najlepszą tenisistką świata? Również nie. Na ten tytuł pracuje się przez kilkanaście miesięcy, nie przez kilka tygodni.
Zobacz również: Spełnił się czarny scenariusz dla Igi Świątek. Tuż po finale US Open
Podsumowując: nawet jeśli Świątek spadnie z pierwszego miejsca, a Sabalenka wróci na pozycję liderki, kolejne tygodnie będą stały pod znakiem walki o pierwsze miejsce w niemal każdym kolejnym turnieju.
Wydaje się, że czasy dominacji 23-latki dobiegły końca na dobre. To złe wieści dla polskich kibiców, ale jednocześnie zapowiedź fantastycznej rywalizacji pod koniec tego sezonu i na początku nowego. A ta sprzyja przecież temu, by czołowe zawodniczki nieustannie podnosiły swój poziom, chcąc dorównać największej rywalce. Iga Świątek będzie musiała jeszcze zwiększyć poziom swojej gry, by toczyć wielkie batalie z Aryną Sabalenką.
Nie mam wątpliwości, że tak właśnie się stanie, bo Polka od dwóch lat nie zatrzymuje się i nieustannie pracuje nad tym, by być coraz lepszą. Zyskanie bardzo groźnej rywalki przyniesie nam niebawem ogromne emocje. To będzie szalenie ciekawy czas!